Jak zmniejszyć liczbę samobójstw? Często najskuteczniejsze są proste pomysły, wymagają jednak wrażliwości społecznej i wsparcia rządu.
Adrian od lat zmaga się z depresją. Już kilka razy chciał skrócić te cierpienia. Zawsze jednak przed „ostatecznym rozwiązaniem” chroniło go to, co usłyszał podczas terapii: „Te stany, te myśli są jak chmury na niebie, odpływają, mijają. Załóż słuchawki na uszy i słuchaj ulubionej muzyki. Zadzwoń pod nr 800 70 2222, porozmawiaj”. Dzwoni. I rozmawia.
- Szukanie pomocy w takiej sytuacji jest równie naturalne jak w przypadku objawów zawału serca czy udaru mózgu - tłumaczy dr n. med. Anna Baran, psychiatra, przewodnicząca Regionalnej Sieci Prewencji Samobójstw Uppsala - Örebro, Szpital Blekinge w Karlshamn w Szwecji. - Taki osobisty plan kryzysowy powinien mieć każdy z nas. Powinien się on znaleźć w naszej apteczce pierwszej pomocy, podobnie jak przekonanie, że nasze życie, niezależnie od okoliczności, jest bezcenne.
Brakuje badań
Zapobieganie samobójstwom w Polsce jest wciąż sprawą, która wymaga wsparcia i edukacji. Z tego powodu trwa walka środowisk medycznych o wdrożenie programu badawczego nakierowanego na uczenie społeczeństwa, jak uchronić osoby dotknięte problemami psychicznymi przed odbieraniem sobie życia.
Między 2009 a 2017 r. liczba samobójstw w Polsce obniżyła się o 31 proc. W roku 2017 było o 1992 mniej samobójstw w porównaniu z rokiem 2009. Jednak zdaniem ekspertów szansa na utrzymanie tego trendu nie jest duża. Tylko skoordynowane działania Ministerstwa Zdrowia, lekarzy, psychoterapeutów i mediów mogą to zmienić.
- Bardzo cieszylibyśmy się, gdyby te wartości obniżyły się jeszcze bardziej, np. do wielkości, które są we Włoszech, Grecji czy na Cyprze - mówi dr Baran. - Ale, niestety, mogą one też wzrosnąć, stąd konieczne są działania profilaktyczne na różnych frontach. W 2017 r. odebrało sobie życie 4482 Polaków (dane GUS) - to nadal o 4482 za dużo. Poza tym wciąż 20 proc. wszystkich zgonów do 24 r. życia to śmierci samobójcze. Stąd nakłady finansowe na programy profilaktyczne i badawcze poprawiające zdrowie psychiczne młodzieży są niezbędne.
Brakuje badań GUS, które mogłyby jednoznacznie odpowiedzieć na pytanie, dlaczego wskaźniki samobójstw w pewnych latach są niższe.
Jedyne, co wiemy ponad wszelką wątpliwość, to że zarówno wzrost, jak i spadek liczby samobójstw zależy od wielu nakładających się na siebie czynników - biologicznych, psychologicznych i społeczno-kulturowych.
- Dlatego też mówimy, że w zapobieganie samobójstw każdy z nas może i powinien się włączyć, niezależnie od tego, czy jest lekarzem, nauczycielem, policjantem, barmanem, księdzem, rodzicem, pracownikiem mediów czy politykiem - tłumaczy dr Baran. - W okresach kryzysów gospodarczych rola mediów jest szczególna, gdyż informując, gdzie osoby w kryzysie psychicznym spowodowanym utratą pracy i zmniejszeniem zarobków mogą znaleźć pomoc, przyczyniają się do zapobiegania samobójstwom. Z kolei opisy samobójstw jako skutków kryzysu są w stanie spowodować ich dodatkowy wzrost.
Podobnie ważna jest wówczas rola polityków, gdyż zwiększenie w takiej sytuacji nakładów na cele społeczne i opiekę zdrowotną ograniczyć może liczbę tych tragedii, a zmniejszenie nakładów może spowodować wzrost ich liczby.
Podczas spotkania najwybitniejszych europejskich ekspertów w dziedzinie prewencji samobójstw, które odbyło się w Warszawie 6 kwietnia pod nazwą „Reasearch on European Suicide Prevention Programs”, dzielili się oni pomysłami, jak w ich krajach udaje się zmniejszyć liczbę samobójstw. Okazało się, że skuteczne rozwiązania to często najprostsze pomysły, choć wymagają wrażliwości społecznej i wsparcia rządu oraz działania na zasadzie naczyń połączonych.
Broni nie bierz do domu
Badania ponad 11 tysięcy nastolatków w 10 krajach Europy wykazały, że program Youth Awareness Mental Health (w skrócie YAM) zmniejszył o 50 proc. liczbę prób samobójczych u młodzieży. Teraz jest on wprowadzany we wszystkich szkołach w Sztokholmie.
- W Izraelu zmniejszyliśmy liczbę samobójstw w szkołach o 70 proc. w ciągu ostatnich 10 lat - mówił prof. Gil Zalsman z Tel Aviv University. - Młodzież szuka pomocy w sieci, dlatego , utworzyliśmy stronę internetową i gorącą linię, gdzie mogą zadzwonić w każdej chwili. Media przeprowadziły bardzo wspierającą kampanię na rzecz pomocy w takich sytuacjach, opartą na kilku hasłach: powiedz komuś, proś o pomoc, słuchaj. Psycholog i psychiatra komunikują się ściśle w sprawie pacjenta, a w tym wszystkim pomaga rząd. Doprowadziliśmy do zmniejszenia liczby samobójstw w izraelskim wojsku poprzez zakaz zabierania przez żołnierzy i żołnierki broni do domu. Produkujemy też mniejsze opakowania leków, np. paracetamolu, aby nie kusić chwilowo wątpiących w sens życia.
Izrael dzięki powstrzymaniu liczby samobójstw oszczędza rocznie 3 mln dolarów. Jak jest w Polsce? Szacuje się, że na 100 000 osób z depresję ok. 230 odbierze sobie życie. Według badań psychiatry dr n. med. Iwony Koszewskiej próby samobójcze najczęściej podejmują słabo wykształceni mężczyźni w wieku 50-64 lat (kobiety 30-39 lat). Grupę wysokiego ryzyka stanowią rozwodnicy, bezrobotni i renciści. Koszty samobójstwa dla gospodarki (m.in. działania ratujące życie, rehabilitacja, utrata tzw. produktywności przez resztę życia czy nieuchwytne straty emocjonalne i społeczne bliskich) to prawie 500 000 zł. Czyli od 2 do 3 miliardów zł rocznie! Dlatego też profesorowie podczas warszawskiej konferencji przekonywali - każdy kraj na świecie powinien wprowadzić u siebie program prewencyjny. I badawczy. Aby nie działać po omacku.
- Zespół roboczy ds. prewencji samobójstw i depresji przy Radzie Zdrowia Publicznego Ministerstwa Zdrowia powstał po to, aby Ministerstwo Zdrowia, a w szczególności Rada ds. Zdrowa Publicznego, mogła z nim konsultować swoje działania w zakresie prewencji samobójstw i depresji - mówi dr Baran. - Udało się doprowadzić do powstania wstępnej wersji Polskiej Strategii Zapobiegania Samobójstwom, którą skonsultowało 74 proc. ministerstw. To bardzo duże osiągnięcie. Jeszcze większym osiągnięciem byłoby jej jak najszybsze dopracowanie i wcielenie w życie. Tego, niestety, nie udało się dokonać, chociaż to był jeden z najważniejszych celów zespołu roboczego od początku jego powstania. Kolejnym celem było wprowadzenie zmian w rejestracji zachowań samobójczych. I jest szansa, że uda się doprowadzić do zmian w tym zakresie, gdyż prace są zaawansowane dzięki m.in. MSWiA oraz Ministerstwu Cyfryzacji. I w końcu wprowadzenie numeru kryzysowego, aby zwiększyć dostęp do pomocy. Jego skuteczne działanie wymaga jeszcze sporo pracy i środków finansowych.
