Przystanek, czy szalet? Mieszkańcy Niedoradza liczą na zmianę
Kruszy się beton, przez metalowe słupy wieje wiatr i zacina deszcz. Jest brudno, ale chyba najbardziej przeszkadza zapach ludzkiego moczu.
Stoimy z Ryszardem Karpińskim kilka metrów od przystanku autobusowego w kierunku Zielonej Góry. Zapach moczu wgryza się w nozdrza. Pan Ryszard mieszka niedaleko. Z okna widzi przystanek i skrzyżowanie. – Co tu się dzieje... W dzień wszystko widać – mówi. – Nie wiem, na jaką przyszłość liczą dla siebie niektórzy młodzi ludzie, którzy tutaj spędzają czas.
CZYTAJ WIĘCEJ:
- - Problem z sikaniem na dworze należy do każdego sklepu, który sprzedaje alkohol - mówi Robert Kutryn.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień