Radość, lęk, frustracja. Emocje podczas ciąży i po porodzie
Po porodzie kobieta nie przestaje być sobą. Jest matką, ale też samodzielną jednostką, która ma własne potrzeby i plany. Niemożność ich realizowania szybko prowadzi do frustracji.
„Jesteś w ciąży, powinnaś być szczęśliwa” – słyszą przyszłe mamy. I rzeczywiście są szczęśliwe. Ale też przestraszone. To dziwny lęk, bo dziecko jest wyczekiwane, ciąża przebiega wzorcowo, rodzina i przyjaciele składają gratulacje, tymczasem gdzieś pod skórą wciąż siedzi niepokój, a w głowie krążą pytania: „Czy coś jest ze mną nie tak, skoro się boję?”.
NIE ROZCZULAJ SIĘ
– Społecznie i kulturowo pokutuje w nas taki rodzaj myślenia, że jeżeli ciąża jest zdrowa, nie ma powodu do lęków czy smutku – zauważa dr Magdalena Miotk-Mrozowska z Instytutu Psychologii UKW, specjalizująca się w psychologii i psychoterapii w okresie okołoporodowym. – Co innego ciąża z problemami, wówczas dajemy rodzicom przyzwolenie na doświadczanie różnych emocji. To są oczywiście bardzo ciężkie, trudne przypadki, wymagające pracy psychologicznej i dużego wsparcia. Ale w zdrowej ciąży lęk też się pojawia. To naturalny mechanizm! Często jednak otoczenie wymaga od kobiety, żeby przez dziewięć miesięcy chodziła szczęśliwa i promienna. Nie rozczulała się nad sobą. Przyszłe mamy nie mają przestrzeni na zaadaptowanie się do nowej roli, na przeżycie wszystkich związanych z tym obaw.
Zwykle lęki dotyczą przebiegu ciąży – tego, jak zmienia się ciało, jakie są etapy rozwoju dziecka, jak będzie wyglądał poród. Duży lęk budzi też konieczność odnalezienia się w nowej roli. Bo czy tego chcemy, czy nie, po porodzie wiele rzeczy się zmienia.
– Ciąża jest swoistym okresem przejścia – mówi Miotk-Mrozowska. – W psychologii taką sytuację nazywamy kryzysem… Brzmi groźnie, ale nie chodzi o kryzys w rozumieniu potocznym, negatywnym. To po prostu punkt zwrotny. Wiemy już, że nasze życie się zmieni – ale jeszcze nie wiemy, w jaki dokładnie sposób. Właśnie stąd biorą się lęki i różnego rodzaju obawy: czy sobie poradzę, czy pokocham to dziecko, czy będę umiała je wychowywać. Dorzućmy jeszcze do tego chemię organizmu i hormony, a otrzymamy wybuchową mieszankę.
Jeżeli więc jesteś w ciąży, jak najbardziej masz prawo się bać. Masz prawo do całej gamy uczuć.
INSTRUKCJA OBSŁUGI
Co powinna zrobić przyszła mama, która nie wie, czy odnajdzie się w nowej roli?
– Przede wszystkim pozwolić sobie na te wątpliwości i lęk – przekonuje Miotk-Mrozowska. – Z mojego doświadczenia wynika, że nierzadko już samo zapewnienie kobiety w ciąży, że jej lęk jest naturalny, a nawet umotywowany, przynosi dużą ulgę. Zdejmuje ciężar z barków. Jeżeli jednak obaw jest dużo i nie umiemy sami się z nimi uporać, jeżeli nas paraliżują, warto skorzystać ze wsparcia psychologa czy psychoterapeuty, który pomoże nam je przepracować, znaleźć ich źródło. Zdarza się na przykład, że przyczyną są pierwsze lata naszego życia, kiedy sami nie otrzymaliśmy odpowiedniego zaplecza emocjonalnego i przez to w dorosłym życiu pojawia się w nas lęk, że nie będziemy w stanie przywiązać się do dziecka. Dotarcie do źródeł niepokoju pozwala się z nim zmierzyć.
Strach budzi również fizjologiczny aspekt ciąży i porodu. Po pierwsze, rośnie w nas nowe życie – i choć jest to wspaniałe, jednocześnie jest też związane z olbrzymim poczuciem odpowiedzialności i skrajnymi emocjami: złości, furii, ekscytacji, tęsknoty, miłości, rozpaczy. Po drugie, pojawia się lęk przed porodem i związanym z nim bólem. W skrajnej postaci tak silny, że utrudnia poród naturalny.