Dzięki wspólnym działaniom środowisk psychiatrycznych i rządu w Stanach Zjednoczonych prewencyjnie zadziałały też pomysły proste. Na moście w San Francisco zainstalowano siatki ochronne i wmontowano budkę z telefonem, skąd można zadzwonić po pomoc i porozmawiać o problemie. Efekt? Nikt nie skacze. To samo w Irlandii. Cliffs of Moher w zachodniej części Irlandii był niegdyś miejscem, które upatrzyło sobie wielu załamanych ludzi. Odkąd przybito tam tabliczkę z numerem telefonu: „Chcesz pogadać? Zadzwoń, nie skacz” - skaczący zniknęli.
- W Niemczech rząd federalny przeznaczył 3,5 mln euro na projekt badawczy dotyczący prewencji samobójstw - mówi prof. Barbara Schneider, psychiatra działająca w Niemieckim Stowarzyszeniu Przeciwdziałania Samobójstwom. - Postawiliśmy zgodnie na kooperację: rząd - lekarze - psychologowie - szkoły - rodzice. To konieczne, aby wszystkie strony ze sobą rozmawiały i wymieniały się wiedzą. Ogromną rolę odgrywają też media, które wiedzą, że nie należy pisać o samobójstwach ze szczegółami i zawsze podawać nr tel., pod którym można zwrócić się o pomoc.
Prof. Armin Schmidtke, psychiatra z Würzburga, który cieszy się dużym uznaniem za sprawą szeroko zakrojonych badań na temat samobójstw, przypomina, że niewłaściwe informowanie, pokazywanie szczegółów i omawianie sposobów popełnienia samobójstwa, doprowadza osoby z problemami psychicznymi do naśladowania destrukcyjnych zachowań.
- Chodzi o tzw. efekt naśladownictwa, który dotyczy szczególnie dzieci i młodych dorosłych - tłumaczy prof. Schmidtke. - Młodzi ludzie nie rozumiejąc swoich stanów uczuciowych i zachowań, naśladują cudze zachowania, zwłaszcza gdy jest im trudno. Chwytają się czegoś, co wydaje im się ratunkiem. W Niemczech dziennikarze otrzymali ważne rekomendacje, jak o takich sprawach informować i traktują to restrykcyjnie. Zwłaszcza po śmierci w 1994 roku Kurta Cobaina. Jak się okazało, przez to, że media podały szczegóły jego śmierci, wielu młodych ludzi targnęło się na własne życie. Dlatego w Niemczech zakazane jest podawanie w mediach detali samobójstwa i traktowania tego tematu w sposób sensacyjny.
Dr Anna Baran uważa, że najistotniejszym celem jest doprowadzenie do utworzenia w Polsce strategii zapobiegania samobójstwom, która podpowiadałaby, w jaki sposób możemy sobie poradzić z różnymi problemami, czynnikami ryzyka, np. utratą pracy, zdrowia, osoby bliskiej, itp. Kumulacja tych czynników może doprowadzić do kryzysu psychicznego z myślami samobójczymi. Dobrze funkcjonująca strategia zapobiegania samobójstwom mogłaby znacznie ograniczyć ich liczbę. Zachowania samobójcze związane są ze zmianami w mózgu. Chociaż dziś nie bardzo umiemy sobie radzić z tym problemem, to nie znaczy, że nie poradzimy sobie z tym w przyszłości. Z wieloma chorobami, z którymi ludzkość nie mogła się uporać, w końcu dała sobie radę.
