Rafał Jankowski: W policji króluje pieprz... statystyka
Najbardziej doświadczeniu policjanci odeszli z formacji, a młody funkcjonariusz nie ma się od kogo uczyć. Dawniej było tak, że wychodził na patrol z kimś, kto ma duże doświadczenie, które jest bezcenne. Tego nie uczy się w szkole i niestety młodzi policjanci muszą się uczyć tego sami - już podczas służby na ulicach i niestety uczą się na własnych błędach - podkreśla Rafał Jankowski, przewodniczący ZG NSZZ Policjantów. Rozmawiamy także m.in. o ostatnich aferach, planie naprawczym, kamerkach dla policjantów oraz statystykach.
Jeszcze nie tak dawno walczył pan o to, by z rynku zniknęły bluzy z napisem „Policja morduje. Stop katom w niebieskich mundurach”. Śmierć Igora Stachowiaka na komisariacie we Wrocławiu pokazała jednak, że są w waszych szeregach osoby, które nigdy nie powinny wstąpić do służby.
Nie chcę wracać do sprawy wrocławskiej, ale to prawda. Czasami, gdy dowiaduję się o przekroczeniu uprawnień i zachowaniach, o których nie chciałbym słyszeć w kontekście służby, mam jedną myśl: ci ludzie nigdy nie powinni zakładać policyjnego munduru. Nie mam jednak wątpliwości, że policja powinna być chroniona i nikt nie może prezentować nienawiści do formacji, nosząc koszulki czy bluzy z napisem „Kaci w niebieskich mundurach”. Zdarzają się takie sytuacje jak ta we Wrocławiu, ale są one incydentalne. Bezsprzecznie nie powinno do nich dochodzić i tacy ludzie muszą od razu stracić odznakę oraz mundur, a poza tym ponieść surowe konsekwencje. Nie ma jednak zgody na to, by cała formacja była naznaczana. Ostatnie historie bardzo zaszkodziły całej policji i jest to tak mocne uderzenie w nasz wizerunek, że przez lata będzie nam trudno go odbudować.
Jakby tego było mało, Biuro Spraw Wewnętrznych Komendy Głównej Policji wskazuje na to, że policjanci dopuszczają się fałszowania mandatów czy też korupcji.
Zdarza się. Ci policjanci, którzy przekraczają granice prawa, muszą zniknąć z formacji. Akurat, jeśli chodzi jednak o sprawę fałszowania mandatów (policjanci wypisują mandaty za inne wykroczenie niż w rzeczywistości - dop. red.), to jest to już presja przełożonych. Tych wyników i pieprz.... statystyki, która dalej króluje w polskiej policji i wszystko robi się pod nią. Przełożeni wymagają od policjantów tego, czego od nich wymagają wyżsi przełożeni. Najważniejsze jest uzyskanie tzw. mierników i progów satysfakcji. Jeśli to nie zniknie, to wciąż będziemy mieć do czynienia z tą patologią.
Jakiś przykład z garnizonu śląskiego?
Byłem ostatnio w kilku komendach. W pewnej jednostce policjanci opowiedzieli mi, że do końca roku muszą ujawnić określoną ilość środków odurzających, ponieważ tyle wynika z wyliczeń i miernika, a ma wypaść po sto kilka gramów na każdego policjanta. To robota pod cyferki i ci policjanci nie będą zajmowali się czymś ważnym związanym z bezpieczeństwem obywateli, tylko będą musieli „zrobić swój miernik”. To będzie dla nich najważniejsze, ponieważ tego będą od nich wymagali przełożeni. To zatem nic innego, jak patologia, ponieważ policjanci powinni ścigać sprawców wszystkich przestępstw, a nie tylko tych, których mają z góry przewidzianych. Słyszałem o jeszcze innym absurdzie, że... „trzeba zrobić miernik w przestępstwach z nienawiści”. Rozmawiałem z jednym z naczelników sekcji kryminalnej, który mi powiedział: stary, jak ja to zrobię? U nas przecież nawet Cyganie nie mieszkają... Może mają sztucznie kreować sytuacje, tak by „grało” w cyferkach? Obawiam się, że takie historie mają miejsce i to jest złe.
