Santok. Wielka historia małej wioski
Santok. Niewykluczone, że walczył tu Mieszko I. Być może dotarł tu Krzywousty. Na bank byli tu Krzyżacy i św. Otton. A na dokładkę Santok wspomina w swojej „Kronice polskiej” Gall Anonim.
Może i dziś Santok jest niewielką wsią, jedną z sypialni Gorzowa. Może i na pierwszy rzut oka to cichutka, spokojna, a nawet nieco senna okolica. Jednak dawniej Santok, który powstał już w VIII wieku, czyli przed
chrztem Polski, był ważnym grodem.
Grodem, o który walczono, z którym się liczono, przed którym drżano, a którego wojowie słynęli z męstwa i wojennych umiejętności.
Na pierwszej linii
Słynny Gall Anonim pisał, że to „strażnica i klucz królestwa”. Jak to tłumaczyć? W całkiem prosty sposób. Gdy spojrzeć na mapę Polan, widać wyraźnie, że położenie santockiego grodu czyniło go właśnie jedną z najważniejszych bram dawnego państwa. Kto chciał tu dostać się od północy, robił to rzeką. A skoro rzeką, to płynął przez Santok (Zutok albo Zantoch lub Santoch czy Sątok czy też Sanctog). Bo gród leżał dokładnie u zbiegu Warty i Noteci.
Czy Mieszko I (młodzieży podpowiadamy, to ten z dziesięciozłotówki) faktycznie tu był? Nie ma żadnych dowodów na jego obecność, ale trwa spór, czy to właśnie nie w okolicy grodu pierwszy władca przyszłej Polski stoczył w 967 r. bitwę z Wich-manem - wygraną.
Za to na pewno Santok był - jakby to dziś powiedzieli młodzi - Mieszka miejscówką. Wskazują na to odnalezione przez archeologów ślady. - Budowa wału santockiego grodziska jest taka sama jak innych grodów Mieszka, które były przebudowywane w podobny sposób w podobnym czasie: w latach 60. i 70. X wieku - mówi Małgorzata Py-tlak, opiekunka santockiego muzeum.
Pół podręcznika historii
Koniecznie trzeba je odwiedzić! Znajdziecie w nim niezwykle ciekawą ekspozycję (polecamy niesamowitą biżuterię!), dziesiątki pięknie zachowanych przedmiotów sprzed setek lat oraz olbrzymią makietę dawnego grodu. Są też mapy, które pokazują, że gród był w innym miejscu niż obecna wieś - po drugiej stronie rzeki - żeby było zabawnie - prawie na wysokości muzeum.
Ale wróćmy do wielkich postaci. Kto, poza Mieszkiem I, ma związki z Santokiem? Padają znane nazwiska, a nawet trzeba wspomnieć o jednym papieżu!
Wiele wskazuje na to, że podczas walk z Pomorzanami gdzieś przez Santok zapuścił się w 1099 r. Bolesław III Krzywousty (on z kolei był kiedyś na polskich monetach).
W 1124 r. gościł tu święty Otton, który z wojami z Santoka ruszył nawracać Pomorze (mało kto wie, że w Santoku do dziś są relikwie św. Ottona).
W 1208 r. (w kwietniu) bawił w Santoku znany z lekcji historii książę Władysław Laskonogi. To pewne - są na to historyczne dowody. W 1260 r. miała tu miejsce głośna na pół kraju impreza: wesele Konstancji (córki piastowskiego księcia Przemysła I) z Konradem (synem margrabiego brandenburskiego Jana I). Dyspensy udzielił im sam papież Aleksander IV - młodych łączyło dalekie pokrewieństwo.
Do Santoka dojedziecie PKS-em, pociągiem, a z Gorzowa to i rowerem
Potem nadeszły ciężkie czasy, podczas których gród - leżący między wiecznie zwaśnionymi narodami - przechodził z rąk do rąk. W 1397 r. Santok przejął zakon Joannitów. Niedługo potem po drugiej stronie rzeki pojawili się Krzyżacy. Zakony rywalizowały ze sobą. A zatarg o Santok właśnie (i Drezdenko) był jednym z powodów… bitwy od Grunwaldem. Z tego też powodu o Santoku (i Drezdenku) mogliście przeczytać w „Krzyżakach” Henryka Sienkiewicza (w rozdziale XLVIII).
To żaden ciężar
13 wieków historii, Mieszko I, Krzywousty, św. Otton, Krzyżacy, klucz i brama królestwa…
- Czuje pan na ramionach ten historyczny ciężar? – pytam wójta Santoka Józefa Ludniewskiego. Uśmiecha się i zapewnia, że to dumny ciężar, który nosi się z radością. - A tak zupełnie serio, to żadne obciążenie. Tylko radość, że nasza gmina odegrała historyczną rolę. Trzeba z tego czerpać, chwalić się tym, promować gród i jego historię. To coś, co nas wyróżnia - mówi Ludniewski.
Wójt nawet gdyby chciał, od przeszłości w pracy nie ucieknie. Za oknami jego gabinetu jest teren grodziska. Urząd oddziela od niego tylko rzeka. Poza tym o historii w Santoku nie ma szans zapomnieć. Ostatni przykład: główną drogę rozkopano pod kanalizację. Tylko na szerokości jezdni! I co? Znaleziono wiele śladów, w tym… 200 szkieletów. Wszystko wskazuje na to, że pochodzą z X-XI wieku. Ogólnopolska prasa już okrzyknęła to odkrycie cmentarzem wojów Mieszka I!
To dlatego 46-letni Tomasz Zawadzki, mieszkaniec Santoka (od 1947 r. mieszkali tu jego rodzice, teraz on i kolejne dwa pokolenia) żartuje, że „gdzie się nie wbije łopaty, tam trafia się na jakieś odkrycie”. Z jego domu przy rzece doskonale widać… grodzisko. - Teraz jest dużo ładniejsze. Wycięto krzaki, odsłonięto teren. Po prostu widać, że jest tam pozostałość czegoś dużego. Wcześniej wyglądało to jak zarośnięta łąka - mówi.
Teren grodziska został niedawno uporządkowany. W przyszłości ma „ożyć” i przyciągać turystów
Wójt Ludniewski zapowiada, że porządki na grodzisku to nowy początek. - Scaliliśmy grodzisko, bo okazało się, że kawałek należał do gminy Deszczno. W czerwcu ponownie ruszą tu badania archeologiczne. Poprowadzą je naukowcy z Instytutu Archeologii i Antropologii Polskiej Akademii Nauk. Staramy się o pieniądze na ożywienie grodziska. Marzy się nam ścieżka edukacyjna oraz świetlisko, czyli pokazywanie wydarzeń za pomocą gry świateł. To coś fascynującego. Już podejmujemy rozmowy z Eneą, by do grodziska podciągnięty był prąd... Te piękne tereny to moje dzieciństwo. Mieszkam w Santoku od dzieciaka. Zawsze wiedziałem, że jesteśmy wyjątkową wsią z niezwykłą historią. Tymczasem wielu ludzi, nawet miejscowych, nie do końca wie, co ma tuż za rzeką. Czas to zmienić - zapowiada wójt.