Sąd orzekł: to był wypadek przy pracy
Sąd Okręgowy w Słupsku orzekł, że Ryszard K., elektryk z Damnicy Kaszubskiej, zginął w wyniku wypadku w pracy w spółce SPV.
To już drugi wyrok w tej sprawie. Pierwszy zapadł w Sądzie Pracy w Słupsku, który także uznał, że Ryszard K. nie popełnił samobójstwa, ale zginął w wyniku wypadku przy pracy w garbarni spółki SPV. Jednak spółka odwołała się od wyroku. Teraz jeszcze ma prawo do złożenia kasacji.
Przypomnijmy: 18 kwietnia 2013 r. Ryszard K. przyszedł do pracy w garbarni spółki SPV, gdzie w tym czasie był jedynym elektrykiem i pracował w dziale remontowym. O godz. 14, gdy w firmie kończył się czas pracy, zaczął go szukać brygadzista. Zaniepokoiło go to, że pana Ryszarda nigdzie nie było, a został jego samochód, ubranie i skrzynka z narzędziami. Pana Ryszarda nie było także w domu, gdzie czekała na niego żona. Dopiero dzwonek z jego komórki wskazał kierunek poszukiwań, bo dochodził z usytuowanej obok biura spółki wieży ciśnień ze zbiornikiem na wodę wykorzystywanej do garbowania skór. Wtedy zaczęto podejrzewać, że ciało elektryka znajduje się w kadzi na wodę.
Wezwano policję. Funkcjonariusze zarządzili spuszczenie wody. Na dnie kadzi odkryto ciało elektryka. Od razu pojawiły się dwie przeciwstawne teorie. Jedni twierdzili, że Ryszard K. popełnił samobójstwo, a inni, że doszło do nieszczęśliwego wypadku. Żona elektryka, która nie wierzyła w samobójstwo męża, wystąpiła z pozwem do Sądu Pracy w Słupsku o ustalenie, czy doszło do tragicznego wypadku. Kierownictwo spółki nie zgodziło się z tą tezą.