Wczoraj przypadała rocznica śmierci Charlesa Lindbergha, bohaterskiego lotnika, który jako pierwszy przeleciał Atlantyk, dowodząc, że lotnicze połączenie między starym i nowym kontynentem jest możliwe.
Lindbergh od najmłodszych lat był zafascynowany lotnictwem. W 1922 roku ukończył kurs pilotażu i przez 2 lata zarabiał w „cyrku samolotowym” jako kaskader. W 1924 roku wstąpił do szkoły kadetów lotnictwa, którą ukończył z najlepszym wynikiem, uzyskał stopień oficerski, ale nie zamierzał zostać w wojsku i zatrudnił się do lotniczego przewożenia poczty. Była to niebezpieczna praca: z zatrudnionych 40 pilotów po kilku miesiącach 31 już nie żyło. Lindbergh też dwukrotnie rozbił samolot, ale uratował się na spadochronie.
Wielkie wyzwanie pojawiło się, gdy w 1926 roku wielki magnat hotelowy Raymond Orteig ufundował nagrodę w wysokości 25 tys. USD (w tamtych czasach to był ogromny majątek!) dla śmiałka, który przeleci z Nowego Jorku do Paryża (lub odwrotnie). Nagrodę usiłowali zdobyć Francuzi, ale ich samolot „Biały Ptak” zaginął nad Atlantykiem. Przymierzał się do tego pionierskiego lotu admirał Richard Byrd, który wcześniej jako pierwszy przeleciał nad biegunem północnym, ale jego samolot rozbił się podczas lotu testowego. Lindbergh postanowił wykorzystać szansę. Kupił samolot (za 6 tys. USD) z firmy Ryan Aeronautical Co. i kazał go tak przebudować, żeby mógł zabrać jak najwięcej paliwa.
Wbudowano więc ogromny zbiornik (1705 l benzyny), ale musiano go umieścić przed kabiną pilota, więc widok do przodu zapewniał mu wyłącznie peryskop. Co więcej, samolot był w efekcie źle wyważony i żeby go utrzymać w locie poziomym pilot musiał bez przerwy pracować sterami. Ale Lindberghowi to odpowiadało, bo wiedział, że dzięki temu nie zaśnie. Z tego samego powodu wyrzucił z samolotu wygodny fotel i zastąpił go bardzo niewygodnym. Samolot musiał być lekki, więc pilot zabrał tylko butelkę wody i parę tabliczek czekolady oraz gumową nadmuchiwaną łódkę - gdyby wpadł do oceanu.
Lindbergh najpierw musiał przylecieć swoim samolotem z San Diego (gdzie go wybudowano) do Nowego Jorku, ale ponieważ pogoda była bardzo dobra - zaraz następnego dnia (20.5.1927) o 7:40 zdecydował się startować do lotu przez Atlantyk. Poleciał, chociaż miał za sobą 24 nieprzespane godziny!
Lot przez Atlantyk trwał 33,5 godziny, ale 21.5.1927 r. Lindbergh zbliżał się już do Paryża. Ponieważ nadlatywał w nocy - rząd francuski nakazał oświetlić całą drogę od Deauville do Paryża, żeby ułatwić mu nawigację. Lądowanie nastąpiło o godzinie 22:24.
Był to ogromny sukces i na Lindbergha posypał się grad odznaczeń. Prezydent Francji przyznał mu Legię Honorową, brytyjski król Jerzy V zaprosił go do pałacu, zaś po powrocie do USA otrzymał oczywiście nagrodę Orteiga, a prezydent odznaczył go orderem Distinguished Flying Cross oraz Medalem Honoru.
Niestety Lindbergh był zafascynowany lotnictwem hitlerowskich Niemiec. Odwiedzał ten kraj, przyjmował ich odznaczenia, podziwiał ich samoloty, a po wybuchu wojny nawoływał do tego, żeby USA nie angażowały się w ten konflikt. Na tej podstawie nakręcono w 2020 roku serial The Plot Against America (Spisek przeciwko Ameryce). Przedstawiono w nim alternatywną historię Ameryki, w której Charles Lindbergh zostaje w 1940 roku wybrany na prezydenta USA, w wyniku czego USA wchodzą w porozumienie z hitlerowskimi Niemcami i Państwa Osi (poszerzone o USA) zdobywają cały świat.
Gdyby Lindbergh zgodził się kandydować na prezydenta w 1940 roku - historia mogła potoczyć się zupełnie inaczej. Był nominowany!
Ale w rzeczywistości on kategorycznie odmówił.