Sekrety plantacji marihuany pod Toruniem. 30 tys. zł za podlewanie roślin!

Czytaj dalej
Fot. CBŚP
Małgorzata Oberlan

Sekrety plantacji marihuany pod Toruniem. 30 tys. zł za podlewanie roślin!

Małgorzata Oberlan

W sierpniu CBŚP rozbiło dwie wielkie plantacje marihuany w Falęcinie i Kończewicach pod Toruniem. Aresztowani zostali trzej młodzi "ogrodnicy". Najprawdopodobniej to płotki w tym profesjonalnym narkobiznesie, ale warunki zatrudnienia mieli niezłe: za trzy miesiące podlewania roślin obiecano im po ok. 30 tysięcy zł, a do pracy kupiono samochód.

Kończewice i Falęcin to wsie w gminie Chełmża pod Toruniem. Leżą niedaleko od siebie - dzieli je jakieś pięć-sześć kilometrów. Administracyjnie to na ich terenie zlokalizowane były dwie plantacje marihuany, które funkcjonariusze Centralnego Biura Śledczego Policji rozbili w sierpniu br. W praktyce tysiące krzewów były tak ukryte, że większość miejscowych do dziś zachodzi w głowę, "gdzie te narkotyki rosły".

Dotarliśmy do kulis sprawy. Ciekawych, ale i tak będących prawdopodobnie elementem większej układanki. Śledztwo szybko z prokuratury rejonowej trafiło do Prokuratury Okręgowej w Toruniu. "Sprawa jest rozwojowa" - nie mają wątpliwości śledczy. Osoby, które dotychczas zatrzymano, to sam dół narkobiznesu.

Konewki i wiaderka wypadły im z rąk

W lesie i wśród pól - tak ukryte były te plantacje marihuany. Na jednej z nich funkcjonariusze CBŚP i chełmżyńscy policjanci odkryli 1300 krzaków marihuany, na drugiej 250. Łącznie, jak oszacowano, wyprodukować z nich było można 70 kg narkotyków o wartości 3,3 mln zł.

Kim są trzej "ogrodnicy", których tutaj zatrzymano? Wszyscy to mieszkańcy samej Chełmży lub okolicy. Najmłodszy - Bartosz K. z Chełmży - ma zaledwie 18 lat. Dwaj kolejni mają po 24 lata. To Miłosz K. oraz Marcin T. Wszyscy twierdzą, że "tylko chcieli zarobić", nie znają organizatorów narkobiznesu i pracując np. w Falęcinie nie mieli wiedzy o drugiej plantacji w Kończewicach.

Śledczy są jednak przekonani, że te płotki mogą ich doprowadzić wyżej. Poza tym istniała w ich przypadku obawa matactwa. Stąd decyzja sądu o tymczasowym aresztowaniu całej trójki. Wcześniej w prokuraturze usłyszeli zarzuty udziału w zorganizowanej grupie przestępczej i nielegalnej uprawie konopi.

Podczas nalotu na plantacje "ogrodnikom" konewki i wiaderka dosłownie wypadły z rąk. Widać je na policyjnych zdjęciach z akcji. Jak się dowiedzieliśmy, były to ich podstawowe narzędzia pracy. Przykładali się do niej, bo płatna była wyjątkowo dobrze...

Po blisko 30 tysięcy złotych za podlewanie roślin

Cały biznes był naprawdę profesjonalnie zorganizowany, a hierarchiczność w grupie zachowana. Podział ról też był jasny. Plantacje były ogrodzone, rośliny nawożone, interes dozorowany. Zadaniem Bartosza, Miłosza i Marcin było tak naprawdę tylko regularne podlewanie. Zlecenie było naprawdę intratne: po blisko 30 tysięcy złotych za 3 miesiące pracy. "Ogrodnikom" mieszkającym w Chełmży kupiono nawet samochód, by mogli na plantacje dojeżdżać.

Jak młodzi mężczyźni trafili do tej roboty? Chełmża nie jest wielkim miastem; wieści się tutaj szybko roznoszą. Jeden z młodzieńców przed pandemią pracował w Holandii. Potem zjechał do kraju, do rodzinnego miasta. Zatrudnił się w firmie budowlanej prowadzonej przez brata Marcina T. Postanowił, że z zagranicą na razie daje sobie spokój.