- Przykładem może być chociażby trąd, choroba skóry, która istniała od II-III tysiąclecia p.n.e i która przez wiele wieków towarzyszyła ludzkości - przypomina dr Baran. - Wiązało się z nim napiętnowanie (podobnie jak z chorobami psychicznymi i samobójstwami), lecz w końcu zniknął. Teraz wizja „zero samobójstw”, o co walczymy, może się wydawać nieprawdopodobna, ale w przyszłości może stać się faktem.
Skutki systemu
Na razie polska rzeczywistość w kontekście dbałości o zdrowie psychiczne rysuje się ponuro. Według zaleceń Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) na 100 tys. dzieci powinno być 10 psychiatrów. W Polsce jest prawie 7 mln dzieci i tylko 415 psychiatrów dzieci i młodzieży i 70 w trakcie specjalizacji. Oznacza to, że mamy ok. sześciu psychiatrów na 100 tys. dzieci. Pomocy zaś potrzebuje ok. 600 tys. dzieci. Nie wszystkie wymagają hospitalizacji, zwykle chodzi o pomoc psychologiczną, terapeutyczną i rehabilitacyjną. Ale to właśnie w tym zakresie jest najtrudniej - alarmują specjaliści. Nie ma wystarczającej liczby fachowców, którzy oddziaływaliby na dzieci i ich rodziny środowiskowo.
Skutki niesprawnego systemu są opłakane. Więcej nastolatków ginie po próbach samobójczych niż w wypadkach drogowych. Tak jest od kilku lat. Województwo łódzkie jest na drugim miejscu - po śląskim - pod względem liczby prób samobójczych nastolatków.
Prof. Agnieszka Gmitrowicz, kierownik Kliniki Psychiatrii Młodzieżowej Uniwersytetu Medycznego w Łodzi, mówiła niedawno w „Gazecie Wyborczej”: - Polska jest jedynym krajem w Europie, gdzie opieka stacjonarna, hospitalizacja są w pierwszej linii wsparcia. W innych krajach osoby w kryzysach, z zaburzeniami emocjonalnymi trafiają do pedagogów, do poradni, a u nas sitem jest izba przyjęć szpitala psychiatrycznego. Specjalistyczne oddziały całodobowe powinny być na szczycie tej piramidy, przeznaczone tylko dla tych, którzy najbardziej potrzebują pomocy (z powodu ostrych traum, zaburzeń lękowych, depresyjnych). W poradniach pracuje się inaczej, kolejny pacjent nie jest przyjmowany ponad ustaloną w kontrakcie liczbę wizyt. Natomiast lekarz izby przyjęć nie może odmówić przyjęcia dziecka z deklaracjami samobójczymi - bez względu na to, czy w oddziale jest miejsce, czy nie.
Jeśli nie jesteśmy w stanie zwiększyć liczby lekarzy opiekujących się pacjentami, pozostaje wsparcie, o którym mówią sami lekarze - stworzenie sieci ratującej życie osoby w kryzysie. Każdy z nas może stać się częścią tej sieci, ale musi wiedzieć, jak to zrobić.
Prof. Nestor Kapusta, psychiatra z Medical University of Vienna, powołuje się na przykład Austrii, która z roku na rok obniża liczbę samobójstw m.in. dzięki współpracy z mediami:
- Długo nie zdawaliśmy sobie sprawy, że prewencyjna rola mediów jest bardzo istotna - mówi prof. Kapusta. - Informowanie o samobójstwach to bardzo odpowiedzialne zdanie. Musimy troszczyć się o to, żeby nie informować w sposób sprawiający wrażenie, czy sugerujący, że targnięcie się na własne życie było spowodowane tylko jednym czynnikiem. Przyczyna samobójstw to zjawisko złożone. Różne czynniki spotykają się w jednym punkcie i dopiero to sprawia, że ktoś podejmuje próbę odebrania sobie życia. Media powinny więc informować, jeśli już to robią, w sposób rzetelny, unikając prostych, zerojedynkowych tez i ocen. To ważne, żeby ludzie zrozumieli, że samobójstwo to sprawa bardzo złożona, wymykająca się łatwym ocenom.
Unikanie trucizny
Odkąd Austria wprowadziła wytyczne dla mediów w 1987 r., jest tam o 50 proc. mniej samobójstw. Oczywiście ten spadek nie jest spowodowany tylko tym, że są wytyczne dla mediów, ale badania międzynarodowe pokazały, że wytyczne takie potrafią uratować czyjeś życie.
- W kontekście samobójstw bardzo ważny jest też czynnik ekonomiczny, a tu Austria odniosła jednak sukces - dodaje prof. Kapusta.
W Polsce, kraju zdecydowanie mniej zamożnym, nierówności społeczne, bieda i wielopokoleniowe uzależnienia też nie pozostają bez wpływu na kondycję psychiczną. Ale wystarczyłby niewielki wysiłek, np. rządzących, aby ograniczyć liczbę samobójstw.
- To np. legislacja dotycząca zmniejszenia spożycia alkoholu - bardzo skuteczna metoda na zmniejszenie liczby samobójstw w krajach za naszą wschodnią granicą - przekonuje dr Baran. - Alkohol nierzadko nie tylko ogłupia, ale i wyzwala całe pokłady negatywnych emocji, a w niektórych przypadkach zabija osobę, która go „zażyła”. Zmiany w kulturze picia alkoholu mogłyby mieć duży wpływ na wskaźniki samobójstw Polaków. Niestety, w Polsce pokutuje przekonanie, że alkohol to lekarstwo, podczas gdy on w niektórych przypadkach kryzysu psychicznego jest trucizną.
Bez eksperckiego zespołu badawczego, wzmocnienia polskiej psychologii i psychiatrii o sukcesy w poprawie zdrowia psychicznego będzie trudno. Póki co eksperci podpowiadają, co jest najważniejsze w pomocy osobom, które myślą o odebraniu sobie życia.
- Podstawą wiedzy jest to, że myśli samobójcze podobnie jak fale, przypływają, ale i odpływają - podsumowuje dr Baran. - Są one związane z kumulacją mocno negatywnych emocji, stanu, który jest stanem przejściowym. Kluczem jest to, aby go przeczekać w miejscu bezpiecznym, np. w towarzystwie osoby bliskiej czy też w izbie przyjęć szpitala, w kościele czy w oddziale psychiatrycznym w przypadku bardziej uporczywych myśli samobójczych. Zwykle mijają one w ciągu 24-72 godzin. Ale niekiedy nawracają. I koniecznie należy powstrzymać się od alkoholu, gdyż on nierzadko „miesza w głowie”.
W zapobieganiu samobójstwom potrzebna nam kultura słuchania i rozumienia, oparta na wartościach, uczeniu się na błędach i budowaniu poczucia bezpieczeństwa.
Co to oznacza w praktyce? Przede wszystkim zmianę podejścia do problemów.
Wzorem krajów, które prowadzą badania na temat przyczyn samobójstw i ich zapobiegania, możemy przyjąć kilka podstawowych założeń: pamiętaj, że nigdy nie jesteś sam, dzwoń, rozmawiaj, szukaj pozytywnych przykładów rozwiązania swoich problemów. Sieć internetowa jest ich pełna, ale są też grupy wsparcia podczas „czarnych myśli”, wystarczy zadzwonić.
- Zmieńmy też np. stereotyp mężczyzny, który nie potrafi przyznać się do błędu, nie potrafi poradzić sobie z oskarżeniami i hejtem, gdy coś pójdzie nie tak - przekonuje dr Baran. - Mężczyzny, który siebie oskarża i oskarża innych, czy który zaczyna pić, gdy problemy go przerastają. Bardzo wielu mężczyzn potrafi rozmawiać o trudnych emocjach. Gdy czują, że gromadzą się, osiągając próg bólu, szukają pomocy u przyjaciela, a gdy go nie mają, korzystają z pomocy innych osób, które chcą pomóc. Kiedy takie działanie stanie się zupełnie naturalne, nie będzie tak często dochodzić do tragedii.