Seksafera. Pani dyrektor na wylocie [wideo]
To zemsta byłej partnerki kochanka czy lokalnych wrogów? Takie pytania stawia Dorota Ratajczak, szefowa ośrodka kultury i sportu.
Pierwsze wrażenie - szok. Zaczęło się krótko przed Wigilią, kiedy ktoś zadzwonił do Doroty Ratajczak i powiedział jej o plakatach rozwieszonych na przystanku autobusowym.
Zdjęcie przedstawiało dyrektor Gminnego Ośrodka Kultury i Sportu w Dąbrowie Chełmińskiej w bardzo prywatnej sytuacji. Na fotografii uwieczniona została podczas intymnych uniesień. Twarzy mężczyzny, partnera nie było widać. Zdjęcie opatrzone hasłem „Bezpłatne warsztaty tylko u mnie”, ze strzałką wskazującą na roznegliżowaną postać kobiety. Poniżej dopisek: „Jarku Gil zniszczyłeś mi życie. Wszyscy się teraz dowiedzą o twoim b... i brudnych interesach” (wcześniej fotografie były publikowane również w internecie).
- Zadzwoniłam od razu do wójta. Do mojego przełożonego. Powiedziałam o tych plakatach. Nie skomentował - wyjaśnia Dorota Ratajczak.
Tydzień później, podczas sesji Rady Gminy, była obecna. Ale żaden z radnych nie miał odwagi publicznie skomentować tego, co się stało. Jeszcze tego samego dnia jednak grupa radnych przedłożyła jej pismo, które zostało później skierowane do wójta Radosława Ciechackiego.
- Radzili mi, bym odeszła ze stanowiska. Mówili, że straciłam mandat zaufania do pełnienia funkcji dyrektora GOKiS - wyjaśnia Dorota Ratajczak. - Nikogo nie obeszło, że to ja tu jestem ofiarą. Mój wizerunek wykorzystano, w ohydny sposób wystawiając na widok publiczny. To, co robimy prywatnie, nie powinno nikogo obchodzić - zaznacza.
Pierwszym podejrzanym był partner Doroty Ratajczak, Jarosław Gil, mieszkaniec wsi Czarże. - Ktoś wykradł zdjęcia z mojej komórki - mówi Gil. Tłumaczył to wczoraj na konferencji prasowej, którą w hotelu Pod Orłem w Bydgoszczy zorganizowali wspólnie z byłym detektywem Krzysztofem Rutkowskim. Gil i Ratajczak zwrócili się po pomoc do szefa Biura Doradczego „Rutkowski”, bo nie czują wsparcia od policji. - Zgłosiłam sprawę organom ścigania, ale nie wiem, co ustalono - wyjaśnia Ratajczak.
Krzysztof Rutkowski twierdzi, że ma własne tropy w sprawie opublikowania prywatnych, intymnych zdjęć kochanków. - Mamy pewne przypuszczenia co do Justyny L., byłej partnerki Jarosława Gila. Sądzimy, że to ona mogła wykraść z telefonu zdjęcia.
Policja zdawkowo komentuje sprawę: - Trwa dochodzenie w związku z artykułem 191 kodeksu karnego, czyli rozpowszechnianiem wizerunku osoby w trakcie czynności seksualnej - mówi Maciej Daszkiewicz z zespołu prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Bydgoszczy. - Nikomu jeszcze nie postawiono zarzutów.
Wójt Radosław Ciechacki nie podjął jeszcze żadnych kroków wobec dyrektorki: - Wysłałem na razie pisma do wszystkich stowarzyszeń w gminie z prośbą o opinię na temat dotychczasowej działalności GOKiS. Potem zdecyduję, co dalej.