Teraz, przy okazji wielu sytuacji związanych z działaniami policjantów, można dostrzec olbrzymie ciśnienie. Dymisjonowani są komendanci i ich zastępcy, nawet w przypadkach, w których nie zawinili. Kierownictwo MSWiA pozostaje natomiast bez zmian. Uważa pan, że to dobre rozwiązanie dla formacji?
Mamy polowanie na policjantów. Było Jaworzno (użycie paralizatora przez funkcjonariuszy - dop. red.) i Radom (pobicie członka KOD - dop. red.), a wcześniej wspominany już Wrocław. Skomentuję to tak: kowal zawinił, Cygana powiesili. Tak się dzieje w policji. Po prostu pod publiczkę zwalnia się ludzi, którzy najczęściej nie mieli z konkretnymi zdarzeniami nic wspólnego, ponieważ trzeba wykazać, że są jakieś ruchy - działają, chociaż policjantom nikt nawet nie przedstawił zarzutów. To złe, ponieważ tracimy kolejnych ludzi, którzy są doświadczonymi szefami. Konsekwencje powinni ponosić ci, którzy są naprawdę winni, a wina zostanie im udowodniona. Na pewno decyzja o tym, kto ma zostać w służbie, a kto ma zostać zwolniony nie leży w kompetencjach ministra SWiA. To nie mogą być decyzje polityczne! Ta nienormalna sytuacja. Policjant na ulicy nie może kalkulować wobec kogo interweniować, a wobec kogo nie. Ma interweniować zawsze i wszędzie tam, gdzie jest łamane prawo, a nie myśleć czy ta osoba związana jest z opcją rządzącą czy opozycją. Inaczej doprowadzi to do tego, że policjanci, którzy zobaczą jakieś zdarzenie, najzwyczajniej w świecie odwrócą się lub będą udawać, że czegoś nie widzą, a społeczeństwo będzie miało do nas pretensje.
Niesłusznie?
Słusznie, ale jesteśmy hipokrytami. Zachwycamy się jak to jest w Stanach Zjednoczonych, gdzie obywatele klękają tyłem z rękami założonymi na głowie i czekają na to, co im powie policjant. Z jednej strony chcemy, by funkcjonariusze działali szybko i skutecznie, a z drugiej podczas interwencji dyskutujemy i przeszkadzamy. Jeśli policjant interweniuje, a osoby wobec których podejmuje działania nie wykonują poleceń, to funkcjonariusz musi użyć wobec nich siły. W niecny sposób wykorzystuje to teraz opozycja, która wspólnie z niektórymi mediami i z rządem „rozhuśtała” nastroje społeczne. Policjant na służbie jest pod stałą obserwacją i od razu wychodzimy z założenia, że może przekroczyć uprawnienia. To jakaś paranoja.
Zapytam wprost: czy minister Mariusz Błaszczak i wiceminister Jarosław Zieliński powinni pożegnać się ze stanowiskami?
Tu nie chodzi o nazwiska ministrów. Odejdą ci, przyjdą nowi. Nie ja ich powołałem, nie ja ich będę odwoływał. MSWiA powinno pozostawić kierowanie naszą formacją komendantowi głównemu policji. Generał Szymczyk to jeden z ostatnich tak doświadczonych dowódców i chciałbym, żeby nie ugiął się pod presją polityczną. Życzyłbym sobie, by szef MSWiA zapewnił środki na funkcjonowanie policji i odpowiednie akty prawne, by policjanci mogli sprawnie funkcjonować. Niech jednak nie ingeruje w kwestie kadrowe, ani w inne sprawy, ponieważ od tego jest komendant główny policji. Dowodzenie policją należy zostawić policjantom, a nie politykom. Wkładanie paluchów i ręczne sterowanie tą formacją po prostu ją upolitycznia i nie może być tak, że wpływ na mianowanie jednego czy drugiego komendanta ma klucz partyjny. To sytuacje, które nie powinny mieć miejsca.
