Psychodietetyk zagląda nie tylko do talerza i lodówki, ale i do głowy
Wieczorne podjadanie, zajadanie stresu, nagradzanie się słodkościami za małe i duże sukcesy w pracy, a może kolejna dieta cud na tapecie, bo przecież wiosna blisko i trzeba zmieścić się w ulubione sukienki. Znają to Państwo? Jeśli mają też Państwo za sobą diety, szybkie chudnięcie, a potem powrót do poprzedniej wagi, to może być sygnał, że warto pomyśleć o pomocy psychodietetyka.
Bowiem problem może być głębszy niż zawartość lodówki. Kim jest psychodietetyk? Komu i w jaki sposób pomaga? Kiedy warto skorzystać z jego porad? Rozmawiamy z Renatą Matysik, psychodietetykiem i doradcą żywieniowym.
Przed naszą rozmową próbowałam wyszukać w internecie więcej informacji o psychodietetyce, ale jest ich niewiele. Dlatego na początek zapytam: kim jest psychodietetyk?
Mało jest informacji, bo od niedawna mówi się o tym, że to, co jemy, nie kończy się na talerzu. Bo to, że ktoś nam zajrzy do talerza, powie, co mamy jeść, a czego nie, to jedna sprawa. Ale wypadałoby, aby ktoś nam zajrzał trochę do głowy. Psychodietetyk zaleci dietę: ile, co jeść, kiedy, ale weźmie też pod uwagę to, z czego mogą wynikać problemy z utrzymaniem wagi, uwzględni to, że mamy za sobą ileś tam diet, że nie mamy pomysłu, dlaczego utrzymanie wagi nam nie wychodzi, że mamy słabość do wieczornego podjadania albo zajadamy smutki.
A to przecież nie jest kwestia talerza, czy tego, co mamy w lodówce, ale w głowie. Jeżeli chcemy realnie pracować nad zmianą nawyków żywieniowych, to nie zrobimy tego bez poukładania sobie wszystkiego w głowie. Można wytrzymać na diecie nawet trzy miesiące i schudnąć dziesięć kilogramów. A co dalej? Po jakimś czasie okazuje się, że kilogramów przybywa.
Czyli mamy efekt jo-jo.
Tak. Jeśli nie wiemy, co jest przyczyną tego, że kilogramy wracają. Psychodie-tetyk spojrzy szerzej.
Kto najczęściej trafia do psychodietetyka? Kobiety, mężczyźni, ludzie potrzydziestce, starsze osoby, a może nastolatkowie?
Wszyscy, których wymieniłaś. Pomoc psychodietetyka kojarzy się błędnie tylko z pomocą osobom z zaburzeniami odżywiania, czyli anoreksją albo bulimią. A prawda jest taka, że psychodietetyk może pomóc, jeśli zajadasz smutki, jesz w nerwach, zajadasz stres, jesz z nudów, nie potrafisz odmówić cioci albo babci kolejnego kawałka serniczka, albo nie potrafisz przestać jeść, kiedy już zaczniesz. Jeśli masz za sobą skoki wagi, jakąś dietę, a kilogramy wróciły, to psychodietetyk jest tą osobą, która może pomóc.
Jak pomaga psychodietetyk? Dużo rozmawia z pacjentem?
Psychodietetyk dużo więcej się nagada niż dietetyk. Oprócz kontroli stanu zdrowia organizmu, zlecenia badań, psychodietetyk trochę drąży, szuka powodów, dlaczego ktoś wieczorem podjada albo nie umie odmówić ciastka w pracy. Musi poznać trochę historię pacjenta.
Czyli trochę jak psycholog.
Tak, dlatego jest psychodietetykiem. Próbuje dociec, gdzie leży problem. Jeżeli zna się źródło problemu, to można pracować. Może problemem są złe nawyki? Może to kwestia tego, jak radzić sobie z nudą, bo wieczorem siadamy przed telewizorem, oglądamy coś i jemy z nudów? Albo niektórzy nagradzają się jedzeniem. W dzieciństwie za dobre oceny na świadectwie rodzice zabierali nas na lody i do dzisiaj nagradzamy się w taki sposób, ale nie zdajemy sobie z tego sprawy. Awans w pracy? Idziemy na lody, ciastko albo obfitą kolację. W ten sposób wiążemy emocje z jedzeniem. Psychodietetyk pomaga zmienić ten schemat: radość-ciastko, sukces-lody na korzystniejszy dla nas. To wymaga bardzo długiej rozmowy. Ktoś, kto przychodzi po poradę, jest najczęściej onieśmielony. Dlatego psychodietetyk gada i gada, drąży. Tutaj nie jest najważniejsza rozpiska z dietą, gramatury, składniki, itp.
Powiedziałaś, że psychodietetyk zagląda nie tylko do talerza, ale przede wszystkim do głowy. Czy do psychodie-tetyka trafiają zatem osoby, które mają problem z akceptacją siebie? Chyba zwłaszcza kobiety mają ten problem, zawsze coś by w wyglądzie poprawiły, nawet jeśli wyglądają świetnie.
To prawda, jest to domena kobiet. Lubią przywiązywać się do liczb i chcą osiągnąć konkretną wagę. Są panie, które przychodzą i mówią: chcę schudnąć dziesięć kilo. Kiedy pytam, dlaczego dziesięć, a nie osiem albo dwanaście, odpowiadają, że jak ważyły np. siedemdziesiąt kilo, to mieściły się w ulubioną sukienkę i nie krępowały się pójść na basen. Tymczasem może się okazać, że kobieta będzie ważyła siedemdziesiąt pięć kilo, ale zmieni nawyki żywieniowe i będzie wstawała pełna energii. Organizm się odwdzięczy i będziemy lepiej się czuli. I okaże się, że to szczęście nas dopadnie przy innej wadze. Psychodietetyk pomaga przełamać ten schemat myślenia, że tylko konkretna waga da nam poczucie zadowolenia i satysfakcji ze swojego wyglądu. A tak nie jest. To kwestia akceptacji siebie. Bardzo często osoby, które są otyłe, nawet kiedy schudną trzydzieści kilo dzięki swojej pracy, nie stają się nagle pewne siebie, nie pozbywają się kompleksów z dnia na dzień, ich życie towarzyskie nie kwitnie. To nie waga jest receptą na sukces. Nie tędy droga. Schudnięcie nie sprawia, że nagle siebie polubimy.
Zatem potrzebny jest cykl spotkań? Pomoc psychodietetyka to proces?
Czasem ktoś mnie pyta, czy może skorzystać z diety koleżanki, bo ona schudła. Pewnie może. Tylko co to da? Proces zmiany nawyków to nie jest kwestia jednego tygodnia. Schematy i nawyki żywieniowe powielamy od lat. Przychodzi urlop, urodziny cioci, wesele, tłusty czwartek był niedawno. I co? Raz sobie odpuścimy i efekt domina gotowy. Dlatego tak: to jest proces, więc potrzeba więcej niż jednego czy dwóch spotkań z psychodietetykiem
Pomoc psychodietetyka nie daje szybkich efektów.
Ale za to daje efekty długotrwałe. Bardzo nie lubię określenia: jestem na diecie. No super. I co z tego? A co będzie, jak już na tej diecie nie będziesz? Można wytrwać na diecie nawet trzy miesiące. A co później? Najpewniej będzie ochota, aby się nagrodzić, że się wytrzymało tyle czasu. I powolutku kilogramy będą powracać.