Sądowy finał starcia podczas policyjnej interwencji
Rok temu skarżył się, że został pobity podczas policyjnej interwencji. Dziś sam zasiadł na ławie oskarżonych.
To sądowy finał sprawy, o której pisaliśmy rok temu. Przypomnijmy – Andrzej Turowski (godzi się na podanie danych) z Liszkowa koło Bornego Sulinowa wieczorową porą zainteresował się policyjną interwencją w swojej wsi. Policjanci zatrzymali auto z pijanym kierowcą, pan Andrzej mieszkał po sąsiedzku i wyszedł sprawdzić, co się dzieje.
Od tego miejsca wersje zdarzeń zaczynają się różnić. – Podszedłem, spytałem: w czym można pomóc? Usłyszałem: w niczym, sp..j – mówi mężczyzna. - Wkurzyłem się i spytałem, jak można tak się odzywać do obywatela. Wtedy policjant otworzył drzwi, psiknął mnie gazem i zaczął okładać pałką. Chciałem uciekać, osłaniałem się przed ciosami. Byłem w klapkach, więc się przewróciłem. Do bicia dołączył drugi policjant. W końcu założyli mi kajdanki i wsadzili do wozu. Wtedy jeszcze jeden z nich ze złością odsunął przednie siedzenie i uderzył mnie nim w kolano.
Według policjantów Andrzej Turowski był agresywny, wulgarny, nie wykonywał poleceń i wdał się w szarpaninę najpierw z jednym, potem z drugim funkcjonariuszem.
Mężczyzna trafił najpierw do komisariatu w Bornem, gdzie zasłabł i stracil przytomność. Musiała przejechać karetka. – Następnie radiowozem pojechaliśmy do szpitala w Szczecinku, aby sprawdzić, czy można mnie zatrzymać, ale lekarz po badaniu nie wyraził na to zgody. Zostałem na oddziale. Zrobiono zdjęcie RTG i tomografię głowy. Wielkie siniaki na tułowiu wyszły po kilku dniach – nasz rozmówca twierdzi, że policjant okładał go pałką, gdy już leżał skrępowany na ziemi.
Całe zajście ma finał w sądzie – Andrzej Turowski odpowiada za czynną napaść i znieważenie policjanta Łukasza Sz.. Proces toczy się przed szczecineckim sądem. Zeznawali policjanci, którzy twardo trzymają się wersji, że mężczyzna był bardzo agresywny, ubliżał im i musieli użyć środków przymusu bezpośredniego, bo uderzył policjanta. Marcin Sz., drugi z policjantów z patrolu, zapewniał, że nie bito leżącego mężczyzny. Część interwencji widziała też Justyna K., policjantka, która przypadkowo była w Liszkowie u rodziny i starała się uspokoić żonę pana Andrzeja, która próbowała ratować męża. Kobieta twierdzi, że została celowo uderzona drzwiami radiowozu, Justyna K. tego nie potwierdziła.
Sprawa jednak nie jest taka prosta. Biegły sporządził bowiem opinię, w której wykluczył, aby ślady na ciele Łukasza Sz. pochodziły od uderzenia pięścią. Kluczowe wydaje się także stwierdzenie biegłego, że siniaki i obrażenia na ciele zatrzymanego są wynikiem uderzeń pałką, i to w sytuacji, gdy ten już leżał, co jest niedopuszczalne.
- Ta opinia jest stronnicza – Łukasz Sz., który jest oskarżycielem posiłkowym, kwestionuje ustalenia biegłego i domaga się sporządzenia kolejnej opinii. Tego samego chce prokurator Anita Czelewicz, jej zdaniem biegły wszedł w kompetencje sądu dokonując ocen postępowania policjantów.
Mecenas Tadeusz Czernicki, obrońca oskarżonego, uważa, że opinia jest obiektywna i wniósł o przesłuchanie biegłego, aby ten mógł się odnieść do zarzutów drugiej strony. Sędzia z kolei powiadomiła, że – na podstawie opinii - zawiadomi prokuraturę o możliwości popełnienia przestępstwa przekroczenia uprawnień przez policjanta.
Sęk w tym, że takie postępowanie prokurator już prowadzi. Po doniesieniu Andrzeja Turowskiego sprawa została co prawda umorzona, ale jego zażalenie zostało uwzględnione i teraz bada ją drawska prokuratura. – Gdyby i tym razem postępowanie zostało umorzone, mój klient wystąpi z własnym aktem oskarżenia – zapowiada Tadeusz Czernicki.