Przydrożne krzyże - każdy z nich to jakiś ludzki dramat. Śmierć spotkała kogoś nagle w najbardziej niespodziewanym momencie
Krzyż w Rudawce Rymanowskiej ustawiono pod Ścianą Olzy. Tutaj kilka lat temu fragment skały spadł na odpoczywającego 50-letniego turystę. Mężczyzna zmarł. To jeden z wielu krzyży, które stawiane są na drogach i w miejscach wypoczynku, gdzie ponieśli śmierć przypadkowi ludzie. Każdy takie miejsce to olbrzymi dramat dla rodziny, przyjaciół. Bliscy, by upamiętnić zmarłych, w miejscu tragedii ustawiają krzyże, tablice, palą znicze, czasem sadzą krzewy, tworząc swego rodzaju kapliczki. Takie miejsca pamięci w większości przypadków są postawione niezgodnie z przepisami. W listopadzie, kiedy wspominamy zmarłych i obchodzony jest Światowy Dzień Pamięci Ofiar Wypadków Drogowych, zapłoną tam znicze.
Czasem krzyże są przybite do przydrożnego drzewa, okaleczonego przez samochód lub wręcz w nim wyrzeźbione. Najczęściej stawiane są w pasie drogowym lub w miejscach wypoczynku, gdzie doszło do śmiertelnego wypadku. Niektóre bezimienne, inne z danymi ofiary, fotografią, datą śmierci. Czasem z dodatkiem w postaci fragmentu pojazdu czy kasku motocyklowego. Ich ustawianie budzi kontrowersje. Zwłaszcza że umieszczanie ich w pasie drogowym bez zezwolenia jest niezgodne z przepisami.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień