O rozwiązania problemów sadowników związanych z dramatycznie niskimi cenami owoców i pomocy po suszy w Świętokrzyskiem rozmawiamy z ministrem rolnictwa Janem Krzysztofem Ardanowskim.
Zbiór wiśni, jabłek, porzeczek jest dziś nieopłacalny. Sadownicy protestują, ich sytuacja jest dramatyczna. Jak można rozwiązać problem niskich cen?
Problem owoców miękkich jest tak stary, że ja już osiwiałem przez ten czas i te coroczne boje o dobrą cenę na truskawki, na maliny, na porzeczki, na wiśnie pamiętam. Pytanie jest inne: co rolnicy sami zrobili, żeby wziąć w swoje ręce swój los i swoją produkcję? Czy są udziałowcami przemysłu rolno-spożywczego? Czy biorą udział w firmach, które przetwarzają i sprzedają? Nie! Ta dziadowska prywatyzacja, innych słów nie umiem użyć, która się odbyła na początku lat 90., doprowadziła do tego, że przetwórstwo rolno-spożywcze oddaliśmy w prywatne ręce, w większości zagranicznych firm, chociaż polskie w podejściu do rolnika niczym się nie różnią. Teraz rolnicy są tym najsłabszym ogniwem na drodze od pola do stołu. Minister, żaden w Europie, nie ma narzędzi, by wymusić na skupujących jakąś cenę. To ustawienie rynku o tym decyduje.
Co więc można zrobić, by poprawić ceny skupu?
Chcę podjąć działania mające na celu przede wszystkim odzyskanie przynajmniej w części, przetwórstwa rolno-spożywczego. Można to wykonać proponując zarówno odkupienie niektórych zakładów lub tworzenie nowych w oparciu o spółki skarbu państwa i kapitał, którym jeszcze Polska dysponuje.
Drugi potężny kłopot to susza. W Świętokrzyskiem jest już ponad 2800 wniosków od rolników o szacowanie strat.
Rolnicy nie zostaną pozostawieni bez pomocy. Żeby ustalić, ile na to należy przeznaczyć środków i w jakich formach, muszą być oszacowane straty. Inna będzie pomoc dla hodowców zwierząt, którzy potrzebują dużych pieniędzy w postaci tanich kredytów na zakup paszy. Ci, którzy już spłacają, chcą prolongaty, przesunięcia tych kredytów, żeby ratować gospodarstwo.