Sam wolontariat nie zastąpi pieniędzy
Z Patrycją Wojtaszczyk, przewodniczą rady programowej Fundacji Fenomen, rozmawia Matylda Witkowska.
Rząd chce powołać Narodowe Centrum Rozwoju Społeczeństwa Obywatelskiego. Co sądzi Pani o tych planach?
Z dużą ostrożnością podchodzę do tego pomysłu. Instytucja ta ma opiekować się Funduszem Inicjatyw Obywatelskich. To duży program, który udziela wsparcia organizacjom takim jak nasza, zajmującym się działaniami obywatelskimi. Wszystkie organizacje, które zajmują się konsultacjami, patrzeniem władzy na ręce, promocją wolontariatu ubiegają się o jego środki . Wiele organizacji boi się, że pieniądze będą teraz płynęły w stronę działań bliskich ideowo władzy. Moim zdaniem to, czy będą one wypływały z ministerstw czy z Centrum, nie ma znaczenia. Boję się natomiast zamieszania i dłuższych procedur. Do tego w projekcie ustawy o Centrum nie ma uwzględnienia głosów organizacji pozarządowych. Natomiast pierwsze doniesienia, że Centrum będzie rozdzielać pieniądze ze wszystkich ministerstw w projekcie ustawy się nie potwierdziły.
Jeśli nie da rząd, to zamiast tego może pieniądze da samorząd?
Samorząd daje pieniądze na sport, zdrowie, kulturę. Natomiast na takie kwestie jak nauka konsultowania budżetu miasta, czy promocja wolontariatu pieniędzy jest mniej lub wcale ich nie ma. Więc organizacje sięgają do FIO. Dzięki takim środkom organizacja działająca na poziomie lokalnym może dostać pieniądze z zewnątrz. I bez powiązania z pieniędzmi od miasta patrzeć na to, co się dzieje w urzędzie.
Organizacji pozarządowej łatwo jest zdobyć fundusze?
Nie jest łatwo. Czy to stowarzyszenie, czy fundacja, czy klub sportowy, wszyscy mają pod górkę. Pieniądze płynące z samorządu albo ministerstw są nieduże. Wiele organizacji się o nie stara, pojawia się konkurencja. Filantropia w Polsce jest bardzo rzadka. Od wielkiego dzwonu ludzie dają na WOŚP, ale mało kto wspiera inne organizacje. Trochę jest grantodawców prywatnych. Duże organizacje, np. Fundacja Batorego lub fundacje korporacyjne, czasem wspierają mniejsze fundacje. Stosunkowo niewiele organizacji zbiera 1 proc. W województwie łódzkim to około 400 organizacji z kilkunastu tysięcy. Mało organizacji prowadzi też działalność gospodarczą. Ludziom wydaje się złe, że organizacja prowadzi firmę, chociaż zyski może przeznaczać tylko na działalność statutową. To sprawia, że większość organizacji utrzymuje się z grantów rządowych lub samorządowych.
Dlaczego ludzie nie chcą dawać pieniędzy?
Z jednej strony nie mamy tradycji przekazywania darowizn. Jest też mit, że wszystko, co się robi społecznie, powinno być za darmo: osoby otrzymujące pomoc nie powinny płacić, a osoby pracujące w organizacjach powinny to robić jako wolontariusze. A przy pewnym poziomie zadań nie da się tego zrobić bez pieniędzy.
Dlaczego?
Pewne rzeczy można zrobić bez pieniędzy, ale będą to małe działania. Proszę wyobrazić sobie szkołę prowadzoną przez stowarzyszenie, która nikomu nic nie płaci. Nie mogłaby działać. A przecież na wsiach wiele szkół uratowało się przed likwidacją właśnie dzięki przejęciu przez stowarzyszenia. A schronisko dla bezdomnych? Jak można bez żadnych kosztów wynająć budynek lub go ocieplić? W organizacjach świadczących pomoc lekarską czy psychologiczną przez dwie godziny w tygodniu ktoś może porobić to za darmo. Ale jeśli to ma być pomoc na dużą skalę, trzeba ludziom zapłacić. Wiele osób nie chce dawać pieniędzy organizacjom, bo nie chcą, by ktoś z tego miał pensję. Ale przecież ludziom za pracę się płaci.
Jaki rodzaj działalności ludzie wspierają: rzeczywiście głównie dzieci i zwierzęta?
Trochę tak. Dostaje dział związany z polityką społeczną: dzieci, chore dzieci, ludzie z niepełnosprawnościami. Ludzie dają jeszcze na kulturę, ale już fundacjom takim jak nasza trudno jest znaleźć fundusze. Choć na przykład na portalu Polak Potrafi udało nam się zebrać środki na kampanię dotyczącą bezpieczeństwa ruchu drogowego i szacunku wzajemnego na drodze.
Jakim organizacjom najtrudniej jest dostać od ludzi pieniądze?
Organizacjom strażniczym, kontrolującym władzę oraz organizacjom poddającym nowe pomysły. Dla ludzi to bardzo nieoczywiste, że to też jest działanie na rzecz społeczności lokalnej. Łatwiej przekonać kogoś ,by dał pieniądze na zorganizowanie meczu dla dzieci albo zbiórki żywności, niż żeby dał na szkolenia o tym, jak jeździć rowerem, by się nie zabić na drodze.