Rolnicy dostaną odszkodowania
Urząd marszałkowski zaniedbał swoje obowiązki i wypłacić musi ponad 3 mln zł. odszkodowania. Przez lata nie było pieniędzy na konserwację kanałów. Od kilku lat cudownie się znajdują.
- Największe straty dotyczyły uprawy roślin kapustnych, uprawy ziemniaków, ale też zboża i były na poziomie 80-100 proc. Szacunkowo było to jakieś 30 tys. zł. - wylicza Eugeniusz Zwierzyński, rolnik z Krzeszyc.
W sierpniu 2010 roku uprawne pola rolników z gminy Krzeszyce oraz Słońsk zostały dotkliwie podtopione przez wodę, która wylała się z kanałów i rowów melioracyjnych. Konsekwencja była bardzo dramatyczna. Kilkuset rolników straciło plony niemal w całości. - Praktycznie całą uprawę kapusty i zboża miałam zniszczoną. Nie było to mało, bo aż pięć hektarów. W pierwszej wersji biegły sądowy oszacował straty na 18 tys. zł., ale później koszty były zmniejszone ze względu na cenę rynkową kapusty - wspomina Danuta Sokalska, rolnik z Krzeszyc.
Przez lata rowy były zaniedbywane i niedrożne. W końcu woda się przelała
Za stan techniczny kanałów podstawowych odpowiadają wojewódzkie władze samorządowe. To właśnie urząd marszałkowski powinien dbać o to by systematycznie były oczyszczane i konserwowane kanały. Jednak przez lata zaniedbań rowy pozarastały i utraciły swoją drożność. - Te kanały były w takim stanie, że trudno je było w ogóle odnaleźć - ze złością dodaje Eugeniusz Zwierzyński. Urząd marszałkowski stan ten tłumaczy tym, że nie było wystarczających pieniędzy na to by regularnie pielęgnować te cieki wodne. - W 2009 roku otrzymaliśmy od wojewody na ten cel zbyt mało pieniędzy. Pozwoliły nam one na wykonanie tylko części prac melioracyjnych. To mogło przyczynić się do zalania pól podczas powodzi wiosną 2010 roku - wyjaśnia Michał Iwanowski, rzecznik prasowy lubuskiego urzędu marszałkowskiego.
Walkę o rekompensatę zainicjował obecny wójt Stanisław Peczkajtis, który w owym czasie był radnym Krzeszyc. - We wrześniu 2010 roku skontaktowaliśmy się z izbą rolniczą. Następnie zorganizowaliśmy pierwsze spotkanie z rolnikami. Przyszło ich 40 - mówi wójt. Gremium podjęło decyzję, że będzie walczyć o swoje. - Prawnicy dawali nam szanse pół na pół, że wywalczymy jakiekolwiek odszkodowania - z uśmiechem wspomina Stanisław Peczkajtis. 4 października 2010 roku zapadła decyzja, że sprawa znajdzie swój epizod w sądzie, a trzy miesiące później decyzja się urealniła.
Walkę o rekompensatę zainicjował obecny wójt Stanisław Peczkajtis
Ruszyła machina sądowa, powołano biegłych by oszacowali poniesione straty przez rolników. Podzielono też rolników na dwie grupy, tj. tych, którzy mieli roszczenia powyżej 50 tys. zł. i tych, którzy żądali odszkodowań poniżej tej kwoty. W grupie o wyższych oczekiwaniach znalazło się 10 rolników i sprawa ich trafiła do sądu okręgowego w Gorzowie Wlkp. Po apelacjach i odwołaniach urzędu marszałkowskiego sprawa znalazła się na wokandzie sądu najwyższego. Po czym w grudniu 2015 roku sąd apelacyjny w Szczecinie nakazał urzędowi marszałkowskiemu wypłatę odszkodowań w wysokości 2,5 mln zł.
Równolegle toczył się spór drugiej grupy rolników, którzy doznali nieco mniejszych szkód. Ich pozew trafił pierwotnie do sądu rejonowego w Sulęcinie. Ale również i w tym przypadku nie obyło się bez odwołań ze strony władz wojewódzkich. Po kilku latach nerwów i tułaczek po salach sądowych ostatecznie rolnicy świętowali swój tryumf 11 maja tego roku. Wywalczyli ponad pół miliona złotych odszkodowania. - Nie wiem jak duże odszkodowanie otrzymam. Zawsze trzeba walczyć o swoje do samego końca. To dzięki naszemu obecnemu wójtowi, to on nas zachęcił do walki - mówi zadowolona Danuta Sokalska.
Zalane pola umożliwiły władzom wyszukanie pieniędzy na konserwowanie kanałów. - Od roku 2011 znalazły się większe pieniądze na konserwację. Teraz na gminę Słońsk i Krzeszyce mamy kwotę ponad 1,2 mln zł. rocznie. Wcześniej było 100 - 200 tys. zł. - mówi Peczkajtis.
Urząd marszałkowski nie widzi swojej winy. Tłumaczy to tym, że nie otrzymał odpowiedniej ilości pieniędzy na dbanie o kanały. - Będziemy w sądzie domagać się od skarbu państwa zwrotu pieniędzy wypłaconych na odszkodowania - zaznacza Michał Wasilewski.