Rodzice zaniepokojeni. Plany lekcji są przepełnione
Dzieci będą zmęczone - mówią rodzice. Alarmują, że w szkole spędzają tyle czasu ile dorośli w pracy. Taki układ lekcji dyrektorzy tłumaczą dużą liczbą uczniów i zajęć narzuconych podstawą programową
Środa od 8 rano, do godz. 14.45 w tym dwie godziny basenu, w czwartek lekcje kończą się nawet o godz. 15.40 - tak wygląda plan lekcji Mateusza Bury, trzecioklasisty ze Szkoły Podstawowej nr 44.
- Te dwa dni w tygodniu będą trudne i męczące. Nie wiem czy Mateusz poradzi sobie z taką ilością zadań i późnymi powrotami do domu, on nie ma jeszcze ośmiu lat- martwi się Helena Bura, mama Mateusza.
Takich głosów jest więcej. Rodzice alarmują, że efektem reformy edukacji są przepełnione szkoły, a plany lekcji nieprzemyślane.
- W poniedziałek córka idzie do szkoły na 9.50. Ma osiem lekcji. We wtorek ma ten sam zestaw przedmiotów. Kiedy ma odrobić pracę domową i przygotować się na następny dzień jeśli do domu wraca ok. godz. 18? - pyta Sebastian, tata szóstoklasistki z SP nr 12.
Nowy plan lekcji jest też sporym zaskoczeniem dla rodziców uczniów nowych klas VII.
- W szóstej klasie Julka kończyła lekcje ok. godz. 13. W tym roku ma po 7, 8 lekcji dziennie. Idąc na 8 rano, kończy szkołę ok. 15.30. To ogromna zmiana. W szkole spędza niemal tyle czasu co dorosły człowiek w pracy - dziwi się Wiola, mama siódmoklasistki z SP nr 12.
- Największy absurd jest z religią. Kiedy część klasy ma religię katolicką, prawosławni mają tzw. okienko. Za to ich religia jest na koniec dnia. To oznacza, że 14-latki szkołę kończą o godz. 16.25. Naprawdę nie można tych lekcji zorganizować jednocześnie? - zastanawia się mama drugoklasisty z Publicznego Gimnazjum nr 6.
Dyrektorzy tłumaczą, że zmiany w rozkładnie lekcji wynikają ze zmiany podstawy programowej, którą narzuciła reforma edukacji.
- W VII klasie dochodzą nowe przedmioty i do powoduje zwiększenie lekcji. Rodzice byli przyzwyczajanie do innych godzin, teraz mogą mieć wrażenie przeładowania - przyznaje Anna Satuła, dyrektorka SP nr 12. - Pierwsze dwa tygodnie szkoły to czas na dopinanie ostatnich szczegółów. Weryfikujemy informacje od rodziców, czasem uczniowie przenoszą się do innych klas. Plan lekcji będzie jeszcze korygowany - uspokaja.
Dodaje też, że kwestia organizacji lekcji religii zależy od uzgodnień z proboszczem, a w czasie „okienka” szkoła zapewnia pełną opiekę.
- W tym czasie dzieci mogą pójść do klubu, świetlicy, biblioteki, skorzystać z centrum multimedialnego, albo odrobić lekcje - mówi dyrektorka SP nr 12.
Dyrektorzy podstawówek przyznają, że w tym roku ułożenie planów lekcji nie było łatwym zadaniem.
- Dlatego, że w szkole jest więcej uczniów - mówi Ewa Kujawska, wicedyrektorka SP nr 44. - Zostały u nas trzy klasy VII i w tym roku mamy aż pięć klas I. Razem z odziałem przedszkolnym mamy aż 658 uczniów. To dużo. Mimo to udało się nam tak ułożyć rozkład zajęć, że najpóźniej lekcje kończą się o godz. 15.40.
Podobnie sytuacja wygląda w SP nr 1. Tu ostatni dzwonek wybrzmiewa o godz. 16.
- To prawda, ze nasza szkoła jest przepełniona, bo u nas również zostały u nas trzy klasy VII - przyznaje Zofia Zachowicz-Michałowska, dyrektorka szkoły przy ul. Słowackiego 4. - W sumie mamy 25 klas. To dużo, ale nie mamy na to większego wpływu. Cieszy nas natomiast to, że rodzice mają zaufanie do naszej szkoły.
Rodzice narzekają, że przez nadmiar szkolnych obowiązków i ich dzieci nie maja czasu na zajęcia pozalekcyjne.
- Nie należy się przejmować ilością godzin spędzanych w szkole - uspokaja Karol Halicki Niepublicznej Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej nr 2.- Im więcej czasu tam spędza tym prawdopodobnie więcej z niej wyniesie i będzie mądrzejsze. Szkoła jest tez miejscem gdzie dziecko uczy się także zachowań społecznych. Wszystko jest kwestią dobrej organizacji. Jeśli w rodzinie dobrze zaplanujemy sobie tydzień pracy i weekend nie powinniśmy się stresować nawet najbardziej napiętym rozkładem zajęć.