Rząd szykuje kolejny program dla rodzin. Już zapowiada niskie stawki za wynajem
To bardzo dobry pomysł - oceniają Lubuszanie, których zapytaliśmy o program „Mieszkanie+”. Poseł Paweł Pudłowski ma jednak wiele wątpliwości. - Nie stać nas na państwo socjalne - mówi
Z programu „Mieszkanie+” będą mogli skorzystać wszyscy - zadeklarowała premier Beata Szydło. Powstał on jednak głównie z myślą o ludziach, którzy zarabiają za dużo, by zamieszkać w lokalu komunalnym, ale za mało, by dostać kredyt czy coś wynająć. Dlatego program zakłada, że czynsz najmu będzie wynosił 10-20 zł za mkw. Kusić ma też perspektywa przejęcia mieszkania na własność po upływie 20-30 lat (więcej szczegółowych informacji o rządowym programie znajdziecie na stronie obok).
Zapowiedzi premier Szydło oraz przedstawicieli Ministerstwa Infrastruktury i Budownictwa wysłuchiwał w piątek z uwagą Piotr Perchaluk z Gorzowa. - Nawet nie wiem, czy mam żałować, że już z tego programu nie skorzystam - mówi nam pan Piotr, który od kilku lat spłaca mieszkanie wzięte na kredyt. - Czekam na więcej szczegółów, bo za dużo jest jeszcze niewiadomych. Choćby to, ile takie mieszkanie będzie kosztowało - dodaje. Skoro czynsze mają zaczynać się od 10 zł/mkw., to za wynajem 50-metrowego mieszkania trzeba będzie zapłacić 500 zł, a za wynajem z opcją stania się właścicielem - 600 zł, czyli o 100 zł więcej. - Przez 30 lat płacenia wychodzi 36 tysięcy złotych. W porównaniu z cenami mieszkań od deweloperów to podejrzanie mało - zauważa pan Piotr.
Pomysł rządu podoba się Natalii Poterek z Gorzowa, która zajmuje się dzieckiem, a jej partner zarabia najniższą krajową. Cała trójka mieszka u babci dziewczyny, bo rodziny nie stać na wynajęcie mieszkania. Choć mają tylko jedno dziecko, „łapią się” na program „Rodzina 500+”. Jest więc spora szansa, że znaleźliby się wysoko na liście chętnych na „Mieszkanie+”. - Jeśli ten pomysł wejdzie w życie, będziemy mogli mieć w końcu własne lokum. Jestem za! - nie ukrywa pani Natalia.
Za jest także Damian Galon, ojciec półtorarocznego Aleksa. Od kilku lat wynajmuje mieszkanie na osiedlu Zacisze w Zielonej Górze, więc jest żywo zainteresowany rządowym programem. - Taka oferta to dobry pomysł, tym bardziej, że mieszkanie będzie można wykupić - stwierdza pan Damian. - Kredyty są drogie i trudno je dostać. W dodatku mamy niepewny rynek pracy, dlatego ludzie zwyczajnie boją się je brać.
- Uważam, że każdy program, który może pomóc w zakupie własnego mieszkania, należy popierać - podkreśla z kolei Aleksandra Wolanin z Nowej Soli. - Dziś na kupno własnych czterech kątów stać jedynie najbogatszych, reszta musi do końca życia spłacać ogromny kredyt w banku. To duży problem, zwłaszcza ludzi młodych. Rodzice, którzy mają kilkoro dzieci, nie są przecież w stanie zabezpieczyć przyszłości wszystkich. Cieszę się, że rząd wyszedł z taką inicjatywą. Myślę, że w połączeniu z programem „Rodzina 500+” może ona dobrze wpłynąć na sytuację polskich rodzin. Następnym krokiem powinny być darmowe przedszkola.
Bardzo pozytywnie pomysł rządu ocenia też Beata Grygorowicz z Żar. - Dla wielu młodych małżeństw może to będzie szansa na usamodzielnienie się i wyprowadzkę od rodziców - podejrzewa.
„Mieszkanie+” wzbudza ogromne zainteresowanie, choć pierwsze lokale z tego programu powstaną dopiero za trzy-cztery lata. Ile ich będzie w Lubuskiem? Gdzie zostaną wybudowane? Na te pytania na razie nikt nie potrafi odpowiedzieć.
- Wydaje się, że PiS prawidłowo przeprowadziło diagnozę - ocenia Paweł Pudłowski z Zielonej Góry, poseł Nowoczesnej. - Faktycznie w Polsce mamy mało mieszkań, dodatkowo o małych metrażach. Ponadto rodziny zarabiają najczęściej niewiele, a wobec zaostrzenia warunków udzielania kredytów mają niewielkie szanse na własny lokal. Dlatego program „Mieszkanie+” idzie w dobrym kierunku i życzę mu jak najlepiej. Mam jednak wiele wątpliwości. Szczególnie tych związanych z finansowaniem programu. Grunty mają przekazać za darmo spółki Skarbu Państwa, a więc to ich majątek wyceniany w złotówkach.
Ale większym problemem jest to, kto będzie inwestorem, czyli wyłoży pieniądze na budowę. Sugeruje się, że będą to banki, które zapewne sięgną do budżetu państwa. Jeśli zakres budownictwa ma być duży, a tak wynika z pierwszych zapowiedzi, to w grę wchodzą nawet setki miliardów złotych. Skąd je wziąć? Dlatego boję się, że program ten jest zabiegiem propagandowym i może doprowadzić nas, a konkretnie państwo, do sytuacji, która jest w Grecji. Nas nie stać na państwo socjalne, jak w krajach skandynawskich.