– Tutaj olbrzymią pomocą będzie zapewnienie przyszłej mamie rzetelnej, kompleksowej wiedzy o tym, co dzieje się z jej ciałem i jak będą przebiegały kolejne fazy porodu. Strach bierze się z niewiedzy – tłumaczy Miotk-Mrozowska. – Posiadanie konkretnych informacji, takiej, powiedzmy, „instrukcji obsługi”, sprawia, że czujemy się lepiej, po prostu pewniej. Budujemy to, co fachowo nazywamy poczuciem kompetencji.
TATA TEŻ W CIĄŻY
– Kolejnym istotnym obszarem jest dla kobiety relacja z partnerem – podkreśla Miotk-Mrozowska. – Moje badania potwierdziły, że jej znaczenie wyraźne wzrasta w okresie ciąży i przybiera trochę inny charakter niż wcześniej. Przyszła mama potrzebuje od partnera wsparcia, także na poziomie instrumentalnym, czyli – mówiąc prościej – właśnie w zakresie zdobywania wiedzy o przebiegu ciąży i opieki nad dzieckiem. Tata jak najbardziej może i powinien zaangażować się w rodzicielstwo już na tym wczesnym etapie.
Słynna brytyjska psychoterapeutka i badaczka Joan Raphael-Leff wyróżniła dwie kategorie ojców – uczestniczących i obserwujących. Pierwsi interesują się przebiegiem ciąży, wspierają partnerkę, a po porodzie aktywnie biorą udział w wychowaniu dziecka. Drudzy są bardziej wycofani i mniej zaangażowani.
– W Polsce nadal dominują ojcowie obserwujący, którzy uważają, że ciąża, poród i później opieka nad dzieckiem to „kobiece sprawy” – mówi Miotk-Mrozowska. – Ale coraz więcej mężczyzn angażuje się w rodzicielstwo. Dla nich okres ciąży jest tak samo przełomowy, związany z koniecznością przewartościowania i zaadaptowania się do nowej roli – roli ojca. Naturalnie pojawia się więc lęk. Często jest to lęk bagatelizowany, ukrywany, nieuświadomiony, bo społeczeństwo wymaga od mężczyzn, żeby byli twardzi, nie okazywali emocji. Psychologiczna opieka okołoporodowa dla kobiet dopiero się rozwija, ale psychologicznej opieki dla przyszłych ojców właściwie nie ma. Jeżeli mężczyźni trafiają do mojego gabinetu, to najczęściej ze swoimi partnerkami.
Co pomoże przyszłym ojcom?
– To, co pomaga przyszłym mamom, czyli „instrukcja obsługi”, oswojenie nieznanego dzięki konkretnym informacjom, wiedza na temat tego, jak wspierać partnerkę, jak ona może się w ciąży zachowywać, jak reagować na jej huśtawki nastrojów – mówi Miotk-Mrozowska. – Ciekawą sprawą jest, że bardzo często w końcowym etapie ciąży zarówno mężczyzna, jak i kobieta zaczynają ukrywać przed sobą swoje lęki, ponieważ nie chcą nimi obarczać czy martwić partnera. A przecież w związku nie o to chodzi, żeby coś przed sobą ukrywać. Jeżeli dzielimy niepokój, radzimy sobie z nim razem, jest nam łatwiej. Jako tandem jesteśmy silniejsi i bardziej efektywni.
NIE KARMISZ?
Dziewięć miesięcy mija i na świat przychodzi mały człowiek. Lęki związane z odnalezieniem się w roli rodzica powoli się wyciszają – poród i sprowadzenie na świat nowego życia często budują w kobietach poczucie siły oraz sprawczości, dają pozytywny zastrzyk energii. Nie znaczy to jednak, że wszystko idzie gładko i przyjemnie. Wiele młodych mam mierzy się z różnego rodzaju trudnościami, samotnością i presją społeczną.
Jedną z dziedzin życia, która podlega olbrzymiej stygmatyzacji i presji, jest karmienie piersią. Z badań wynika, że choć 98 proc. kobiet zaczyna karmić piersią, w szóstym tygodniu karmi już tylko połowa.
– To duże źródło stresu dla młodych mam – potwierdza Miotk-Mrozowska. – Bardzo często zdarza się, że problemy z laktacją wynikają właśnie z tej zewnętrznej presji. Z tego, że wszyscy dookoła mówią: „Nie karmisz? Co z ciebie za matka?”. Oczywiście mleko kobiece jest dla dziecka najlepsze, oczywiście chcemy, żeby jak najwięcej kobiet mogło i chciało karmić piersią, ale... Nie jesteś gorszą matką tylko dlatego, że tego nie robisz! Są różne drogi macierzyństwa, różne sposoby. Dajmy więc sobie samym i innym przyzwolenie na znalezienie tej drogi. Nie strofujmy, nie oceniajmy, nie udzielajmy wszystkowiedzących rad – po prostu wspierajmy.
