Przychodzi baba do lekarza z RODO. Pacjent nie może być w pełni anonimowy?
Nowe, zaostrzone przepisy ochrony danych obowiązują od 25 maja br. Nie wyeliminowały one jednak konieczności podawania nazwisk np. w poradniach. Także bydgoskich.
W holu jednej z bydgoskich poradni okulistycznych znajdowało się kilkanaście osób; pacjentów i ich opiekunów. Na drzwiach pierwszego gabinetu była karta z informacją o tym, że wewnątrz przechowywane są dane osobowe pacjentów. Zatem, nikt postronny do tego pokoju wchodzić nie powinien.
Nagle otwierają się drzwi do kolejnego gabinetu, wychodzi z niego pielęgniarka i woła: - „Pan Eryk Iksiński!”. Wstaje starszy pan i wchodzi do „zabiegowego”. Pielęgniarka co kilkanaście minut wzywa kolejnych pacjentów po imieniu i nazwisku.
Inna poradnia, także okulistycznej, pacjenci sami pilnują kolejki, ale podczas rejestracji konieczne jest podanie nazwiska. Słyszą je wszyscy, bo poczekalnia jest niewielka.
W przychodniach podstawowej opieki zdrowotnej nie jest inaczej. W jednej z nich, pacjenci podczas rejestracji do lekarza lub odbioru recept, wyników badań itd. podają swoje dane. Niektórzy lekarze zastanawiają, czy na drzwiach mogą wisieć tabliczki z ich nazwiskami i specjalizacjami.
- Nikt nie powinien wiedzieć u jakiego lekarza leczy się dany pacjent – mówi nam lekarz rodzinny. - Może sobie nie życzyć, żeby inni pacjenci wiedzieli, że chodzi np. do dermatologa. To dla niektórych osób jest wstydliwe.
Zaostrzone przepisy o ochronie danych obowiązują od 25 maja. Do końca czerwca do Urzędu Ochrony Danych Osobowych wpłynęło 756 skarg. Próbowaliśmy ustalić ile z nich dotyczyło Bydgoszczy. Niestety, na odpowiedź musimy czekać w kolejce.
Przeczytaj dalszą część artykułu.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień