 Fot. Tomasz Rusek          Stanisław Samociak przy oknie, przez który buchały kłęby dymu. Przed pożarem to właśnie stąd był najlepszy widok na miasto. Dziś piękna sala widokowa jest kompletnie spalona i zalana wodą
                    
          Fot. Tomasz Rusek          Stanisław Samociak przy oknie, przez który buchały kłęby dymu. Przed pożarem to właśnie stąd był najlepszy widok na miasto. Dziś piękna sala widokowa jest kompletnie spalona i zalana wodą        
          - Jestem wstrząśnięty niesamowicie, wręcz zrozpaczony - mówi o pożarze katedralnej wieży 88-letni Stanisław Samociak. Nic dziwnego: oddał jej ostatnie 10 lat życia, oprowadzając po niej wycieczki
- Pokochałem ją. Pokochałem jak swoje dziecko. I czuję się, jakby stracił dziecko. Wielka tragedia. Ten ogień to mój osobisty dramat - mówi „GL” Stanisław Samociak.
To najsłynniejszy przewodnik po katedralnej wieży (a prywatnie tata byłego proboszcza Zbigniewa Samociaka). Zaczął oprowadzać ludzi przed dziesięcioma laty, gdy wyremontowano wieżę i udostępniono zwiedzającym. Wie o niej chyba wszystko. I dlatego tak rozpacza.
Wiedza i emocje
O dzwonach, które wiszą w środku, mówił zawsze „moje kochane”, z pamięci wyliczał, że schodów od ziemi do punktu widokowego jest 187, potrafił fantastycznie opowiadać o historii katedry, o najważniejszych zdarzeniach w 
życiu parafii, ciekawostki o organach. O dawnym dzwonniku mówił tak, że ludzie przecierali oczy ze zdziwienia: - To w katedrze w Gorzowie mieszkał dzwonnik?!
- Zależało mi, by każdy zwiedzający pokochał wieżę tak jak ja. By wyszedł nie tylko z wiedzą, ale z emocjami, wspomnieniem. Takie zwiedzanie zostaje w pamięci na zawsze - opowiada. To dla swojej wieży i zwiedzających trzymał żelazną kondycję: dzień zaczynał o 7.00 rano... ćwiczeniami! By dać radę pokonać 187 stromych schodów.
Bo było warto! - Proszę popatrzeć. Miasto na dłoni. Piękne, prawda? - mówił do turystów, gdy już wszedł z nimi na samą górę, pod kopułę, na salę widokową, skąd pokazywał im miasto z okienek.
A w sobotę z tych okienek strzelały kłęby dymu.
Jedno pragnienie
Jest niedzielne popołudnie. Strażacy dogaszają wieżę. Widać gołym okiem, że jej kopuła jest opalona, przekrzywiona, spękana. W_daszku powycinano dziury - by wlewać przez nie wodę do środka. Tarcza zegara - zdewastowana. Pomieszczenia wypalane. Dzwony okopcone. Od strażaków wiemy, że sala widokowa, na którą Stanisław Samociak wprowadzał turystów to spalony pokoik, wilgotny - nic więcej.
- Ma pan 88 lat. Proszę wybaczyć pytanie, ale... czy nie obawia się pan, że już nigdy nie wprowadzi na górę zwiedzających? Remont może potrwać wiele miesięcy, może nawet dwa, trzy lata... - pytam niegrzecznie, przepraszając za niestosowną ciekawość.
Stanisław Samociak milczy chwilę, a potem stara się powstrzymać łamiący głos i odpowiada: - Wierzę, że jeszcze kiedyś tam wejdę. Pragnę tego. To moje marzenie...
Remont za 2 mln zł
Katedralna wieża została otwarta dla zwiedzających 8 lipca 2007 r. Było to możliwe po kosztującym niemal 2 mln zł remoncie. Zamontowano wtedy dodatkowe zabezpieczenia przeciwpożarowe i system antywłamaniowy. Pieniądze na ten cel dał budżet państwa, Unia Europejska oraz władze miasta.