Rolnictwo: Późne żniwa przyniosą podwyżki cen
Chłodna wiosna sprawiła, że żniwa są opóźnione o dobre dwa tygodnie. Ledwie się zaczęły, a rolnicy nie kryją obaw - zbożom zaszkodziły deszcze.
Tegoroczną kapryśną pogodę odczuliśmy na talerzach i w portfelach. Wiosenne przymrozki sprawiły, że zbiory owoców, zwłaszcza wiśni i czereśni były niskie, ceny zaś stosunkowo wysokie. Do tego zdrożało masło i mięso, a i ceny warzyw nie spadły aż tak znacząco, jak oczekiwaliśmy.
- Przez dwa lata żywność taniała
- zwraca uwagę prof. Krystyna Świetlik z Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej. - Fakt, że po raz pierwszy mamy do czynienia z kilkuprocentową podwyżką, nie jest niczym dziwnym. Na szczęście ceny masła, nabiału i mięsa będą wyhamowywały. Ceny produktów zbożowych wzrosną, ale dość nieznacznie - pociesza.
O ile jednak powodów do szczególnych zmartwień być może nie ma, o tyle próżno szukać wśród rolników i konsumentów wielkiego optymizmu.
Drożej już nie będzie
- Wygląda na to, że zbiory kukurydzy będą rekordowe. To na ogół oznacza niskie ceny - mówi Marcin Przybył rolnik z Żernik. - Osobiście nie uprawiam rzepaku, ale ci, którzy go nie zakontraktowali, obawiają się, że ceny tego zboża na wolnym rynku będą bardzo niskie.
Padające w minionych tygodniach deszcze nie sprzyjały tej roślinie.
- Małe żniwa były faktycznie kradzione
- przyznaje Kornel Pabiszczak z Wielkopolskiej Izby Rolniczej, gospodarujący w Poznaniu. - A preparaty sklejające łuskę mają ograniczony czas działania. Rzepak zaczyna się wysypywać. Kto jeszcze go nie zebrał, może mieć kłopoty.
O ile taka sytuacja może wpłynąć na kondycję gospodarstw rolnych, o tyle przeciętny konsument zawirowań na rynku rzepaku raczej nie odczuje. - Funkcjonujemy na otwartym rynku europejskim, zdominowanym przez koncerny - zwraca uwagę prof. Świetlik. - One ustalają ceny raczej w oparciu o popyt.
Właśnie popytowemu mechanizmowi zawdzięczamy wyhamowanie wzrostu cen masła i mięsa wieprzowego.
O ile skok cen pierwszego produktu, podobnie jak innych wyrobów nabiałowych, był spowodowany mniejszą produkcją mleka w Australii i Nowej Zelandii w połączeniu z większym popytem w Azji, o tyle wzrost cen wieprzowiny ma już źródła w kraju. Jednym z czynników były zeszłoroczne, stosunkowo wysokie ceny zbóż paszowych.
- One sprawiły, że część gospodarzy zrezygnowała z produkcji
- przypomina Świetlik. - Ceny mięsa wzrosły, ale stabilizują się. Wyższe mogłyby zaszkodzić popytowi.
Chleb nasz powszedni
Żniwa w Wielkopolsce zaczęły się zaledwie kilka dni temu.
- To oznacza dobre dwa tygodnie opóźnienia - mówi Kornel Pabiszczak. - Na razie szacunki, jeśli chodzi o plony, nie są bardzo pesymistyczne. Szacuje się, że będą one niewiele niższe niż w zeszłym roku. O ile oczywiście pogoda dopisze.
Żniwa w tym roku rozpoczęły się później nie tylko z powodu wiosennych przymrozków i opóźnionej wegetacji, ale także z powodu padających w minionych tygodniach deszczy. Jak twierdzi, nadmiar wody już odbił się na jakości zbóż.
- Ci, którzy rozpoczęli żniwa, twierdzą, że ziarno jest dorodne, ale bardzo wilgotne, a w niektórych przypadkach zaczyna nawet kiełkować
- twierdzi Kornel Pabiszczak.
Zbyt wilgotne zboża nie spełniają norm przewidzianych dla zboża konsumpcyjnego i są kwalifikowane jako zboża paszowe. Ich cena jest niższa, a więc rolnicy zarobią na nich mniej.
Druga strona medalu to niższa podaż zbóż konsumpcyjnych. To może oznaczać ich nieco wyższe ceny, a co za tym idzie podwyżkę cen produktów zbożowych.
- Jeśli będzie - to bardzo niewielka - twierdzi prof. Świetlik. - Po pierwsze cena zbóż jest tylko jednym z czynników wpływających na to, ile płacimy w sklepach za wyroby zbożowe. Po drugie konsumpcja, zwłaszcza pieczywa, systematycznie od lat spada. Piekarze w obawie przed utratą klientów od lat nie ryzykują wyraźnego podnoszenia cen. Jeśli więc będą podwyżki to bardzo niewielkie.
Prawdopodobnie nie odczujemy także wzrostu cen mąki, mącznych dań gotowych (takich jak pierogi, knedle, naleśniki itp.), a także pieczywa cukierniczego.
Tym bardziej że cukier właśnie jest jednym z nielicznych produktów spożywczych, które mogą stanieć.
- Gdyby towarzyszył temu urodzaj owoców, wiele osób zdecydowałoby się na robienie domowych przetworów - mówi prof. Krystyna Świetlik. - W obecnej sytuacji to dobra wiadomość tylko dla tych, którzy planują przerabiać własne plony - dodaje.
W sumie więc tego lata nasze portfele nie schudną już dużo bardziej.