Wsparcie potrzebne jest też w przypadku depresji poporodowej, na którą cierpi nawet od 10 do 30 proc. kobiet. W 2017 roku w Polsce urodziło się ponad czterysta tysięcy dzieci – oznacza to od czterdziestu do stu dwudziestu tysięcy kobiet z depresją poporodową.
– Świadomość w tym obszarze jest już na szczęście dość duża – mówi Miotk-Mrozowska. – Warto jednak podkreślić dwie sprawy. Pierwsza to zjawisko tak zwanego baby blues, czyli smutku poporodowego, występującego u mniej więcej 50–80 proc. kobiet przez kilka do kilkunastu dni po porodzie. Jego podłoże jest typowo fizjologiczne, hormonalne, nie ma się więc czym martwić. Jeżeli doświadczasz baby blues, nie dzieje się z tobą nic złego. Druga sprawa to depresja ciążowa, o której wiedza jest znikoma. Naturalnym jest, że kobieta w ciąży jest zmęczona, ma zmienne nastroje, uważa, że nie da sobie rady z nową sytuacją. Jednak jeżeli tego typu uczucia dominują, możemy mieć do czynienia z depresją ciążową. Bez względu na to, czy mówimy o depresji poporodowej, czy ciążowej, konieczna jest pomoc z zewnątrz.
FRUSTRACJA
– Podczas moich badań zauważyłam kilka ciekawych prawidłowości – dodaje Miotk-Mrozowska. – Poziom lęku jest najwyższy w ciąży, ale po porodzie wyraźnie spada. Sprowadzenie dziecka na świat przekłada się u kobiety na zwiększenie poczucia pewności siebie. Pojawia się myśl: „Okej, jestem silna, dam radę”. Lęki nadal są, ale powoli na pierwszy plan wychodzą inne emocje i potrzeby. Jakie? To kolejna prawidłowość: po porodzie powracają obawy związane z obszarem kariery zawodowej oraz czegoś, co zbiorczo nazwałam obszarem rozrywki.
Do obszaru rozrywki możemy zaliczyć na przykład relacje towarzyskie, przestrzeń na różne przyjaźnie i znajomości, zainteresowania, pasje czy hobby. Innymi słowy – życie poza byciem matką. Często jednak kobiety nie mają możliwości realizowania się w tym zakresie, ponieważ ich otoczenie wymaga, żeby cały czas poświęciły dziecku, żeby odłożyły siebie i swoje potrzeby na bok („Co z ciebie za wyrodna matka! Wolisz chodzić na kawę z przyjaciółkami, niż zajmować się domem!”). Pojawia się też niepokój i pytania związane ze sferą zawodową: czy będę miała gdzie wrócić do pracy, czy się odnajdę, czy będę mogła się dalej rozwijać.
– Po porodzie kobieta nie przestaje być sobą – podkreśla Miotk-Mrozowska. – Jest matką, ale też samodzielną jednostką, która ma własne potrzeby i plany. Niemożność realizowania tych potrzeb bardzo szybko przeradza się we frustrację. Dlatego chciałabym wszystkim młodym mamom powiedzieć: dbajcie o równowagę, nie rezygnujcie z siebie, nie odkładajcie na później tego, co dla was ważne. To może odbić się na poczuciu własnej wartości, ale też relacji z dzieckiem czy partnerem. Wygospodarujcie czas dla siebie, niech to będą chociażby dwie, trzy godziny w tygodniu, podczas których ktoś inny zajmie się maluchem, a wy w tym czasie pójdziecie na spacer, na jakieś fajne warsztaty albo z partnerem na romantyczną kolację. Dzięki temu wasze przeżycie macierzyństwa będzie pełniejsze. Wy będziecie pełniejsze.
Dr Magdalena Miotk-Mrozowska
Psycholog, psychoterapeuta w trakcie szkolenia, specjalizuje się w problemach wychowawczych, prowadzi psychoterapię w okresie okołoporodowym oraz terapię par. Pracuje w Instytucie Psychologii UKW, współpracuje z Kliniką Położnictwa, Ginekologii Onkologicznej i Chorób Kobiecych w Szpitalu Uniwersyteckim nr 2 im. dr. Jana Biziela w Bydgoszczy.