Ryszard Tadeusiewicz, profesor AGH: Sławny imigrant, który przybył do USA z Polski i stworzył podstawy internetu. Ale czy Polak?
W ostatnich tygodniach opowiadałem Państwu o polskich imigrantach, którzy - przebywając w USA - dokonali różnych ważnych odkryć i wynalazków istotnie wzbogacających Stany Zjednoczone. Jest to moja reakcja na zapowiedzi prezydenta Trumpa, że ze Stanów imigranci będą usuwani, w tym także Polacy. W tym i w kilku wcześniejszych felietonach starałem się pokazać, że niektórzy polscy imigranci wnieśli przez swoją mądrość i pracę znaczący wkład do osiągnięć USA. Rozważania te kończę nieodmiennie retorycznym pytaniem: czy tych polskich imigrantów należałoby relegować z USA, zanim jeszcze zdążyli dokonać swoich odkryć?
Bo że po ich dokonaniu nikt by ich nie usuwał, to oczywiste. Zarzuciło mi to kilku Czytelników, pisząc, że przykładowo Werner Ryszard Kirchner, polski chemik, który dobrał skład chemiczny paliwa dla wszystkich lądowników księżycowych, gdy już wykazał swoje kwalifikacje i zdolności pod-czas wypraw statków Apollo na Księżyc, był bardzo szanowany w USA i nikt nie zamierzał robić mu żadnych kłopotów z tych powodów, że był on polskim imigrantem.
Oczywiście - po tym jak już wykazał swoje zdolności i umiejętności w NASA, nikt mu już nie wypominał, że pochodził z Opola. Ale są też relacje o tym, że był z dużą rezerwą przyjmowany, gdy w 1947 roku usiłował osiedlić się w USA. On przebił tę barierę niechęci i zdołał się zakotwiczyć w Stanach - no a potem się wykazał.
Ale ilu było takich, którzy mieli mniej szczęścia i zostali pozbawieni prawa pobytu w Ameryce, zanim zdążyli się wykazać?
Ta sprawa ma także drugie dno. Szczycimy się dokonania-mi polskich imigrantów w USA, ale czy oni wszyscy byli naprawdę Polakami?
Człowiekiem ogromnego sukcesu na ziemi amerykańskiej był niewątpliwie Paul Baran. Urodził się w 1926 roku w Grodnie, a ponieważ miasto to w dniu jego urodzin należało do Polski (obecnie jest to Białoruś), więc gdy jako dwuletnie dziecko w 1928 roku przyjechał wraz z rodzicami do USA, był odnotowany jaki polski imigrant. Dzisiaj z tego powodu mógłby być relegowany. Nie doszło do tego (zasady wprowadzane przez Trumpa jeszcze wtedy nie obowiązywały), więc Paul Baran chodził do amerykańskich szkół i ukończył studia jako inżynier elektryk w Drexel University. Potem pracował w różnych miejscach, aż wreszcie w 1950 roku zaczął pracę w RAND Corporation.
Podczas pracy w tej instytucji (rozwijającej metody nau-kowe na potrzeby wojska) Paul Baran stworzył teorię, na której oparta została cała wojskowa sieć ARPANET, zdolna do działania także w sytuacji, gdy wiele jej elementów zostałoby zniszczone przez pociski atomowe. Było to przygotowanie systemu informatycznego zarządzającego armią do przetrwania w warunkach III wojny światowej.
Jak wiadomo, po okresie doskonalenia ARPANETU dla potrzeb wojska jego cywilna wersja została przekazana do zastosowań niewojskowych i stała się podstawą dzisiejszego internetu.
Koncepcja Paula Barana polegała na stworzeniu odpornej na zakłócenia i uszkodzenia metody transmisji informacji w sieci komputerowej przez dzielenie komunikatów na pakiety i przesyłaniu pakietów niezależnymi drogami od nadawcy do odbiorcy. Pakiety wędrują niezależnie jeden od drugiego przez niedającą się z góry przewidzieć liczbę komputerów pośrednich - aż wszystkie spotkają się w komputerze odbiorcy i wtedy odtwarzana jest z nich cała wiadomość.
Paul Baran był bardzo doceniany w USA i często nazywany „Ojcem internetu”, chociaż sam zawsze protestował przeciwko takiemu tytułowaniu. My chętnie byśmy twierdzili, że był on jednym ze tych zdolnych polskich imigrantów, których osiągnięcia wzbogaciły USA. Jednak nic nie wiadomo o jego związkach z Polonią - to był po prostu typowy Amerykanin.
Niestety!