Radio po śląsku dziś dlo wos gro, a w tym radyjku ty i jo
Internetowych rozgłośni radiowych o Śląsku jest już ponad 30. To społeczny fenomen. Nadaje się z mieszkań w Polsce i w Niemczech, jest słodko, ale bywa ostro.
Nazwy stacji są takie, że od razu wiadomo, o co chodzi. „Wesołe Ślonzoki”, „Wesołe Hanysy” „Hajer”, „Familok”, „Hajmat”, „Fajermix”, „Śląskie Radio”, „Slonsky Radio - jedyne prawdziwe śląskie”. Znikają z sieci i powstają; dzielą się albo łączą. Trudno je zliczyć, bo ciągle jest ruch. Prezenterzy puszczają szlagiery, gadają ze słuchaczami przez telefon, mają też strony, gdzie można pisać. Jest swojsko, domowo. Rozmówcy witają się jak odnaleziona rodzina.
Prezenterzy mieszkają głównie w Polsce i w Niemczech, ale słuchają ich Ślązacy na całym świecie. Kiedy zaczęły powstawać internetowe radia, gdzie mówiło się po naszymu, a nadawało choćby z kuchni w Bytomiu albo Hanowerze, był wielki entuzjazm. Podobało się wszystko, każde radio miało grupę wielbicieli, którzy za radio w ogień by wskoczyli. Dzisiaj pierwsi założyciele wiedzą, że odbiorcy są kapryśni, do radia ciągle miesza się niechciana polityka, a do sukcesu nie wystarcza już sama godka. Poza tym kłócą się nie tylko słuchacze, ale i radiowcy.
Michał Otrzonsek mieszka w Hildesheim w Niemczech. Dziesięć lat temu zakładał jedną z pierwszych radiostacji internetowych „Śląskie Radio”. Po latach zrezygnował. Tłumaczy: - Na początku stacji tego typu było niewiele, może ze cztery, dwie z nich się wybiły, w tym właśnie moja. Grało wtedy kilkunastu prezenterów. Każdy robił, co chciał, nikt nie otrzymywał żadnego wynagrodzenia. Czym jednak więcej było prezenterów, tym większa konkurencja. Wybuchały kłótnie, z tych kłótni odejścia i niektórzy zakładali nowe radio. Po czasie tam też się pokłócili i z jednego radia powstały kolejne trzy. Teraz mamy ich ponad 30.
Można się pogubić. Gdy jedna ze słuchaczek wystąpiła z pretensjami, że jej pozdrowienie nie zostało przekazane, prezenter tłumaczy: „Pani do jednego śląskiego radia wysyła życzenia, a innego radia pani słucha”. Co okazało się prawdą.
Nie jest trudno założyć śląskie radio w internecie, o wiele trudniej utrzymać je przy życiu. Trzeba wciąż zachęcać, a oprócz piosenek i osobowości prezenterów, nie ma właściwie innego mięsa. Na ekstra informacje stacji nie stać, nie ma też publicystyki. Stacje nie wdają się w niemiecko-polskie urazy.
Do jednej z nich ktoś napisał: „Dlaczego w śląskim radio gracie niemieckie piosenki? Jesteście na polskiej ziemi, nie niemieckiej. Wstyd i hańba!”. Redakcja odpowiada: „Szanowny anonimie. Nie jest sztuką krytykować bezsensownie. Oprócz niemieckich utworów gramy też angielskie, francuskie, tureckie, chorwackie, słowackie, czeskie, a nawet rosyjskie”.
Wielu słuchaczy mieszka w Niemczech, ale z piosenkami w tym języku są problemy. Słuchacze z Polski reagują. Piszą na przykład, że piosenki po śląsku bardzo im się podobają, ale na niemieckie „hitleryzmy” są uczuleni.
Śląskich stacji w internecie słuchają też krakowianie. Ktoś z Krakowa chwali godkę, ale doradza: „nie szwargotajcie”. Hilda z Zabrza denerwuje się na takie uwagi, każe zmienić radio. Z kolei inny słuchacz prosi o żarty o gorolach, bo ostatnio bardzo się uśmiał. Prezenterzy balansują, unikają drażliwych tematów. Receptą są familijne relacje ze słuchaczami, czasem niemal zaglądają im w garnki, doradzają, co zrobić na obiad. Żartują, zasyłają kusiki. Świętem są czyjeś urodziny.
