Zbigniew Matwiej własną piersią i intelektem osłaniał - podczas n kampanii CBA - swojego szefa Mariana Banasia. Służył mu pomocą jako kierownik biura prasowego NIK. Wielu ciągle pamięta, że do 2010 roku pracował w służbach prasowych policji, często pokazywał się w telewizji. Wśród bohaterów tygodnia jeszcze bardziej wyróżnił się Tomasz Kaczmarek, czyli „Tomek” - najważniejszy kiedyś agent Mariusza Kamińskiego, który dzisiaj próbuje zostać jego największym wrogiem. Matwiej i Kaczmarek są przykładem na to, że nawet w Polsce emerytura może być piękna, pod warunkiem, że jest uprzywilejowana, najlepiej mundurowa.
Kiedy Tomasz Kaczmarek po upadku rządu PiS odchodził ze służby w Centralnym Biurze Antykorupcyjnym na emeryturę, miał 35 lat. Państwo Polskie wyposażyło go, jak donosiły media, w zamian za 15 lat służby w policji i CBA w świadczenie o wysokości ponad 4 tys. zł co miesiąc, do końca udanie rozpoczętego życia.
Wprowadzanie przywilejów emerytalnych uzasadnia się wyjątkowymi warunkami pracy w niektórych zawodach. W wypadku policjantów trudami losu „krawężnika”, który patroluje miasto, musi w deszczu i na mrozie szarpać się z bandziorami i pijusami. W wypadku szarż wyższych ma to być wielkie napięcie nerwowe, życie w obawie o swoje zdrowie czy niewygodach dyspozycyjności. Z tak wyczerpującej pracy ma wynikać prawo do nieopłacania składek ZUS, wcześniejszego udania się w stan odpoczynku, emerytury wyższej od tej przyznawanej na zasadach ogólnych i dużej swobody w dorabianiu do niej.
Teraz Andrzej Duda proponuje emerytury stażowe. Mają być marne. Zresztą i tak brakuje na nie pieniędzy. Ciekawe o ile mogłyby być wyższe, gdybyśmy nie mieli na utrzymaniu uprzywilejowanych
Aktualna forma Matwieja i Kaczmarka jest najlepszym dowodem na to, że te warunki ich pracy bardzo degradujące być nie mogły. Pierwszemu po ciężkiej policyjnej robocie w biurze prasowym zostało dość sił, by podjąć odpowiedzialne obowiązki w Najwyższej (przecież!) Izbie Kontroli. W tej zresztą instytucji pracowali inni emerytowani rzecznicy policji (Paweł Biedziak czy krakowski Dariusz Nowak). Przykrywkowiec „Tomek” wyczerpany rolą biznesmena, codziennym używaniem atrybutów bogactwa na koszt państwa, najpierw został posłem PiS, co teoretycznie łatwą fuchą też nie jest. Potem miał dość energii, by rozkręcić wielomilionowy biznes.
Podobnie uprzywilejowani są żołnierze zawodowi, strażacy, górnicy, sędziowie itd. Dzięki kolejnym pokoleniom polityków. Teraz Andrzej Duda proponuje emerytury stażowe. Mają być marne. Zresztą i tak brakuje na nie pieniędzy. Ciekawe o ile mogłyby być wyższe, gdyby państwo nie mieli na utrzymaniu milionów uprzywilejowanych? Ale „Tomek” może siedzieć w areszcie spokojnie. Na wypiskę w kryminale co miesiąc emeryturę dośle mu MSWiA kierowane przez Mariusz Kamińskiego. „Trzynastkę” przed wyborami zapewne też.