"Wiemy, że zostajesz. I że masz prawko. Chcesz zarobić?" - takie słowa miały paść właśnie w środowisku budowlańców. Gdy młody mężczyzna usłyszał, ile tego zarobku może być, długo się nie zastanawiał. Już planował podróż życia z dziewczyną i zakup fajnego auta. Do pracy się przykładał. Na plantacji był zazwyczaj od godziny3.00 w nocy do 5.00 rano. Potem wyrabiał się na 6.00 rano do roboty budowlanej.

Kto ten biznes zorganizował? "Oni siedzą, ale bliscy zostali..."

Jak wspomnieliśmy, śledczy są przekonani, że mają tutaj do czynienia ze zorganizowaną grupą przestępczą i częścią większego procederu. Czy uda im się po nitce dotrzeć do kłębka?

Bartosz, Miłosz i Marcin w ramach tymczasowego aresztowania trafili za kraty. Nie mogą zaprzeczać, że na plantacjach pracowali, skoro wpadli na gorącym uczynku. Tłumaczą się jednak tym, że o organizatorach całego biznesu (tych z góry) nic nie wiedzą. "Oni siedzą, ale ich bliscy zostali zostali na wolności. Mają prawo się o nich bać" - słyszymy od osób zorientowanych w sprawie.

Do kogo mogą w przyszłości dotrzeć śledczy? Scenariusze takich spraw w ostatnim czasie mają... rys międzynarodowy. Coraz częściej w Polsce za organizację narkobiznesu biorą się Wietnamczycy. Pochodzą z hermetycznego przestępczego środowiska, które działa m.in. w Wielkiej Brytanii i Czechach. W czerwcu br. Sąd Okręgowy w Gorzowie Wielkopolskim skazał dziesięcioosobowy gang narkotykowy, którym kierował Tien Manh T., obywatel Wietnamu.

Sekrety plantacji marihuany pod Toruniem. 30 tys. zł za podlewanie roślin!
CBŚP

Azjata zatrudniał zarówno swoich rodaków, jak i Polaków. Grupa kontrolowała plantacje, położone w różnych regionach: Bienicach (woj. zachodniopomorskie), Gołdapi (woj. warmińsko-mazurskie) i Dąbroszynie (woj. lubuskie). Wyprodukowano tam setki kilogramów marihuany wartej okrągłe miliony złotych.

Polsko-wietnamski układ stał też za plantacjami na Śląsku. - Wobec osób wchodzących w skład zorganizowanej grupy przestępczej, prowadzącej plantacje marihuany w miejscowości Bienice, Gołdap, Żelisławice, Dąbroszyn zapadły już wyroki skazujące. Prawomocnym wyrokiem Sądu Okręgowego w Częstochowie osądzono 4 osoby natomiast prawomocnym wyrokiem Sądu Okręgowego w Szczecinie osądzono 6 osób. Ponadto w Sądzie Okręgowym w Gorzowie Wielkopolskim zapadły już wyroki skazujące wobec 14 osób - podała niedawno Prokuratura Krajowa.

Oczywiście, opisywane tu przez plantacje pod Toruniem mogły mieć "czysto polski" charakter. Czas pokaże, do jakich ustaleń dojdzie prokuratura. Falęcin i Kończewice z pewnością stanowiły jeden interes, ale mogły też być częścią większej całości.

Jakie kary za plantacje marihuany i udział w grupie?

WARTO WIEDZIEĆ: Narkotyki i pseudokibice, czyli kto wyprodukowane środki wprowadza do obrotu

"Bezpośredni wpływ na polski rynek narkotykowy mają zagraniczne tendencje dotyczące popytu na narkotyki oraz dostępność prekursorów do ich produkcji. Istotną rolę zorganizowanych grupach przestępczych zajmujących się przestępczością narkotykową – pełnią pseudokibice. Działalność grup wywodzących się z tych środowisk skupia się przede wszystkim na przestępczości związanej z wprowadzaniem do obiegu środków odurzających i sterydów. Co więcej, „trudnią się” oni także przestępczością porachunkową, praniem pieniędzy, czerpaniem korzyści z nierządu, przestępczością ekonomiczną czy kryminalną" (Emil W. Pływaczewski, Emilia Jurgielewicz-Delegacz, Wyższa Szkoła Policji w Szczytnie, Uniwersytet w Białymstoku, w: "Zorganizowana przestępczość narkotykowa w Polsce", rok 2020).

Małgorzata Oberlan

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.