Około 60 ratowników medycznych z Pogotowia Ratunkowego we Wrocławiu jest na zwolnieniach lekarskich, a 20 podjęło decyzję o odejściu z zawodu. Piotr Balcer z Wrocławia jest ratownikiem od pięciu lat. Nie wziął czynnego udziału w proteście, ale wspiera medyków w inny sposób. W rozmowie z nami opowiada o tym, że w niektóre dni we Wrocławiu nie wyjeżdża z bazy niemal połowa karetek i o tym, jak antyszczepionkowcy reagują na ratowników, gdy ci chcą pobrać wymaz...
Dlaczego nie wsparł Pan swoich kolegów w protestach?
Każdy z nas ma swoją formę protestu i wspiera medyków na różne sposoby. Niektórzy rzucają wypowiedzeniami, a inni nie biorą nadliczbowych dyżurów. Ja zaliczam się do tych drugich. Od lipca nie pracuję już w szpitalu. Cieszę się jednym etatem, choć z taką wypłatą trudno mówić o zadowoleniu. Stąd tak popularne wśród medyków jest łączenie prac czy etatów w kilku miejscach.
[polecane]21915971[/polecane]
Ilu Pana znajomych zdecydowało się odejść, bądź jest na zwolnieniach lekarskich?
Wiem o dwóch osobach, które złożyły wypowiedzenie. Jedna z nich była wieloletnim, cenionym pracownikiem ratownictwa medycznego. Te osoby najczęściej odchodzą do miejsc, gdzie więcej zarobią. Na L4 również jest kilka osób. Tylko na początku sierpnia nie było obsadzonych 120 dyżurów. Samo zwolnienie lekarskie nie wynika z niechęci do pracy i mocnego strajkowania, ale z przemęczenia organizmu po napiętym okresie trzeciej fali covidowej. Pamiętajmy, że dobry ratownik to zdrowy i wypoczęty ratownik.
Protestujący zapowiadają, że liczby zwolnień będą rosły. Jakie nastroje panują wśród medyków, którzy nie zdecydowali się podjąć akcji protestacyjnej? Czy zastanawia się Pan się nad dołączeniem do medyków?
Oczywiście, że liczba zwolnień będzie rosła, bo sytuacja jest bardzo napięta. Mamy już dosyć. Jedyne słowa, które opisują sytuację i cisną nam się na usta, to wulgaryzmy. Dobrym przykładem jest Gorzów Wielkopolski, gdzie 100 procent ratowników zatrudnionych na kontrakcie złożyło wypowiedzenia, co poskutkowało wywalczeniem podwyżek. Patrząc na informacje w Internecie i zachowania dyrekcji, to konsekwencje naszych działań będzie oczywista – dalsze braki personelu medycznego. Słowa mają ogromną moc. Przypomnijmy sobie wszyscy krytyczne wpisy pod zdjęciami ratowników: „jak się nie podoba, to zmieńcie pracę”. Zatem to się dzieje. Osobiście targają mną myśli, by złożyć wypowiedzenie i uciec do miejsca, gdzie mogę zarobić więcej, czyli do szpitala.
A czy w miejsce odchodzących ratowników rekrutowani są nowi?
Z tego co wiem, 10 osób zostało zatrudnionych, ale 20 osób odeszło, więc to tak jakby nikt się nie pojawił.
Jak obecnie przebiegają dyżury? Czy zdarza się, że karetki nie dojeżdżają do pacjentów? Ile dziennie? A jaki jest dziś średni czas dojazdu do pacjenta we Wrocławiu? Czy związku z brakiem kadry medycznej wasze dyżury są dłuższe?
Dyżury są intensywniejsze. Zdarzają się dni, gdzie nie wyjeżdża 13 karetek na 25 mających jeżdżących we Wrocławiu, przez co musimy jeździć w miejsca niezabezpieczone (red. - takie, gdzie liczba karetek na dany rejon jest niewystarczająca). Miałem dyżury, gdzie na mój rejon działań na 7 karetek działających w nocy jeździły 3-4. A podkreślę, że to ścisłe centrum. Na szczęście, w moim odczuciu, pod SOR-ami nie ma przestojów i staramy się wykonywać zlecenia na bieżąco. Chociaż czasami zlecenia czekają na przekierowanie do zespołu ratownictwa 3-4 godziny. Podkreślę, że zdarzenia priorytetowe są wysyłane natychmiast. Dyżury są dalej bez zmian - 12 godzinne. Kończymy dyżur i czekamy na zmianę, chociaż jak wspomniałem, tej zmiany czasami nie ma. I wtedy dajemy status „nie gotowy” i karetka stoi bezczynnie 12 godzin na podstacji. Nie wiem, jakie są aktualne statystki dojazdu, jadąc do zdarzenia na sygnale, powinniśmy dotrzeć na miejsce w 8 minut.
Według wrocławskiego sanepidu, pozytywnych przypadków na Covid-19 jest zaledwie kilka w obszarze Wrocławia i powiatu. Czy okres wakacyjny faktycznie jest spokojniejszy pod względem covidowym? Czy zdarzały się przypadki zakażeń koronawirusem?
Dla mnie wakacje są spokojne od Covid-19. Od maja nie miałem pacjenta z koronawirusem.
Jakich obecnie interwencji jest najwięcej?
Trudno powiedzieć. Głownie zdarzają się bóle w klatce piersiowej, udary, zawały czy też wypadki komunikacyjne. Odkąd miasto zaczęło żyć, czyli wróciły kluby, znów pojawiły się liczne urazy głowy Oczywiście, są też wezwania do przypadków, które powinny być zaopatrywane ambulatoryjnie. Warto zaznaczyć, że jest obecnie ogromna agresja na nas ze strony tzw. ruchów antyszczepionkowych. Z góry mają przygotowane, już gotowe skargi na medyków, którzy chcą wykonać wymaz, atakują też karetki i nazywają nas mordercami. Niedawno, gdy jechałem karetką, zostałem pozdrowiony środkowym palcem….
Eksperci alarmują, że tempo zakażeń rośnie i obecnie znajdujemy się lub zbliżamy się do czwartej fali koronawirusa? Czy takie sygnały do was docierają?
Trudno mi powiedzieć, może tak jest. Widać na słupkach, że liczba zachorowań na Covid-19 w kraju rośnie. Zobaczymy, w jaką stronę pójdzie to dalej.
Czy kolejna fala protestu medyków będzie przybierać na sile? Czy zmienicie formę protestu?
Protesty w niedługim czasie się zaostrzą. Ale nie znam jeszcze szczegółów. Na razie czwartą fala Covid-19 można nazwać absencję medyków. Walczymy o godne zarobki. O to, abyśmy mieli swój samorząd i aby nasz zawód został wpisany jako oddzielny do siatek płac w ochronie zdrowia. Chciałbym też podkreślić, że walczymy o dodatek ministerialny, który został zabrany. Nie przez zabrane dodatki covidowe, co błędnie podają media.