Ryszard Tadeusiewicz, profesor AGH: Postęp tworzą pomysłowi i wytrwali
Wszyscy wiedzą, że gaz łupkowy i ropa łupkowa spowodowały, że USA, które przez dziesiątki lat musiały importować ogromne ilości ropy naftowej – nagle wyprzedziły Rosję i Arabię Saudyjską w jej produkcji i eksporcie. Warto wiedzieć, że stało się to za sprawą jednego człowieka, który miał pewien pomysł i uparcie, wytrwale dążył do jego realizacji, chociaż wszyscy byli temu przeciwni.
Nazywał się George P. Mitchell. W małym miasteczku Dish w Teksasie nakazał w 1998 roku wywiercić szyb mający nazwę SH Griffin #4. Szyb ten dotarł do złoża gazu nazywanego Barnett, ale złoże to składało się z gęstej skały łupkowej (gęściejszej niż beton!) w której gaz był uwięziony w drobnych zamkniętych szczelinach. Takie złoża były już wtedy znane, ale wszyscy wiedzieli, że tego gazu wydobyć się nie da, bo był on uwięziony w skale i nie mógł przepłynąć do odwiertu i na powierzchnię.
Wszyscy wiedzieli, że to niemożliwe – a jednak Mitchell się uparł. Miał on firmę Mitchell Energy i wszystkie środki tej firmy lokował w próbach wydobycia gazu ze skały łupkowej. Byli temu przeciwni jego współpracownicy. Ale to on był szefem, więc chociaż ładował duże pieniądze w coś, co wydawało się beznadziejne, nie dał sobie wytłumaczyć, że zmierza ku finansowej katastrofie. A wydawało się, że katastrofa jest nieuchronna – do 1998 roku firma Mitchell Energy wydała ćwierć miliona dolarów i nie zarobiła ani centa.
Mitchell rzucił na szalę inną swoją ideę. Wcześniej wybudował osiedle dla ludzi, którzy chcą żyć w harmonii z przyrodą. Nazwał to osiedle Woodlands („Las do życia”) i osobiście je projektował oraz formował. Osiedle się spodobało i wkrótce miało już 100 tys. mieszkańców. Ale Mitchell nie mogąc dobrać się do gazu łupkowego postanowił sprzedać Woodlands. Dostał za to 543 miliony USD i wszystko wpakował w walkę o wydobycie gazu łupkowego.
Rozpoczął próby szczelinowania hydraulicznego. Technika ta była znana od połowy XX wieku i bywała stosowana w typowych kopalniach ropy i gazu, żeby pod ziemią pokruszyć skały i uzyskać lepszy pobór ropy i gazu. Technika ta polegała na wtłaczaniu do złoża pod wysokim ciśnieniem wody i różnych chemikaliów. Liczne próby zastosowania tej metody do złoża Barnett nie dawały jednak wyniku. Najkosztowniejszym składnikiem tłoczonego do złoża płynu była sprowadzana z Indii guma guar.
Kierownikiem robót górniczych w firmie Mitchella był Nick Steinsberger. Podzielał upór swego szefa i wiosną 1998 roku postanowił ponowić próbę hydraulicznego szczelinowania stosując bardzo mało gumy guar, ale wtłaczając wodę do złoża wolniej. Próbę tę wykonano właśnie na wspomnianym wyżej szybie SH Griffin #4.
I stał się cud – złoże uległo pokruszeniu, a szyb dostarczył pierwszych porcji gazu łupkowego!
Mieszaninę wody i ubogich (!) dodatków nazwano slick water i użyto w wszystkich odwiertach w złożu Barnett. Wszędzie uzyskano gaz!
Sukces geologiczny nie od razu przekształcił się w sukces finansowy. Mitchell nie miał środków, żeby rozwinąć swoją firmę i zwiększyć wydobycie. Próbował sprzedać swoją firmę, ale początkowo nikt jej nie chciał. Jednak metoda szczelinowania złóż łupkowych działała, więc wydobycie gazu w kopalniach Mitchella rosło. Zwrócił na to uwagę Larry Nichols, prezes firmy Devon Energy, i kupił przedsiębiorstwo Mitchella za 3,5 mld. USD.
Technikę pozyskiwania gazu łupkowego udoskonalono, wprowadzając dodatkowo odwierty poziomie na głębokości kilku kilometrów – ale to jest temat na osobne opowiadanie. Natomiast tu chciałem przedstawić człowieka, który swoim uporem i wytrwałością przezwyciężył ogromne przeszkody i pchnął energetykę światową na nowe tory.
Myślę, że zgodzicie się Państwo, że warto go było poznać?