Rafał Łysak: "Moja babcia zaakceptowała, że jestem gejem, ale nadal nie rozumie, dlaczego jestem ateistą"
Rafał Łysak to uzdolniony reżyser kina dokumentalnego. Skończył wydział aktorski w Polskiej Szkole Filmowej w Łodzi, ale to właśnie ścieżka reżyserii była jego marzeniem i powołaniem. Jego debiut dokumentalny pt. „Miłość bezwarunkowa” z 2018 r. oczarował polską widownię. Jury Krakowskiego Festiwalu Filmowego nagrodziło go Złotym Lajkonikiem. W rozmowie z nami opowiedział o tym, co się zmieniło w jego życiu od tamtego czasu i czy nadal ma dobre relacje z babcią.
Jak się czuje bohaterka filmowa twojego dokumentu, czyli babcia Teresa? Było jakieś spotkanie z okazji Dnia Babci?
Kontaktowałem się z nią niestety tylko telefonicznie. W tym wieku z samopoczuciem jest różnie. Czasami ma spadki energii i jest słabsza.
Od premiery filmu minęły cztery lata. Jak teraz wyglądają wasze relacje?
Podobnie jak w końcówce filmu. O mojej orientacji rozmawiamy otwarcie i nie ma z tym żadnego problemu. Tylko z wiarą w Boga jest, tego tematu lepiej nie poruszać z moją babcią.
Dokonałeś coming outu przed własną babcią, co było też ważnym wątkiem w filmie. Jak przez ten czas od premiery, zmieniło się spojrzenie na tę kwestię?
Jeśli pytasz o babcię, to ona zawsze będzie miała nadzieję, że będę miał żonę, ale to nigdy nie wychodzi od niej. Nie zaczyna tego tematu. Myślę, że wie, że to się nie stanie poprzez ciągłe nakłanianie. W kontekście społecznym to jeździłem do różnych miast i na projekcje przychodzili ludzie, którzy wiedzieli, o czym będzie film i czego można się po nim spodziewać, dlatego nie spotykałem się z nietolerancją. Docierały do mnie tylko czasami sygnały o problemach, które powstawały w trakcie trasy filmowej "Polska Światłoczuła". Organizatorzy załatwiali miejsca, w których film miał być wyświetlany i mi później relacjonowali, że nie każdy chciał ten film pokazywać, ponieważ bał się reakcji społecznej. Był problem, żeby znaleźć w mniejszych miejscowościach, które nie mają kina, lokalu dla projekcji mojego dzieła. Była też sytuacja związana z dyrektorem jednego z większych Instytutów w Polsce, który też nie chciał puścić mojego dokumentu, bo się po prostu bał.
Bał się filmu, który znał jedynie z opisu?
Tak, tłumaczył, że politycznie nie jest to bezpieczny temat.
Co było najtrudniejsze w trakcie realizacji dokumentu?
Trudne były sceny, w których było trzeba się spotykać z osobami trzecimi, ale spoza rodziny. Najtrudniejsze natomiast było podpisywanie umów na wizerunek. W pertraktacjach z jedną ze starszych pań pomogła mi jej wnuczka. (śmiech)
Miałeś opory w trakcie kręcenia filmu? Dokument pozwala poznać życie innych, ale ty odsłoniłeś siebie i swoich najbliższych.
Nie miałem oporów, ponieważ od dzieciństwa zacieram granicę między filmem a moim życiem prywatnym. Kamera towarzyszy mi od najmłodszych lat i pozwala mi pokonywać różne problemy. Stąd nie miałem oporów, a wręcz doznałem przejawu buntu, że chcę się uzewnętrznić poprzez film.
Dlaczego kończąc wydział aktorski, zająłeś się reżyserią?
Zawsze chciałem być reżyserem, a aktorstwo jest blisko reżyserii. Miałem 20 lat i myślałem o studiach, a egzamin na reżyserię wydawał mi się za trudny. Pomyślałem, że na innym polu zdobędę doświadczenie. Tak się złożyło, że wybrałem aktorstwo, bo wówczas interesowałem się całą otoczką tego kierunku: recytowaniem wierszy, śpiewaniem piosenek itd. Potem czekałem, aż skończę aktorstwo, żeby zająć się reżyserią, bo czułem, że tam jest moje miejsce.
Aktorstwo ułatwiło ci odsłonięcie się przed kamerą?
Tak, ale też spowodowało, że byłem bardziej otwarty na ludzi, ponieważ początkowo byłem skrytym chłopakiem. Aktorstwo wymaga pewnej dozy ekstrawertyzmu
Twój film porusza też moim zdaniem ważny wątek polskiego kina, który jednak nie ma większego rezonansu w kinie popularnym. Mam na myśli portret osoby starszej. Czy właśnie taki film jak twój może odczarować mit konkretnych bohaterów?
Podobne zdanie mam związane z filmami o dzieciach. Osoby starsze i dzieci traktuje się bardziej pobłażliwie, z przymrużeniem oka w kinie. Babcia w moim filmie też przecież wywołuje uśmiech na ustach. Najważniejsze jednak jest, żeby bohatera dziecięcego lub seniora traktować na równi. Nie zmieniać sposobu i stylu rozmowy z takim bohaterem.
Kłopot z przedstawieniem osoby starszej wynika z tego, że częściej skupiamy się na tzw. bolączkach starości: kłopotach finansowych, zdrowotnych zamiast jak w twoim filmie na relacji i próbie uchwyceniu tego, czym jest człowieczeństwo w różnych okresach życia. Zgodzisz się?
Przyznam, że jesteś pierwszą osobą, która poruszyła ten wątek w kontekście mojego dokumentu. Myślę, że to, o czym mówisz, ma większe przełożenie w komercyjnym kinie. Może wynika z wieku twórców i jest dla nich mniej modne, ale tak jak mówisz, nie musi, tak być, bo starość to nie tylko bieda i choroby. Wymaga to świeższego, innego spojrzenia na bohatera, bardziej uważnego, a przy tym większego nakładu pracy.
Jak wyglądało Twoje wychowanie u babci? Kiedy pierwszy raz poczułeś, że jesteś orientacji homoseksualnej i komu o tym powiedziałeś?
Jestem ze wsi Czechów pod Gorzowem Wielkopolskim. Mama dużo pracowała, ponieważ tata był alkoholikiem i zaniedbywał sprawy rodzinne. Babcia siłą rzeczy musiała się zajmować mną i moją siostrą. Była osobą, obok której nie dało się przejść obojętnie. Nie ukrywam, że przez jej osobowość, nie zawsze było kolorowo. Jest osobą, która lubi narzucić swoje zdanie, żeby było po jej myśli, co widać też w filmie.
W wieku 17 lat zorientowałem się, jakiej jestem orientacji. Po raz pierwszy zakochałem się w chłopaku. Nie planowałem z początku o tym nikomu mówić, ale poza tym, że tata był alkoholikiem, to miał też swoje pozytywne oblicze, jakim była otwartość. To dodało mi odwagi. Babcia pierwsza z rodziny się o tym dowiedziała. Usłyszała, jak rozmawiałem o tym z przyjaciółką. Przyszła do mnie i zaszantażowała mnie, że mnie nie będzie kochać. To ujęcie znalazło się w filmie. W domu nie było rodziców, ale to, co nagrałem, wmontowałem w swój amatorski film i puściłem rodzicom. Wtedy się dowiedzieli. Nie mieli z tym problemu: tata był pogodzony, mama na początku trochę zakłopotana.
Ktoś z rodziny natchnął cię, abyś obrał artystyczną drogę?
Właśnie tata, ponieważ sam miał artystyczną duszę. To on we mnie rozbuchał tę iskrę do sztuki.
Twoja babcia w filmie jest zadziorna, ale ostatecznie dochodzi do pogodzenia się między wami. Ta ewolucja waszych stosunków rozciąga się na okres zdjęciowy, czy była o wiele dłuższa?
Była zdecydowanie dłuższa. Świadome kręcenie, czyli z dofinansowaniem i planem trwało cztery lata, a materiały wcześniejsze, które nagrywałem z myślą o babci, powstawały od 2008. Nasza relacja była falowa. Najpierw wypierała ten temat i nie chciała o tym rozmawiać. Po trzech latach, gdy temat mojej orientacji był znowu poruszany, to z tą samą siłą, jak za pierwszym razem na to reagowała.
W filmie jest scena, jak przyjeżdżasz z przyjaciółką, operatorką. Babcia chciałaby was zeswatać. Pod koniec natomiast przyjeżdżasz ze swoim ówczesnym partnerem. Jaki odbiór tych wydarzeń mieli twoi przyjaciele?
Mój ówczesny chłopak został w to wplątany siłą rzeczy, ponieważ związał się ze mną, a ja zawsze zaznaczam, że jestem dokumentalistą z tendencją do autobiograficzności. Wiedział, że może się znaleźć w kadrze. Nie był zadowolony, ale się zgodził. Operatorka jest osobą otwartą na ludzi i naturalnie wniknęła w tę historię. Rzadko się zdarza, żeby operator stał się bohaterem filmowym. Powstało to niespodziewanie, w trakcie kręcenia filmu i było wyjątkowe.
Twój film pokazuje pomost między stroną opowiadającą się za mniejszością seksualną a stroną bardziej konserwatywną, religijną. Myślisz, że społecznie też można taki pomost wytworzyć, czy po prostu udało się między tobą a babcią ze względu na więzi rodzinne?
