Sam czuję, że jest naprawdę dobrze
- Odliczamy dni, kiedy będziemy mogli wyjechać na tor - przyznał bardzo spragniony już jazdy Jarosław Hampel, który wyledzył kontuzję.
Czy odczuwa pan jeszcze skutki długiego bezruchu? Zdecydowanie dłużej niż zwykle nie miał pan też kontaktu z motocyklem. Krótko mówiąc: jak pana forma po kontuzji?
Nieustannie nadrabiam czas stracony na początku leczenia kontuzji. W tej chwili jestem w momencie intensywnych ćwiczeń. Jeśli chodzi o moje zdrowie to wszystko idzie w dobrą stronę. Mamy jeszcze dwa miesiące do momentu, kiedy wsiądziemy na motocykle żużlowe. To czas, który muszę poświęcić, żeby rozpoczynać sezon w stu procentach zdrów. Na dziś rokowania są tak bardzo optymistyczne, że mogę się skoncentrować na ciężkim treningu.
Żużlowcy nie ograniczają się już zimą do siłowni czy biegania, ale coraz chętniej korzystają z pomocy akrobatów czy bokserów. Jakie metody pan preferuje?
Każdy ma jakiś swój sprawdzony sposób. Ja też od iluś tam lat mam wypracowany plan treningów, który realizuję. O szczegółach nie chcę zbytnio opowiadać. W tym roku musiałem nieco zmienić rytm, bo trzeba było uwzględnić elementy rehabilitacji. Wpletliśmy je i wygląda na to, że wszystko zostało dobrze zorganizowane. Zapału i chęci do pracy nie brakuje. Bardzo dawno nie siedziałem na motocyklu żużlowym i dosłownie odliczamy dni, kiedy będziemy mogli wyjechać na tor.
Żadnych jednośladów przez te wszystkie miesiące?
Miałem okazję pojeździć na motorze crossowym, ale to była taka przejażdżka, żeby sprawdzić siebie, tę nogę. Czy wszystko jest OK. Wszystko funkcjonowało całkiem dobrze. Można powiedzieć, że pierwszy kontakt z maszyną już był, ale czekam na ten najważniejszy moment, kiedy będziemy się już ścigali na żużlu.
Czy nie ma pan żadnych poślizgów z terminami jeśli chodzi o dochodzenie do pełnej, tej stuprocentowej, sprawności?
Wspomniałem, że tok przygotowań jest tym razem troszkę inny. Może nie chodzi o większą intensywność czy same ćwiczenia, ale o zajęcia z fizjoterapeutą. Na pewno muszę na tę nogę bardziej uważać i dbać o nią. Po ciężkim treningu czy kilku zajęciach ta kończyna musi dostać trochę odpoczynku. Właśnie wtedy włącza się fizjolog. Generalnie wszystko jest jednak ułożone i idzie w dobrym kierunku. Czuję po sobie, że jest dobrze. Poza tym konsultacja lekarska pozwala mi myśleć optymistycznie. Dwa miesiące wykorzystam tak, by w marcu być już w pełni przygotowanym. Wsiadam i mogę skupić się na sporcie, na robieniu dobrego wyniku.
Panowie bardzo niechętnie rozmawiacie o sprzęcie i odsyłacie do swych mechaników, tunerów, ale jestem ciekaw jak wyglądają przygotowania pod tym kątem? Czy jest dużo nowinek i modyfikacji?
Będzie pewnie trochę modyfikacji i tematów związanych z szeroko pojętymi ulepszeniami. Nad tymi nowinkami skupiają się jednak moi tunerzy, którzy przygotowują silniki. Jeśli chodzi o nowe technologie to co roku są jakieś zmiany, ale raczej kosmetyczne. Przyznam jednak, że czasem te drobnostki odgrywają później ważną rolę. Trzeba nad wszystkim panować i pilnować także tych detali. Jeśli coś się pojawia jest warte przedyskutowania. Mamy kilka meczów sparingowych i będziemy mieli czas, żeby dokładnie sprawdzić sprzęt oraz wszelkie nowinki, które zostały zimą wymyślone i wprowadzone.
Tomasz Gollob dłubie w silnikach, Bartek Zmarzlik też lubi sam pomajstrować przy motorach, a pan?
Nie robię tego. Skupiam się, żeby być dobrze przygotowanym, wsiadam na motocykl i interesuje mnie przede wszystkim strona sportowa. Sprzętem zajmują się tunerzy oraz mechanicy, którzy przygotowują podwozia, ramy, cały osprzęt. To w ich gestii leży, żeby zrobić to dla mnie jak najlepiej, a ja mam się skoncentrować na samej jeździe.
Znamy skład Falubazu i innych zespołów w ekstralidze. Jak wyglądają „papierowe” szanse zielonogórskiej drużyny? Na co Was stać?
Trudno powiedzieć. Nie zwykłem bawić się w takie opinie przed sezonem, która drużyna będzie silna, a która słaba. Jest to w tym momencie naprawdę trudne do stwierdzenia. Wynik zależy od zbyt wielu rzeczy przed i w trakcie sezonu, które decydują później o tym, który zespół faktycznie będzie w formie. Wiem jedno. Falubaz to będzie bardzo ambitnie jeżdżący zespół. Mamy zawodników, którzy będą chcieli dużo udowodnić. Poza tym jest dobra atmosfera, a to kolejny plus dla Ekantor.pl Falubazu w tym roku. Nie oglądam się na inne zespoły i nie patrzę personalnie kto i gdzie startuje, tylko sam przygotowuję się do sezonu. Wiem, że stanowimy dobry zespół i jesteśmy we właściwym miejscu. Wszystko jest poukładane i myślę, że możemy się brać do pracy. Sport nam pokaże tak naprawdę, jakie były oczekiwania, a jakie są rezultaty.
Ekantor.pl sponsorował wcześniej pana indywidualnie, a teraz wspiera cały zespół. Czy rozwiązanie, w którym to klub przyprowadza mecenasa jest lepsze? Macie łatwiej?
I tak, i nie. Walka o pomoc finansową pozostaje w gestii indywidualnej zawodnika. Chociażby, jak w moim przypadku, podczas przygotowań do Grand Prix. Miałem to szczęście, że z Darkiem Marcinkiewiczem znam się już jakiś czas i byłem wspierany przez jego firmę także w minionym roku. Łączy nas bardzo dobry, koleżeński kontakt i jest to w tym momencie niezwykle cenne. Współpraca będzie kontynuowana i mogę się koncentrować głównie na aspekcie sportowym. Z drugiej strony to naprawdę wspaniałe, że Falubaz pozyskał właśnie tak mocnego partnera biznesowego.