Sąd bada, czy ginekolog zgwałcił swoją pacjentkę
Policjanci dostali zgłoszenie, że mogło dojść do gwałtu. W gabinecie Piotra P. znaleźli prezerwatywę z nasieniem. Lekarzowi grozi 12 lat więzienia
W Sądzie Rejonowym w Strzelcach Krajeńskich trwa proces Piotra P. To ginekolog oskarżony o to, że pod koniec maja 2014 roku zgwałcił swoją 22-letnią pacjentkę. Sprawa toczy się za zamkniętymi drzwiami od marca 2016 roku. W środę była jej kolejna odsłona. Jak udało się nam ustalić, rozprawa odbyła się poza siedzibą sądu. W gabinecie ginekologa przeprowadzana została wizja lokalna. Kolejny termin zaplanowano na 22 maja. Na ten dzień ma zostać przygotowana opinia biegłego w tej sprawie.
– Sprawa nie rokuje, że zakończy się jeszcze w maju lub nawet w czerwcu – powiedział nam w środę Sebastian Tatul, prokurator w Strzelcach Krajeńskich. Jak jednak mówią nam w sądzie, jest ona już coraz bliżej finału.
Proces ma charakter poszlakowy. Dotyczy on wydarzeń, do jakich miało dojść 31 maja 2014 roku. Tego dnia 22-letnia kobieta miała zaplanowany zabieg u ginekologa Piotra P., który poza tym, że przyjmował wówczas w Strzelcach, przyjmował także w Gorzowie.
Pacjentka na zabieg przyszła z dwiema koleżankami, które czekały na nią na korytarzu. Piotr P. miał podać jej środki znieczulające, przez które kobieta nie pamięta wszystkiego, co wydarzyło się w gabinecie. 22-latka zapamiętała uczucie penetracji. Nie była jednak pewna, co dokładnie się stało
„Stwierdził, że jak mnie zbada, mogę dostać rumieńców” – jedna z pacjentek o ginekologu
Co mogło się wydarzyć w gabinecie, podejrzewały jednak jej koleżanki. Podczas zabiegu słyszały, jak zza cienkich drzwi dobiegały dziwne odgłosy, jakby jakiś mebel rytmicznie uderzał o ścianę.
Koleżanki 22-latki od razu poszły na policję, a ta zareagowała natychmiast. Funkcjonariusze w ten sam dzień przyjechali do gabinetu Piotra P. Jako dowody do sprawy w śmietniku w gabinecie znaleźli prezerwatywy, w których była sperma. Jak wykazała trwająca ponad rok ekspertyza, było to nasienie ginekologa. Prokurator zastosował wobec niego środek zapobiegawczy, czyli zawieszenia prawa do wykonania zawodu.
Prokurator przesłuchiwał Piotra P. dwukrotnie. Ten za każdym razem nie przyznał się do winy. Czy zrobił to w sali rozpraw? Z faktu, że niejawny proces trwa już ponad rok, należy wyciągnąć wniosek, że nie.
W chwili, gdy 22-latka wybierała się do ginekologa, kończyła studia licencjackie w Szczecinie, planowała wyjazd wakacyjny do Holandii do pracy, a po wakacjach chciała rozpocząć studia magisterskie. Traumatyczne wydarzenie z 31 maja 2014 roku zmieniło jednak jej życie. Kobieta postanowiła nie kontynuować studiów, a gdy w Strzelcach ludzie zaczęli plotkować i informacja o gwałcie rozeszła się po okolicy, wyjechała się z Polski.
Gdy ponad rok temu o sprawie zrobiło się bardzo głośno, na internetowych forach pojawiło się wiele komentarzy od byłych pacjentek Piotra P. Wiele z wpisów było negatywnych. Zdaniem kobiet ginekolog miał opowiadać wulgarne żarty, robić poniżające badania. W jednym z komentarzy można było przeczytać: „Lekarz w trakcie badania dotknął mojej łechtaczki! Pytał, z iloma mężczyznami spałam i stwierdził, że po tym, jak mnie zbada, mogę dostać rumieńców”.
Piotrowi P. grozi do 12 lat więzienia.