Ruszyła walka z groźnym dla kasztanowców owadem
Gdzie najlepiej młodzieży oderwać się od telefonów? W Gaju Wandy, gdzie nie ma zasięgu telefonii komórkowej i jest pilna praca do wykonania.
W środę rano uczniowie z klas I ai b gimnazjum z Zespołu Szkół w Lubięcinie szkolnym autobusem udali się tam, gdzie nie ma zasięgu telefonii komórkowej. Cel? Szczytny. Pojechali ratować Gaj Wandy przed groźnym owadem szrotówkiem kasztanowco-wiaczkiem.
- To bardzo fajna akcja. Odrywamy się od telefonów i możemy pobyć razem w tym czasie – przyznała Julia. A Nikola dodała: - Oglądamy środowisko z bliska, a nie tak jak zawsze siedzimy w telefonach. - Możemy wyjść do natury i bliżej się z nią poznać – powiedziała Ola.
- U nas w szkole dzieci zawsze chętnie uczestniczą w akcjach charytatywnych. Uczniowie przynieśli swoje grabki, część udostępniła szkoła - podsumowała Beata Malart, szkolny pedagog.
Zaangażowanie uczniów bardzo się przyda w ratowaniu kasztanowców. Rosną one w kilkuhektarowym Gaju Wandy. - Takich założeń parkowych na terenie puszczy jest kilka. Nazwy: Gaj Wandy, Wzgórze Almy, Ziemia Łucji wywodzą się od członków rodu Schönaichów, dawnych właścicieli tych ziem, którzy mieszkali w zamku w Siedlisku - wyjaśnia Mirosław Wojtczak, prezes Stowarzyszenia Rozwoju Letniska Jodłów, główny inicjator akcji.
Więcej przeczytasz w papierowym wydaniu Gazety Lubuskiej oraz z wydaniu PLUS.