Referendum o straży w handlową niedzielę
Tłumów nie widzieliśmy, do lokali w Chojnicach podążały pojedyncze osoby.
Niedziela handlowa, ruch na obrzeżach nieco słabszy, trochę większy w centrum, ale nie ma dzikich tłumów. Sennie też przed lokalami ds. referendum. Przynajmniej tak było ok. godz. 11 przed lokalem komisji referendalnej nr 5 na Dworcowej. Sama komisja nie puści pary z ust na temat tego, czy dużo ludzi przychodzi, czy jest tak samo jak na innych wyborach i czy gęściej jest po kościele...- Nie można, mamy zakaz - tłumaczą.
Nawet taka informacja mogłaby być podciągnięta pod złamanie ciszy wyborczej, więc cicho sza. Przychodzą jednak dwie panie, które Boże broń, żadnych zdjęć. Ale po wyjściu z lokalu udaje się zamienić kilka słów.
- Za dużo się rządzą - mówią. - Dlatego głosowałyśmy za likwidacją.
Wiesława Litkowska podkreśla, że tak ogólnie nie ma dobrego zdania o straży miejskiej, a Paulina Sagan twierdzi, że do głosowania za likwidacją tej formacji przekonał ją program Emila Raua o tym, jak działa chojnicka straż. - To naprawdę dawało do myślenia - mówi.
W komisji referendalnej nr 2 w samym centrum miasta błogi spokój. Nikogo. Ale przed wejściem spotykam znanego chojniczanina, który oczywiście za nic w świecie nie pozwoli na zrobienie sobie zdjęcia, a wypowie się, i owszem, ale bez nazwiska. - No, ja już w sądzie i na kolegium byłem parę razy - śmieje się. - Jestem za tym, żeby straż zlikwidować, bo jej istnienie tak jak teraz jest bez sensu. Nie jest służebna wobec ludzi, ma złego komendanta. No jak to może być, żeby radni podejmowali wadliwą uchwałę o płatnym parkowaniu, którą miastu uchyla wojewoda, a oni kasują przez trzy miesiące za postój. Zupełnie bezprawnie! Gdzie był komendant straży miejskiej, co robi burmistrz, że tego nie widzi?
Przyjechała telewizja TVN, więc jeden z inicjatorów referendum Artur Eichenlaub ma okazję powiedzieć coś do kamery. - Nie wiemy, jak będzie - mówi „Pomorskiej”. - Ale monitorujemy sytuację.
To pierwsze takie referendum w Chojnicach.Przygotowane poza ośrodkiem władzy i bez jej błogosławieństwa, a wręcz przeciwnie - ze sporą ochotą na „uwalenie” tej inicjatywy. Ostatni akord podjazdowej wojny pomiędzy ratuszem a obywatelskim komitetem referendalnym był nawet dość zabawny. Bo kiedy burmistrz Arseniusz Finster zwołał konferencję pod choinką na rynku, by skrytykować ulotkę inicjatorów referendum, ci bez skrupułów wykorzystali fakt, iż trzymał ją w ręku, i wypuścili w sieci memy z jego udziałem. Wynikało z nich, że to właśnie Arseniusz Finster promuje referendalną inicjatywę i zachęca do udziału...
Wyniki referendum powinny być znane dziś.