W Toruniu ruszył proces Tomasza B., który w lutym spowodował karambol na autostradzie A1 w Kopaninie. Jechał pod prąd, a potem uciekł. Śmierć na miejscu poniósł 28-letni kierowca Łukasz Skrucha. Sala sądowa pełna dziś była łez.
- Dziecko jak komuś ginie, to nie ma nic gorszego. Żadna wojna... - mówił w sądzie Wojciech Skrucha, ojciec tragicznie zmarłego 28-latka. Nie mógł pohamować płaczu. I pytań w kierunku oskarżonego: "Bez prawa jazdy tyle lat jeździłeś po całej Polsce?! Widzisz, co zrobiłeś?!"
Łukasz Skrucha miał 28 lat i mieszkał w Ostrowcu Świętokrzyskim. Był szczęśliwym, młodym człowiekiem. Miał kochającą partnerkę i synka (dziś chłopczyk ma 1 rok i 7 miesięcy). Założył własną działalność gospodarczą, sprzedawał produkty firmy Filipiak. Tamtej nocy, z 12 na 13 lutego 2019 roku, jechał wraz z dwoma kolegami z pracy na prezentację do Gdańska. Zginął na miejscu wskutek karambolu, który spowodował na autostradzie A1 w Kopaninie (gm. Lubicz) Tomasz B. Towarzyszący Łukaszowi mężczyźni odnieśli ciężkie obrażenia.
17 lat bez prawa jazdy
Jak doszło do karambolu? Pierwsza odsłona procesu Tomasza B., który dziś (02.08) ruszył przed Sądem Rejonowym w Toruniu, daje pełniejszy obraz sytuacji niż znany dotąd przekaz prokuratury. Przypomnijmy, że ta oskarżyła 41-letniego Tomasza B. z Inowrocławia o sprowadzenie katastrofy w ruchu lądowym, spowodowanie śmiertelnego wypadku i ucieczkę z miejsca zdarzenia. Mężczyzna na autostradzie przez 3,2 km jechał pod prąd, doprowadził do karambolu z udziałem kilku aut (w tym ciężarowych), a potem uciekł. Swojego opla astrę zostawił na środku A1.
Dla sprawy ważne jest to, że Tomasz B. w przeszłości był wielokrotnie karany za przestępstwa przeciwko mieniu i narkotykowe. Mieszka sam, rok temu opuścił zakład karny, nie pracuje. Twierdzi, że jest współwłaścicielem kamienicy w Inowrocławiu i żyje z wynajmu mieszkań (sąd zaznacza, że potwierdzenia w dokumentach tego nie ma). Nie posiada i nigdy nie miał prawa jazdy. Uczestniczył w kursie, ale go nie skończył. Mimo tego od 17 lat jeździ po kraju, także autostradami. "Jestem raczej dobrym kierowcą" - twierdzi.
Oto, co zeznał Tomasz B. w śledztwie i w sądzie. Opla astrę, którym jechał, dostał od znajomego o pseudonimie "Iksik". Miał mu za niego zapłacić 1100 zł, jak kiedyś będzie miał pieniądze. 13 lutego 2019 roku inowrocławianin wstał rano, napalił w piecu, a następnie pojechał do Bydgoszczy. Po co? "Bez celu. Mam tak, że jeżdżę bez celu".
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień