Przepraszamy, ale nikogo nie ma w domu

Czytaj dalej
Przemysław Franczak

Przepraszamy, ale nikogo nie ma w domu

Przemysław Franczak

Spośród niezliczonych polskich paradoksów, ten jest jednym z najbardziej frapujących. Z jednej strony chętnie patrzymy na siebie jak na naród bohaterów, który podczas wojny ratował Żydów, stawiamy sobie z tej okazji pomniki, zbudowaliśmy muzeum Ulmów, chełpimy się - przy pomocy amerykańskiego filmu - niezwykłą historią Żabińskich, potępiamy Grossa i „Idę”, a Reduta Dobrego Imienia walczy na wielu frontach z pomówieniami na nasz temat. Tymczasem na rewersie jest paranoiczny lęk przed przyjmowaniem uchodźców i wybijające szambo ksenofobii.

Przyjmijmy, że - jak chcą rząd, prezydent i prezes - historia Polski jest prosta jak na szkolnym apelu w szkole podstawowej, a my jesteśmy Chrystusami narodów. Przyjmijmy całą resztę związanej z tym martyrologicznej narracji. Przyjmijmy, że historię stosunków polsko-żydowskich prawdziwie opisują tylko oliwne drzewka posadzone w Jad Waszem. Dobra, byliśmy Sprawiedliwymi Wśród Narodów Świata.

W tym momencie rodzi się jednak pytanie: kim w takim razie jesteśmy dziś wśród narodów Europy?

Głosem rozsądku - odpowie większość z nas, jeśli wierzyć sondażom. OK, rozumiem ten punkt widzenia. Boimy się. Ludzka rzecz. Zostawmy nawet miłosiernie z boku sposób, w jaki prowadzona jest u nas dyskusja na temat uchodźców, jak bardzo zdegenerował się język, jak politycy podsycają mowę nienawiści i nie reagują na jej coraz mocniej wrzodziejące przejawy (ładnie podsumowała to Dorota Masłowska: „Partia rządząca, by się utrzymać, wypuściła obrzydliwe demony. I ona przeminie, a te demony wszyscy będziemy zaganiać latami z powrotem do lochów”). Pogadajmy tylko o rozsądku. Ulmowie i Żabińscy nie mieli go przecież za grosz. Podejmowali decyzje stokroć trudniejsze, ryzykowniejsze i bardziej dramatyczne niż teraz polski rząd, a rozsądek podpowiadał brak reakcji na pukanie do drzwi. Odwrócenie się plecami i udawanie, że nie ma cię w domu.

Właśnie tak jak robimy to, w histeryczny sposób, teraz. Tymczasem w świecie, w którym większość postanowiła zachować się rozważnie - część podle, ale jako się rzekło, to nie pasuje do oficjalnej linii - oni zachowali się odważnie. Po chrześcijańsku. Heroicznie. Frapujące, że dziś na ludzi wyznających podobne wartości do nich nie czeka nic poza wściekłym hejtem. Polskim hejtem.

Na cóż więc nam te wszystko muzea Polaków ratujących Żydów, na cóż szkolne prelekcje i filmowe projekcje o ich niezwykłych czynach, skoro nic z tej historii nie zrozumieliśmy i nie wynosimy? Po co nadęte polityczne przemowy o polskiej ofiarności i solidarności, jeśli za chwilę sami zadajemy im kłam i traktujemy jako antywzorzec? Darujmy sobie te spektakle hipokryzji. I pogódźmy się, że nasza generacja w tym historycznym rozdaniu zasłuży jedynie na muzeum Polaka, który wypiął się na wszystkich.

Przemysław Franczak

Kraków, wszechświat i cała reszta. Dziennikarz, publicysta, wydawca. Autor felietonów: społeczno-polityczno-kulturalnego "Smecza towarzyskiego" oraz sportowego "Sporty bez filtra". Korespondent Polska Press Grupy z siedmiu igrzysk olimpijskich.

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.