- Brat zginął w pożarze. Udusił się, próbowałem go ratować, ale dym był tak gęsty, że nie szlo oddychać - opowiada Marek Ciołek z Chudzowic.
- Obudził mnie swąd dochodzący z korytarza, gdy wyszedłem dym był tak gęsty, że nic nie było widać, ognie nie było, ale nie szło wejść. Wiedziałem, że Jacek coś gotował na kuchni. Wołałem go, ale milczał. W kuchni było ciemno, po chwili usłyszałem wybuch w pokoju. Chciał się uratować i uciekł do łazienki. Tam znaleźli go strażacy. Niestety już nie żył.
Mieszkaliśmy we dwójkę, żyliśmy z prac dorywczych, pomagaliśmy sobie. Brat miał dopiero 45 lat, palił papierosy, musiał usnąć z niedopałkiem i nieszczęście gotowe. Sygnał o pożarze dotarł do komendy kilka minut po 21.00. Gdy pierwsze jednostki OSP z Trzebiela dotarły na miejsce dom stał w ogniu, z okien wydostawał się dym. Praktycznie całe wnętrze mieszkania było doszczętnie spalone.
- W pomieszczeniu obok kuchni leżał nieprzytomny mężczyzna mówi Grzegorz Lisik PSP w Żarach, wydostaliśmy go na zewnątrz i przekazaliśmy pogotowiu. Jednak trwająca blisko godzinę reanimacja nic nie dała. Istniało ryzyko przedostania się ognia na drewniany strop dachu, dlatego wezwano kolejne jednostki OSP.
Urzędnicy zaproponowali właścicielowi lokal zastępczy i 1000 zł pomocy doraźnej. - I co miał z tym zrobić? Tu potrzebny jest remont, by człowiek miał dach nad głową- mówi Leszek Kwiryng. Postanowiliśmy, że się zbierzemy i pomożemy sąsiadowi w potrzebie. Od poniedziałku przy remoncie domu pracuje po kilkanaście osób.