Takie ciepłe gadki szmatki plus szlagier to jednak również koszt.
- Jako właściciel musiałem radio utrzymać. Opłacać licencje Gema i GVL, a o reklamy było ciężko - mówi Michał Otrzonsek. - Wytwórnie płyt czy też same zespoły nie były skłonne do wysyłania nam nowych płyt. Smutne, bo większość tych zespołów wybiła się poza granicami właśnie dzięki takim rozgłośniom jak nasza.
Założył nowe radio „Śląski Hajmat”, ale jakoś nie szło. Przyznaje: - Po pół roku prezenterzy poddali się i poszli na inne radia. Stacja została zamknięta.
Właścicielem „Śląskiego Radia” jest Leonhard Rzepa. Przedstawia się na stronie radia: „Urodzioł żech sie w Toszku i tam żech tyż mieszkoł jakiś czas. Teroz mieszkom w Niemcach w pienkny krainie nazwom Westerwald. Moje hobby to fussball i muzyka. Przesto chca Wom tu grać i z Wami się bawić”.
- Początki były trudne, bo radia się rozdzieliły i było mało słuchaczy - wspomina Leonhard Rzepa. - Ale ich przybywało. Staramy się puszczać im piosenki śląskie, niemieckie, polskie, no i trochę mieszanych z całego świata. Najwięcej jednak puszczamy wykonawców śląskich.
Nie zamierza eksperymentować i trzyma się tego, czego odbiorcy oczekują. Może nie wszyscy Ślązacy tak ciężko pracują jak kiedyś na grubie, ale z doświadczeń radiowców wynika, że po każdej pracy chcą czegoś pogodnego.
- Najważniejsze, żeby wszyscy czuli się jak w rodzinie - podkreśla Leonhard Rzepa. - Cieszymy się, że nasze radio jest lubiane. Słuchają nas ludzie z całego kraju, ale też z Kanady, USA, Australii i prawie z każdego kraju Europy. Oczekują dobrej zabawy i z nami to mają.
Do prezenterów słuchacze bardzo się przywiązują. Piszą dla nich: „Niech w twym studio świeci słońce, słodkich kusików ślemy tysiące, niech cię wszyscy z radością słuchają i z radiem się nie rozstają”. Albo: „Trzeba nie lada znaleźć sposoby, na opisanie Twojej osoby. Ty w krąg roztaczasz czar oczywisty! Talentów wiele, serce ze złota, a ponad czołem jaśnieje cnota”. Inni radiowcy mogą o tym pomarzyć. A jednak kontakty z ludźmi nie zawsze są takie miłe. Jak coś się im nie podoba, potrafią zrzucić prezentera z piedestału. Jeden z radiowców zamieścił na stronie stacji swój portret. Reakcja: „Co to za straszydło, fotomontaż, jakaś zniekształcona fotografia?”. Odpowiedź: „Wstawiłem moje oryginalne zdjęcie”. - Zdarza się, że bywają słuchacze uciążliwi w swoich poglądach i trudno nie popełnić jakiegoś nietaktu w relacjach, co mi się nieraz zdarzyło - nie ukrywa Bogusław Skalski z radia „Familok”. Wprawy nabył w Radiu Piekary, dzisiaj jednak już nie rozmawia ze słuchaczami na antenie, tylko na imprezach, które organizuje. Ale nadal robi radio, dla ludzi, którzy czują się samotni, dopada ich tęsknota za tym, o czym śpiewała matka, a czego już nie ma. Skalski jest pewny: - Dla nich śląska muzyka to najlepsze lekarstwo.
***
Internetowe radio. Rozgłośnia cyfrowa, która nadaje swoje audycje przez internet, za pomocą przesyłania strumieniowego. Często chodzi o radia amatorskie. Pierwsze polskie radio internetowe pojawiło się w 1998 r., a na świecie w 1993. Szacuje się, że nadaje 10 tys. takich stacji.