Radni apelują do prezydenta o zaprzestanie reorganizacji ruchu
Radni nie zostawili suchej nitki na zmianach w organizacji ruchu, ale celu nie osiągnęli.
Słupscy radni byli wyjątkowo zgodni podczas uchwalania apelu do prezydenta Roberta Biedronia w sprawie zaprzestania zmian komunikacyjnych w mieście. Na 21 rajców obecnych na sali 20 zagłosowało za przyjęciem apelu, a tylko jeden się wstrzymał, choć zasadniczo podkreślił, że jest za. Apel jest krótki, początkowo składał się z dwóch punktów: zaprzestania planowanej likwidacji zatok autobusowych w mieście i wycofania się ze zmian w organizacji ruchu na ul. Lotha oraz Anny Łajming w celu przywrócenia bezpieczeństwa ruchu na tych ulicach.
Podczas sesji dodano nowy punkt, dotyczący zaniechania likwidacji szaletów miejskich. Podczas gorącej dyskusji nad tym stanowiskiem radnych Robert Biedroń był nieobecny, wcześniej wyszedł z sali.
- To, co mówię, mówię do prezydenta Biedronia. Przecież nie do Marka Biernackiego, który wprowadzał te zmiany na słupskich ulicach - zauważył Jerzy Mazurek, wiceprzewodniczący rady miejskiej.
Co do likwidacji zatok radny Daniel Jursza z SPO miał odrębne od kolegów zdanie. Podkreślił, iż zbadał sprawę i ocenił, iż likwidacja zatoki na al. Sienkiewicza jest dobry rozwiązaniem, ale już na ul. Tuwima złym. On jako jedyny wstrzymał się więc od głosu. Wiceprezydent Biernacki zaś zauważył, że na ul. Tuwima zatoka jest na terenie miejskim, ale sama wiata już nie i to trzeba zmienić.
Riposta Beaty Chrzanowskiej z PO, przewodniczącej rady, była szybka: - Ale nie przeszkodziło to, by przystanek wziął udział w projekcie unijnym i miał wyświetlacz. Natomiast radni zgodnie ocenili, że przyjęte nowe rozwiązania ruchu na ulicach Lotha i Anny Łajming pogorszyły bezpieczeństwo.
Wiceprezydent Biernacki ripostował: - Żadnej z zatok jeszcze nie zlikwidowaliśmy. Na ulicy Lotha ruch zaraz po majówce wróci do dawnej organizacji. Ale nie chce wycofać się ze zmian na ul. Anny Łajming. Co więcej, ponieważ dochodzi tam do kolizji obok dawnego domu towarowego, rozwiązaniem ma być dodatkowe zamknięcie jednego pasa do skrętu w lewo na ul. Deotymy obok ZUS.
Zbigniew Wojciechowicz z PiS podkreślał, że ten kolejny nowy pomysł władz to bzdura. - Spowoduje to jeden wielki korek około godz. 15 - mówił. To samo mówią specjaliści od ruchu drogowego. - Pomysł zakrzywienia toru jazdy na skrzyżowaniu
Łajming i Tuwima jest dobry. Z drugiej strony skrzyżowania animatorzy ruchu zdecydowanie przesadzili. A zamalowanie pasa z ulicy Deotymy to żart i nikt nie bierze tego poważnie. Zamalowanie tego pasa wydłuży jeszcze bardziej kolejkę do lewoskrętu - uważa Jacek Kaźmierski.
Nieoczekiwanie podczas kwietniowej sesji radni zaapelowali do prezydenta o to, by nie likwidowano miejskich toalet. - Nie możemy zlikwidować toalet miejskich, jestem temu przeciwny - temat wywołał na sesji radny PiS Tadeusz Bobrowski, wiceprzewodniczący rady miejskiej.
- Ja sobie nie wyobrażam, że w parku na ul. Małcużyńskiego nie będzie toalety. Ten szalet powstał tam kiedyś na wniosek rady. Oczywiście chłopcy załatwią temat pod płotem, ale jak mają to robić matki z dziećmi? Ten szalet jest potrzebny. Nieważne w jakiej formie, czy z obsługą, czy bez - podkreślił radny Bogusław Dobkowski z PO.
Stąd zmieniono tytuł już przygotowanego apelu, dodając do zmian komunikacyjnych i „sanitarnych”. Przypomnijmy,budowane
i otwarte z pompą za poprzedniej władzy trzy miejskie szalety (przy ulicach Małcużyńskiego, Piekiełko i Kowalskiej) zostały teraz zamknięte, choć na budowę każdego z nich miasto wydało po 250 tys. zł. Pracownice dostały wypowiedzenia.
Zdaniem władz miasta liczba klientów była mała. - W centrum jest sporo lokali, widać, że turyści nie mają problemu z załatwianiem potrzeb w centrum miasta - ocenił wiceprezydent Marek Biernacki, pytany o to na konferencji. Władze mówią, że np. z toalety w parku przy ul. Małcużyńskiego korzystało tylko ok. 400 osób rocznie. Otwarta miała pozostać tylko toaleta przy ratuszu na ul. Deotymy.
Apel rady ma moc wiążącą, toalety powinny więc działać.