Przemytnika poznaje się na czuja
Papierosy w zbiorniku z fekaliami, podrabiane okulary w bigosie i żółwie w kołach samochodów. Na wschodniej granicy trwa ciągła walka celników z przemytnikami.
Wschodnia granica Polski i tym samym Unii Europejskiej to ciągła walka z przemytnikami. Nie ma dnia, żeby celnicy nie przechwytywali kontrabandy. - Przemytników można podzielić na kilka grup - mówi podkom. Marzena Siemieniuk, rzeczniczka Izby Celnej w Białej Podlaskiej. To właśnie ta izba odpowiada za lubelską część granicy. - Pierwszą grupę stanowią tzw. mrówki - próbujące przemycić małe partie towaru. Drugą są okazjonalni przemytnicy, którzy próbują wwieźć do Polski kontrabandę, np. przy okazji wyjazdów turystycznych czy służbowych. Trzecią, najpoważniejszą, grupą są gangi przemytnicze - wylicza celniczka.
To właśnie gangi stoją za największymi próbami przemytu. To one posiadają pieniądze, ludzi i możliwości, żeby na przykład wyposażyć wagon kolejowy w dodatkową konstrukcję umieszczoną pod spodem, gdzie schowane są papierosy. To gangi budują w ciężarówkach podwójne ściany pojazdu, żeby upchać tam fanty. To gangi zatapiają paczki papierosów w smole, albo chowają je np. w przewożonej rudzie żelaza.
Wschodni szlak
Co w ogóle przemyca się do Polski i Unii?
- Każda granica ma swoją specyfikę. Nasz odcinek nie leży na typowym szlaku narkotykowym i takich prób przemytu udaremniamy stosunkowo niewiele - mówi Siemieniuk. Ale zaznacza, że narkotyki na granicy celnicy też znajdują.
W marcu zeszłego roku na polsko-ukraińskim przejściu granicznym w Dorohusku zatrzymano przemyt 96 kg heroiny o szacunkowej wartości rynkowej 20 mln zł. Narkotyki były ukryte w przerobionej przedniej ścianie naczepy tira. To jeden z największych ujawnionych przemytów heroiny w ostatnich latach w Europie.
- Wiem, że wiele osób myśli, że ze Wschodu przemyca się w dużych ilościach także alkohol, ale to nieprawda. Tak było jeszcze w latach 90. XX wieku, ale teraz ceny alkoholu w Polsce i na Ukrainie się mniej więcej wyrównały. To się już przemytnikom nie opłaca. Nie zarobią na alkoholu za dużo, a niebezpieczeństwo wpadki jest spore - mówi Siemieniuk. Dzisiaj, jeżeli już mówimy o przemycie alkoholu, to raczej w takim wydaniu typowo „mrówkowym” - kilka butelek więcej niż przewiduje norma.
Od lat przemytniczym hitem są papierosy. Tylko w tym roku lubelscy celnicy przechwycili ponad 6 mln paczek. Na tym odcinku granicy Służba Celna przejmuje ok. 40 proc. wszystkich przemycanych do Polski papierosów. Ale przemyca się nie tylko to.
Jeszcze do 2007 r. na granicy przechwytywano mnóstwo bursztynu. Potem na sześć lat nastał spokój. Problem powrócił w 2013 r. - przemytnicy próbują do Polski wwieźć ogromne jego ilości. Tylko w tym roku Izba Celna w Białej Podlaskiej zatrzymała 900 kg bursztynu.
Od 2014 roku kolejnym przemytniczym hitem są środki ochrony roślin. Tańsze niż w Polsce, niejednokrotnie podróbki markowych producentów, ale bez atestów, niezbadane pod kątem bezpieczeństwa i toksyczności i - jak potwierdzają badania - groźne dla upraw, a potem dla ludzi, którzy jedzą tak „chronione” rośliny.
Na czarnej liście są i zwierzęta. Nie jest to jakaś ogromna fala przemytu, ale się zdarza. Do Europy szmuglerzy chcą wwieźć np. papugi, żółwie, koralowce i wyroby ze zwierząt, które są zagrożone wyginięciem. - Mieliśmy też przypadek Rosjanki, która kilka razy próbowała wwieźć do Polski paromiesięczne rasowe szczeniaki - wspomina celniczka. W 2013 r. na wschodniej granicy celnicy zatrzymali przemyt pół tony koralowców rafotwórczych. To był jeden z największych, nielegalnych transportów w Europie.
Po pierwsze: kreatywność
Żeby oszukać celników, przemytnicy uciekają się do sposobów, na które trudno byłoby w ogóle komuś wpaść. Najdotkliwiej przemyt odczuwają zwierzęta. Papugi wciska się do rozciętych, a potem zaklejonych plastikowych butelek. Żółwie okleja się taśmą, żeby nie wysuwały łapek i głowy. Czasami tak oklejone zwierzęta przemycane były w kołach pojazdów. Rosjanka od szczeniaków dała psom środki usypiające i przykryła pierzyną.