Takim przejawem ingerencji kadrowej jest tzw. dekomunizacja, która w środowisku jest określana po prostu jako czystka?
Na pewno tak. Po prostu „odstrzelono” najbardziej doświadczonych policjantów, którzy rozpoczęli służbę np. w 1988 lub 1989 roku. W tym gronie są komendanci, naczelnicy i kierownicy, a także inni świetnie wyszkoleni policjanci. To kłamstwo, że odeszli sami. Tak, sami napisali raporty o odejście, ale zostali do tego zmuszeni. Teraz to już płacz nad rozlanym mlekiem, ale formacja bardzo na tym straciła i myślę, że będziemy odczuwać skutki tych decyzji, a być może już je widzimy. Wbrew pozorom, dowodzenie jednostkami policji nie jest bowiem taką prostą sprawą. Jest coś w powiedzeniu, że ryba psuje się od głowy. Jesteśmy formacją zmilitaryzowaną oraz zhierarchizowaną, odpowiedzialną za bezpieczeństwo obywateli tego kraju. To nie jest fabryka czekolady!
Sami głośno mówicie o tym, że w policji powinno dojść do zmian, ale nie chodzi w tym przypadku o personalia. Jakie są główne założenia programu naprawczego?
Jest co naprawiać, co pokazały ostatnie wydarzenia. Nasz związek mówił o tym od dawna, ale nikt nas nie słuchał. W najbliższych dniach spotkam się w tej sprawie z ministrem Zielińskim. Dla nas najważniejsze jest odpolitycznienie formacji, ale pewne jest także to, że policjant musi również dobrze zarabiać.
Dobrze to znaczy ile?
Praca w policji stała się mniej atrakcyjna. W handlu i innych dziedzinach ludzie otrzymują takie same bądź wyższe świadczenia i najczęściej mają pięciodniowy tydzień pracy. Nie pracują w weekendy i święta, a zarabiają tyle samo, co młodzi policjanci, którzy nadstawiają łba na ulicy. To powoduje, że do policji często trafiają takie osoby, które nie potrafiły „zaczepić się” gdzieś indziej. Ubolewam tylko nad tym, że ten dobór do policji jest słaby i ci ludzie się przedostają. Chciałbym, żeby do policji przychodzili najbardziej wartościowi ludzie, dla których - nie ma co ukrywać - służba w policji musi być atrakcyjna. Powinniśmy wprowadzić także inne zasady selekcji. Jeżeli przyjmujemy kogoś do Oddziału Prewencji Policji, a taki policjant będzie ścierał się z kibolstwem i rozróbami ulicznymi, to powinni to być rośli, sprawni i wysportowani ludzie. Inne kwalifikacje powinien mieć natomiast ktoś, kto pełni służbę np. w wydziale dochodzeniowo - śledczym. U nas natomiast przyjmujemy wszystkich, a potem policjanci trafiają tam, gdzie im się uda.
Zwracacie również uwagę na szkolenia.
Nie można wyszkolić policjanta w ciągu pół roku i wysłać go na ulicę, a później oczekiwać, że będzie wiedział wszystko na temat służby policjanta. Szkolenia powinny być co najmniej roczne i przeplatane praktykami w jednostkach terenowych. To nie tak, że funkcjonariusz musi wiedzieć tylko jakie są przepisy prawa i jak założyć kajdanki lub obsługiwać broń. Policjant musi być także mentalnie przygotowany do tego, co go czeka na ulicy. Do tego, że wobec niego może być stosowana agresja, a on - być może - będzie musiał użyć siły fizycznej. Niestety ludzie po tych półrocznych szkoleniach wracają do swoich jednostek i od razu ruszają w teren. Tymczasem te ostatnie zawirowania i niepewność, którą fundują nam politycy w służbach, sprawiają, że najbardziej doświadczeniu policjanci odeszli z formacji, a młody funkcjonariusz nie ma się od kogo uczyć. Dawniej było tak, że wychodził na patrol z kimś, kto ma duże doświadczenie, które jest bezcenne. Tego nie uczy się w szkole i niestety młodzi policjanci muszą się uczyć tego sami - już podczas służby na ulicach i niestety uczą się na własnych błędach.
Czy problemem nie jest także rosnąca biurokracja? Czasami wypełnianie notatników służbowych zajmuje więcej czasu niż podejmowane interwencji. Policjant powinien natomiast raczej skupić się na prawidłowym działaniu, a nie na szczegółowym opisywaniu tego co robił w każdej minucie służby.
Zgadzam się. Ta policyjna biurokracja jest potężna i od lat nikt nie może sobie z tym poradzić. Mam wrażenie, że brniemy w to coraz bardziej.
Kamerki rozwiążą część problemów związanych z nadużyciami policjantów?
Generalnie to krok w dobrą stronę i myślę, że zostanie przyjęty ze zrozumieniem w środowisku policyjnym. Często to policjant jest pomówiony i musi udowadniać, że nie popełnił błędu. Taka kamerka przy mundurze jest już stosowana w wielu krajach i myślę, że obraz i dźwięk z przeprowadzanej interwencji będzie dowodem na to jak wyglądała służba policjanta.
Jak pana zdaniem powinna wyglądać procedura, gdy nagranie z takiej kamerki zaginie „w tajemniczych okolicznościach”?
Myślę, że żaden policjant nie wyłączy tej kamerki, ponieważ w ten sposób mógłby sobie zaszkodzić.
Co z kwestią finansowania policji?
Gdybyśmy tak jak wojsko otrzymywali procent z PKB, to mielibyśmy stałe finansowanie. Tymczasem my piep..... się z programami modernizacji, które są zależne od dobrej lub złej woli polityków. Nie może być też tak, że komendanci powiatowi czy też miejscy będą patrzeć na to czy wyściubią coś od samorządów czy też nie. Chcemy być centralnie finansowani i tylko w taki sposób powinno to się odbywać.
Jeśli nie zostanie wprowadzony program naprawczy, to zdecydujecie się na protest?
Będę bardzo zdziwiony, jeśli strona ministerialna nie podejmie rozmów. Chciałbym, żebyśmy w końcu zmierzali w tym samym kierunku, a obawiam się, że w tej chwili tak nie jest. Jeśli jednak temat programu naprawczego nie zostanie podjęty, to my - jako głos środowiska policyjnego - zastanowimy się nawet nad protestem.
Wyjdziecie na ulice?
Wiadomo, że nie mamy prawa do strajku, ale możemy skorzystać z różnych form protestu. Nie chcę jednak tego wyprzedzać, ponieważ liczymy na owocne rozmowy z MSWiA. Chcemy, by policja wróciła na właściwe tory i była odpowiednio postrzegana. By policjanci byli właściwie wyszkoleni, wyposażeni i dobrze opłaceni. By funkcjonariusze byli sprawni oraz skuteczni i by nie łamali prawa. I byśmy odzyskali zaufanie społeczne.
Świat idealny...
Wiem jak to brzmi, ale trzeba do tego dążyć. Na pewno nie będzie to prosty proces.
Wracając jeszcze na ziemię... Wiele razy rozmawialiśmy na temat pseudokibiców i podkreślał pan, że policjanci nie mogą zostać z tym problemem sami. Czy te siedem miesięcy w Warszawie sprawiło, że jest pan bliżej przekonania rządzących do zmian systemowych?
Ciąży mi ten temat, ponieważ mam sygnały z komend i oddziałów prewencji, że niewiele zmieniło się w tej kwestii. Kiedy gra liga, wszystkie siły i środki są rzucane na zabezpieczenia kibolskich ekscesów. Obawiam się, że wtedy brakuje policjantów tam, gdzie być powinni. Poza tym generuje to ogromne koszty dla policji. Dla mnie ta sprawa to jeden z priorytetów.