Rykowisko jest dla jeleni, a nie dla myśliwych – grzmią ekolodzy
Myśliwi odpowiadają, że są niezbędni, by kontrolować liczbę dzikiej zwierzyny i dokarmiać ją zimą. Ekolodzy na to, że należy zakazać polowań w ogóle. Nie dość, że myśliwi zabijają dziką zwierzynę, to jeszcze zabierają na łowy swoje dzieci. A to nie jest tak, że strzelba robi pif-paf i zwierzę pada nieżywe. Czasem jest ranne, toczy pianę, krztusi się i drży ze strachu.
Dzieci tej śmierci nie powinni oglądać, bo to źle wpływa na ich psychikę - przekonują pedagodzy i ekolodzy. Domagają się od rządu i parlamentu, by zakazali dzieciom udziału w polowaniach. A najlepiej, by w ogóle zabronili polowań na dzikie zwierzęta. Takiej nagonki, jaka jest obecnie na myśliwych, chyba nie było na żadnym polowaniu.
Katarzyna Niewęgłowska z Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Katowicach nazywa to hipokryzją. Pochodzi z rodziny myśliwych. Polował dziadek, ojciec, który zabierał ją ze sobą do lasu. Były tam także inne dzieci. - Przynajmniej wiemy, że mięso nie pochodzi z zamrażalnika - wyjaśnia. Sama też zamierza zostać myśliwym. Nie starała się wcześniej o uprawnienia, bo, jak twierdzi, nie była gotowa do strzału.
- W czasie polowania za granicą, gdzie specjalne uprawnienia nie są wymagane, sama "pozyskałam" dwie kozy - mówi Katarzyna Niewęgłowska. - Już wiem, że dam radę strzelić. Wegetarianką nie jestem, wolę zwierzynę żyjącą na wolności od hodowanej w ciasnej klatce, prowadzonej na rzeź. Żeby zjeść mięso, trzeba najpierw zabić. Czy świnka lub krowa, czekająca w kolejce na śmierć, nie odczuwa strachu? A jednak nikt nie protestuje przeciwko lobby hodowców.
W Polsce poluje ponad 100 tysięcy myśliwych zrzeszonych w Polskim Związku Łowieckim. Sami o sobie mówią, że są obrońcami przyrody, spadkobiercami wielowiekowej, łowieckiej tradycji.
- Czas więc skończyć z tradycją, z pokotem, ogniskiem, imprezą towarzyszącą, bo ona dziś nie ma żadnego uzasadnienia - mówi Piotr Skubała, doktor habilitowany nauk biologicznych z Uniwersytetu Śląskiego, ekolog. - Zwierzę nie jest rzeczą, ma prawo do wolności, do odczuwania, ma swoje emocje, rozbudowane uczucia. Dlaczego mamy je zabijać bez uzasadnienia? Uważam, że należy zakazać polowań dla przyjemności.
I ten zarzut - zabijania dzikiej zwierzyny dla własnej, egocentrycznej przyjemności - myśliwych rozgniewał najbardziej. Mają swój kodeks etyczny i nim się kierują. - To nie jest zabawa, tylko troska o utrzymanie równowagi w przyrodzie - wyjaśnia Eugeniusz Pająk, łowczy z Pawłowic. - Tam, gdzie są łowcy, nie wyginął żaden gatunek. Ilość dzikiej zwierzyny wzrasta, bo nie ma wielkich drapieżników. Jestem rolnikiem i wiem, jak ogromne szkody wyrządzają w uprawach.
Myśliwi przekonują, że są niezbędni, by kontrolować liczbę dzikiej zwierzyny, ale także, by ją dokarmiać. Ekolodzy kontratakują: - Dokarmiają po to, żeby potem mieć co zabijać - odpowiada prof. Skubała. - Należy zakazać dokarmiania, bo prowadzi do wzrostu populacji. Ponadto przy paśnikach rozprzestrzeniają się pasożyty i choroby.
Nie ma wątpliwości, że dziki grasujące po ulicach Katowic i wielu innych miastach aglomeracji są zagrożeniem. - To ich nie dokarmiajmy - dodaje prof. Skubała. - Mamy je zabijać, żeby nie wchodziły do miasta? Oczywiście, potrzebne są odstrzały interwencyjne, ale powołajmy do tego celu wyspecjalizowaną służbę.
Łowczy Eugeniusz Pająk wysuwa swoje argumenty: - Jest to zabijanie bezstresowe. Zwierzę nie ginie w chorobie, czy głodzie, nie jest zaatakowane przez inne zwierzę, które potrafi wyrwać kawał ciała.
Czego uczy łowiectwo?
Myśliwi obrywają z każdej strony. Za zabijanie bezpańskich psów, choć od dawna im tego nie wolno, ale zawsze się znajdzie czarna owca, która zabije. Obrywają za kulę w ciele Eryka, najstarszego niedźwiedzia w Tatrach. Miś został uśpiony z powodu paraliżu tylnych łap na skutek zapalenia kręgosłupa, ale w czasie sekcji zwłok odnaleziono pocisk, który pochodził najprawdopodobniej z broni myśliwskiej. Wcale nie musiał strzelać myśliwy, ale kogoś obarczyć winą trzeba.
Posłowie pracują nad zmianą Prawa łowieckiego, a pod Sejmem odbywają się pikiety organizacji pozarządowych pod hasłem: "Nie! Dla Rzeczpospolitej Myśliwskiej".
Zmianę Prawa łowieckiego wymusił Trybunał Konstytucyjny. Przed rokiem wypowiedział się w sprawie obwodów łowieckich tworzonych bez zgody właściciela gruntu. Nieliczenie się z prawem własności uznał za sprzeczne z Konstytucją. A skoro parlament został zmuszony pracować nad tą ustawą, to można zmienić w niej więcej, uznały organizacje działające na rzecz środowiska. I wnoszą o: zakaz udziału dzieci w polowaniach, zakaz używania śmiertelnie toksycznej amunicji ołowianej czy zakaz zatruwania środowiska tysiącami ton karmy i odpadków spożywczych wykładanych w celu przywabienia zwierząt do stanowisk strzeleckich.
Czego dobrego uczy łowiectwo? Piotr Piersiak, zapalony myśliwy, łagodnieje i wymienia jednym tchem: obcowania z naturą, szybkości podejmowania decyzji, działania w grupie. - Polowaniu towarzyszą ogromne emocje - dodaje. - Już samo wczesne wstawanie, wkładanie specjalnego ubioru, a potem podchodzenie, podglądanie zwierzyny to piękny i romantyczny rytuał. Mnie ojciec zabierał na polowania. Mój syn był ze mną kilka razy i podziękował. Nie zmuszałem, ale polują całe rodziny, także kobiety.
Zostawmy decyzję rodzicom
Czy polowanie może negatywnie wpłynąć na psychikę dziecka i jakie są na to dowody? Prof. Piotr Skubała przywołuje Komitet Nauk Pedagogicznych PAN, który chce zakazać dzieciom udziału w polowaniach - dla ich dobra. Naukowcy UŚ piszą w apelu: "Uważamy, że nie powinny być obecne przy patroszeniu zwłok, rytualnym ich układaniu po polowaniu, znakowaniu i transporcie".
A myśliwi pytają: czy okrucieństwa nie ma więcej w grach komputerowych, gdzie krew bryzga naokoło? - Gry komputerowe też są drastyczne, ale oglądanie śmierci na żywo jest gorsze - odpowiada prof. Skubała.
Łowczy Pająk swoje dzieci zabiera na polowanie. - Wykształciłem i wychowałem ich na dobrych ludzi - mówi. - Bardziej demoralizująca jest gra, w której gracz pozostaje w przekonaniu, że można umrzeć siedem razy. A życie jest tylko jedno.
Katarzyna Niewęgłowska też potwierdza, że nie doświadczyła żadnej traumy widząc zabite zwierzę, a wspomnienia z polowań ma jak najlepsze. - Dla ludzi ze wsi zabijanie zwierząt jest czymś normalnym - dodaje. - Zabijają, żeby je zjeść, dzieci wiedzą o tym.
Poseł Henryk Siedlaczek mówi, że prawdopodobnie zostanie wprowadzona do Prawa łowieckiego cenzura wiekowa i będzie można towarzyszyć w polowaniach od 16 lat. - Chodziłem z ojcem na polowania i mam z tamtego czasu same miłe wspomnienia - przekonuje poseł Siedlaczek. - Z sentymentem wracam do kolegów ojca, całej tej ceremonii związanej z polowaniem, cenię sobie koleżeńskość, która cechuje myśliwych. Dlatego zostałem jednym z nich.
Każda ze stron ma swoje racje. Nie umiem dostrzec magii polowania, nie wzięłabym w nim udziału. Absurdalny byłby jednak zakaz strzelania do dzikiej zwierzyny, skoro godzimy się na zabijanie w rzeźni. Jak mawiał Tacyt: "Zepsute państwo mnoży ustawy". Rodzicom zostawmy decyzję, czy dziecko jest emocjonalnie gotowe, by pójść z nimi w las. Oni to wiedzą najlepiej.