Jednak najbardziej pomysłowi są przemytnicy papierosów.
- Znajdujemy je wszędzie: w ścianach samochodów, nadkolach, kołach zapasowych, podszybiu, laptopach, odpowiednio przerobionych zbiornikach paliwa czy zbiornikach na gaz, telewizorach, między towarami w ciężarówkach - tak wyliczać Siemieniuk może długo.
Ciężarówki i furgonetki wyposażane są w dodatkowe ścianki, gdzie upycha się towar.
Tak było w październiku, gdy 23-letni Ukrainiec podjechał wieczorem na przejście graniczne w Zosinie. Pewnie sądził, że celnicy będą zmęczeni i go nie skontrolują. Pomylił się, a jego dostawczy citroen był nafaszerowany kontrabandą po dach. Papierosy były m.in. w ściance pomiędzy przestrzenią pasażerską i bagażową, na półce nad siedzeniem kierowcy, a nawet w przesuwanych drzwiach samochodu. Mężczyzna przyznał się, że sam wykonał tę konstrukcję.
Przypadek z listopada. Papierosy były ukryte w ramie kolejowej cysterny. Też w listopadzie, w innym pociągu, papierosy ukryto pod warstwą drewna brzozowego. Po wielogodzinnym rozładunku wydostano kilkadziesiąt pudeł z kontrabandą. Wartość papierosów oszacowano na ponad 385 tys. zł.
Na początku grudnia celnicy na przejściu granicznym w Terespolu udaremnili przemyt papierosów za blisko 1,3 mln zł. Kontrabanda była ukryta w drewnianej konstrukcji umiejscowionej na dnie jednego z wagonów kolejowych.
- Pociągi stają się teraz głównym sposobem na przemyt. Na pewno stoją za tym zorganizowane grupy. Bardzo często jest to niebezpieczne, np. wtedy, gdy papierosy ukrywa się pod grzybkami zaworów w cysternach z gazem propanem-butanem. W każdej chwili z cysterny może zacząć ulatniać się gaz i może dojść do wybuchu - mówi celniczka.
Podejrzany Kijów
Nielegalny towar przemyca się też w pociągach osobowych. Na przykład w tym okrytym złą sławą składzie z Kijowa. Kiedy na granicę podjeżdża taki pociąg, celnicy zaczynają go wręcz rozbierać. Rozkręcają ściany, siedzenia i urządzenia.
Papierosy upychane są np. w pojemniku na fekalia, przy systemie hamulca bezpieczeństwa, czy w ścianach. Przy tym przemytnicy wiedzą dobrze, gdzie celnicy będą szukać towar i przygotowują na nich pułapki. Np. w ścianach oprócz papierosów upychają watę szklaną, a przemytnicy tylko czekają, aż celnik włoży tam rękę. Chociaż trzeba dodać, że po akcjach celników, kiedy wyłączali ze składu wagony z kontrabandą papierosową, przemyt z wykorzystaniem pociągu relacji Kijów - Warszawa zdecydowanie zmalał.
Zdarzają się także bardziej ekstrawaganckie pomysły na ukrycie kontrabandy. Jak podróbki markowych zegarków zatopione w bigosie czy np. w jogurcie. Papierosy były też ukryte w rurach do odkurzacza. Jako że paczka tam się nie zmieści, to papierosy były wsypane luzem.
Inny pomysłowy przemytnik ukrył papierosy w ściankach samochodu chłodni. Była to chłodnia, którą wcześniej przewożono ryby. Kiedy celnicy otworzyli drzwi, uderzył w nich smród zgniłych resztek ryb. To miało zniechęcić do kontroli i zdezorientować psy. Nie udało się.
Los kontrabandy, którą przejmują celnicy, jest różny. Papierosy są spalane. Alkohol idzie do ścieków. Kosmetyki i leki - które też często są podrabiane, niewiadomego składu i pochodzenia - są utylizowane. Jeśli coś można sprzedać, to Izba Celna to sprzedaje - po wyroku sądu - a pieniądze zasilają Skarb Państwa. Dobrze sprzedaje się przechwycony bursztyn. Większe i atrakcyjniejsze bryły celnicy przekazują np. muzeom lub uczelniom. Dzięki temu powiększyły się zbiory muzeum w Gdańsku i w Sosnowcu.
Ubrania z przemytu dla biednych
- Gdy przechwytujemy podrobione ubrania, kontaktujemy się z właścicielem danej marki. Jeśli się na to zgadzi, to usuwamy logo, a ubrania przekazujemy potrzebującym - mówi Siemieniuk.
Autor: Sławomir Skomra