Rolnicy ze Smolna Małego: Co mamy robić? Bobry niszczą nasze pola
- Będziemy wnioskować o zgodę na odstrzał bobrów. Nie możemy zostawić tych ludzi bez pomocy - mówi burmistrz Kargowej.
- Bobry to urocze zwierzaki, ale dla nas to prawdziwe utrapienie - mówi Władysław Rusewicz, rolnik ze Smolna Małego. On, jak i 15 innych gospodarzy mają wielki problem z rozpoczęciem siewów. Powód? Działalność bobrów, które na pobliskim kanale pobudowały tamy spiętrzające wodę. W konsekwencji wylała się ona na otaczające kanał pola i zalała drogę dojazdową do Smolna Wielkiego. - Na pole też nie mam jak wjechać, bo rów ciągle pełny, sprzęt nie przejedzie, wszystko stoi - dodaje. Jedziemy na miejsce, żeby przyjrzeć się rozmiarowi szkód. Mijając okoliczne pola zauważamy zalegającą na nich wodę. W niektórych przypadkach woda tworzy wręcz niewielkie jeziorka. W takich warunkach o siewach nie ma nawet mowy.
16 tam na trzykilometrowym odcinku kanału potrafią zbudować bobry
Jak dowiadujemy się od mieszkańców, w Smolnie Małym żeruje około 50 bobrów. Są tak pracowite, że na trzykilometrowym odcinku kanału utworzyły aż 16 tam. - Zadzwoniliśmy po pracowników melioracji (chodzi o sulechowski inspektorat Lubuskiego Zarządu Melioracji i Urządzeń Wodnych - red.), bo do nich należy uzdatnianie tego kanału. Przyjechali, poburzyli te tamy, oczyścili też piach. Problem w tym, że już przez noc bobry rozpoczęły budowę kolejnych tam - mówi pan Władysław i przyznaje, że od trzech lat „walka” z bobrami przypomina syzyfową pracę.
Bobry pojawiły się w tych okolicach po wielkiej powodzi z 1997 roku. Najpierw żerowały na Obrzycy, później sprowadziły się również na kanał w Smolnie Małym. I zostały do dziś. - Jakie one muszą mieć silne te zęby, żeby takie ścinki zrobić! - dziwi się żona pana Władysława i pokazuje nam jedną ze ścinek. Nad kanałem widzimy również, że nawet najgrubsze, najpotężniejsze drzewo nie stanowi dla bobrów problemu.
Mimo że bobry są pod ochroną, obowiązuje prawo do ich odstrzału. - Ale co z tego, skoro u nas odstrzelili może z pięć. A mamy ich tu kilkadziesiąt. Z końcem lutego sezon na odstrzał się skończył. Niedługo zaczyna się okres rozrodczy i przybędzie młodych. I znów będziemy mieli problem - mówi pan Władysław. Spytany przez nas, czy tutejsi rolnicy starali się o odszkodowania, tylko macha ręką. - Jeden kolega próbował. Przez trzy miesiące jeździł z papierami do Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Gorzowie Wielkopolskim. Cały czas kazali mu coś dowozić, zmieniać. Aż w końcu dał sobie spokój, bo ma pilniejszą robotę niż stukilometrowe wycieczki.
Rolnikom zostało więc cierpliwie czekać, aż woda na polach opadnie i będą mogli przystąpić do rozpoczęcia siewów na swoich polach...
Jak złożyć wniosek?
Wnioski składane są w Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Gorzowie. Za ich przyjmowanie odpowiedzialny jest wydział ochrony przyrody i obszarów Natura 2000.
Wymagane dokumenty:
- wniosek o odszkodowanie;
- mapa ewidencyjna z zaznaczeniem działki, na której wystąpiła szkoda;
- aktualny wypis z rejestru gruntów;
- ewentualnie umowa dzierżawy;
- upoważnienia od ew. współwłaścicieli;
- pozwolenie na budowę (w przypadku szkód wyrządzonych w obwałowaniach stawów rybnych) lub pozwolenie wodno-prawne (w przypadku korzystania z wód płynących).