Myślę, że między ludźmi, w ich prywatnych relacjach jest na to większa szansa. Nie wierzę, że film może wywołać rewolucję. Prędzej subtelne, osobiste przemyślenia. Odkąd film się pojawił, dostaję na Facebooku wiadomości, że w tym wymiarze on działa.
Myślałem bardziej o kontekście twojej trasy filmowej, gdy jeździłeś z filmem do mniejszych miejscowości.
Tak, masz rację. To nie jest zbyt częste, że reżyser może pojechać z filmem i po nim odbyć jeszcze dyskusję z widzami. To zawsze bardziej otwiera ludzi, kontakt z drugim człowiekiem twarzą w twarz. Najgorsze jednak jest to, że ludzie którzy nie spotkali - albo nie zdawali sobie sprawy, że spotykają - osoby homoseksualne, to budują w głowie zbiór stereotypów, często wyniesionych z mediów lub opowieści. W momencie spotkania na żywo widzą, że jestem taki, jak oni. Przełamuje się ich uprzedzenia.
Nie miałeś zatem doświadczenia ze skrajnym zachowaniem, agresywnym w stosunku do ciebie?
Trochę, ale to było słowne i chowane za uśmiechem. Najczęściej dotyczyło osób bardzo wierzących, które nie zawsze były świadome tego, co mówią. W czasie trasy mówiliśmy np. o tym, jaki jest procent osób homoseksualnych w naszym społeczeństwie. Wówczas część pań odpowiadała: "o Boże! To straszne, oby ten procent już nie rósł", ale to zawsze było chowane za takim uśmiechem, żeby przekazać, że nie mają nic złego na myśli. Padały też słowa, że nam współczują i Bóg nas z tego wyleczy.
Mówiłeś, żeby nie rozmawiać z babcią o religii. Dlaczego?
Tak samo, jak długo nie dopuszczała do siebie, że jestem gejem, tak samo nie może dopuścić do końca myśli, że jestem ateistą. Gdy mówię wprost, że nie wierzę w Boga, to nie jest w stanie tego zaakceptować. Babcia ma swoje religijne przemyślenie na temat homoseksualistów: „Bóg nas takimi stworzył, więc tak ma być”. To jej pozwala zaakceptować całą sytuację.
Pracujesz nad nowym filmem?
Tak. W fazie montażu jest drugi dokument i tym razem nie będzie w nim wątku homoseksualnego. Opowiada o kobiecie z Warszawy, która jest silnie związana z rodzeństwem. Oni są już dorośli, ale od niej zależni. Teraz ma dylemat, czy wyprowadzić się i rozpocząć swoje życie, czy dalej się nimi opiekować. O drugim filmie, który ma stypendium scenariuszowe, mogę powiedzieć tylko tyle, że będzie dotyczył śmierci mojego taty. Pracuję też nad filmem fabularnym i tam już będzie wątek homoseksualny.
Kiedy powstaną?
Drugi dokument może jeszcze w tym roku. Pozostałe w kolejnych latach.
Dlaczego postanowiłeś nagrać dokument o tej kobiecie?
Zaczęło się od muzyka ulicznego. Myślałem, że film będzie o nim, ale w jego historii rodzinnej zetknąłem się z taką sytuacją i ona mnie bardziej zaintrygowała.
Czym dla ciebie jest kino dokumentalne? Boisz się wpływu materii filmowej na bohatera?
Boję się, że można nieświadomie skrzywdzić bohatera w ten sposób, że dajmy mu na początku dużo uwagi. Bardzo się zaprzyjaźnia z dokumentalistą, a wraz z końcem produkcji, kiedy się od niego, jako twórcy oddalamy, to narażamy go na utratę kogoś bliskiego.
Wkrótce walentynki. Na zakończenie powiedz: to święto ma dla ciebie jakieś szczególne znaczenie? W reklamie z okazji tego dnia uświadczysz raczej parę złożoną z mężczyzny i kobiety.
Dopiero ostatnio zaczęło mnie to jakoś uderzać. Mimo tego walentynki lubię, można wtedy zrobić ze swoim parterem lub partnerką, coś ciekawszego niż na co dzień się robi.
---------------------------
Zainteresował Cię ten artykuł? Szukasz więcej tego typu treści? Chcesz przeczytać więcej artykułów z najnowszego wydania Głosu Wielkopolskiego Plus?
Wejdź na: Najnowsze materiały w serwisie Głos Wielkopolski Plus
Znajdziesz w nim artykuły z Poznania i Wielkopolski, a także Polski i świata oraz teksty magazynowe.
Przeczytasz również wywiady z ludźmi polityki, kultury i sportu, felietony oraz reportaże.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień