Przedszkole, szkoła, warsztaty. Dalej dla autysty nie ma nic
Krzysztof ma 36 lat. Jako osoba z autyzmem nie lubi zmian. W Kup czuje się bardzo dobrze. Chcemy, żeby tam zamieszkał – mówi Ewa Chrobak ze stowarzyszenia, które tworzy dom dla dorosłych z tą niepełnosprawnością.
Długi ceglany budynek przy ulicy Stawowej w Kup bez wątpienia jest świadkiem minionych wieków. Tam, gdzie niegdyś była obora, sufit zdobią piękne sklepienia kolebkowe z czerwonej cegły. Elżbieta Sobolewska, prezes Stowarzyszenia na rzecz Autyzmu „Uczymy się Żyć Razem”, z wykształcenia plastyczka, nie miała serca, żeby ten sufit zniszczyć podczas remontu. Obniżono więc posadzkę, żeby dostosować wysokość pomieszczeń do aktualnych norm.
Na skutej teraz mrozem i zaśnieżonej budowie robota zamarła, ale jak tylko zima puści, budowlańcy wrócą do pracy. Położą dach, wykończą pomieszczenia także w piętrowej dobudówce. Jeszcze w tym roku powstaną tu trzy mieszkania dla podopiecznych stowarzyszenia - dorosłych z autyzmem. Do dyspozycji będą mieli pokoje z łazienkami, wspólne kuchnie, a - co najważniejsze - zapewnioną całodobową opiekę na miarę swoich potrzeb. W dobudowanej części na parterze jest też duża sala do wspólnych zajęć, a na górze pokoje do zamieszkania.
- Z tyłu domu utworzymy naszą „Złotą Uliczkę”, wzdłuż której wyeksponujemy prace artystyczne. W ogrodzie już mamy minisiłownię, a w budynkach gospodarczych powstaną pracownie artystyczne, z kołem garncarskim - Elżbieta Sobolewska oprowadza po placu budowy. Plany ma dalekosiężne: na przejęcie i zagospodarowanie jednego z sąsiadujących z posesją gospodarstw. Na razie wstępną zgodę wyraził jeden z właścicieli. Drugi się wzbrania.
Nikt nie będzie pomiatał dziećmi
Mieszkania dla dorosłych z autyzmem mogłyby też powstać w obecnym budynku stowarzyszeniowego przedszkola dla maluchów. Kupiony od gminy domek stowarzyszenie remontowało tak, żeby w razie potrzeby zaadaptować obecne sale zajęć dla maluchów na pokoje mieszkalne: obok każdego jest łazienka, jeden pokój na tyle duży, że mógłby pomieścić i podopiecznego stowarzyszenia, i jego rodzica-seniora, na dole jest też kuchnia i obszerna klatka schodowa z szatnią.
Przedszkole stoi kilkadziesiąt metrów od głównej siedziby stowarzyszenia, przy drodze prowadzącej do szpitala w Kup. Obydwa budynki poznać można po białej elewacji i czerwonej dachówce. Pierwszy był ten piętrowy, po dawnej administracji szpitala, z pomieszczeniami gospodarczymi i sporym podwórkiem.
- Szukaliśmy miejsca na naszą działalność. W przeczytałam, że ówczesny wójt Dobrzenia Wielkiego, Alojzy Kokot, dostał nagrodę. Pomyślałam, że zadzwonię z gratulacjami - wspomina Elżbieta Sobolewska. - Od słowa do słowa okazało się, że wójt miałby dla nas miejsce. Właśnie tu, w Kup. Stanęłam na środku tego placu. Wyobraziłam sobie, gdzie będą warsztaty, gdzie sale lekcyjne. Poczułam, że to jest właśnie to. Zaczęliśmy od wynajmu budynków od szpitala za symboliczną złotówkę, co było dla nas ogromnie ważne, bo - jako młoda organizacja - nie mieliśmy nic. Pomocną rękę podał nam Lions Club Opole, który zorganizował pierwszą zbiórkę pieniędzy. Mogliśmy za to kupić komputery, piec do ceramiki, koło garncarskie, wszystko to do prowadzenia zajęć z dziećmi.
Należy im się zapewnienie bezpieczeństwa, poczucia własnej wartości, szacunek, bo to są wspaniali ludzie
Była późna jesień 2004 roku. Rok później, na wiosnę, stowarzyszenie uruchomiło w Kup świetlicę terapeutyczną i zatrudniło dwóch pracowników, na pół etatu. Pomieszczenia były obskurne, z wypaczonymi oknami, niedogrzane, bo ciepło, które szło rurami ze szpitala, najpierw ogrzewało trawnik. - Ale kiedy zastanawiałam się, skąd weźmiemy pieniądze, żeby wszystko zrobić, usłyszałam od rodziców, że już nikt nie będzie pomiatał ich dziećmi - wspomina Elżbieta Sobolewska. - Tkwi to w mnie głęboko do dziś. W końcu po to zakładaliśmy stowarzyszenie w 2003 roku, a od 1998 roku organizowaliśmy zajęcia dla dzieci z autyzmem w MCK9 w Opolu, żeby nasi podopieczni dostali to, co powinni w życiu mieć: bezpieczeństwo, poczucie wartości, szacunek. Bo to są wspaniali ludzie, samo dobro.
Członkowie stowarzyszenia (większość z nich to rodzice dzieci z autyzmem) zakładali, że opieką, od wieku przedszkolnego do dorosłości (pomysł na stworzenie mieszkań zrodził się już u zarania), obejmą 20 osób. Dziś jest ich 66, choć mieszkań jeszcze nie ma. Jest przedszkole, szkoła podstawowa, gimnazjum, które po wprowadzeniu reformy zostanie zastąpione szkołą zawodową branżową, żeby zapewnić podopiecznym możliwość kontynuacji nauki. Oprócz tego są warsztaty terapii zajęciowej.
Stowarzyszenie o uczniów nie zabiega. Nabór do placówek rozpocznie się w marcu, a już wszystkie miejsca są zajęte. Elżbieta Sobolewska „kombinuje”, że jak wyremontuje Stawową i przeniesie tam najstarszych podopiecznych, to może uda się stworzyć dodatkową klasę w pozostałych budynkach. Oprócz swoich pomieszczeń stowarzyszenie już i tak zajmuje cztery klasy w budynku szkoły podstawowej w Kup.
Dzieci z autyzmem uczą się w placówkach prowadzonych przez stowarzyszenie w trzy-, czteroosobowych grupach. W przedszkolu na piętrze dwie nauczycielki z dziećmi malują na kartkach pastą do zębów „panią zimę”. W drugiej grupie, na parterze, trwa w najlepsze zabawa: dwóch chłopców leży na kocu, a nauczycielki kręcą się z nimi w kółko, trzeci maluch asystuje paniom, a czwarty - na wózku - radośnie obserwuje pozostałych.
W budynkach szkolnych też zamieszanie. Zbliża się południe, pora spacerów. W dwóch szatniach opiekunowie i dzieci szykują się do wyjścia. Inna grupa już jest na dworze. W siłowni czterech starszych uczniów wyciska siódme poty. W innej klasie uczestnicy zajęć dopasowują obrazki do nazw.
Patrząc z perspektywy 14 lat działalności, opolskie stowarzyszenie zrobiło krok milowy: odkupiło wynajmowane dotychczas budynki, wyremontowało je i zaadaptowało na swoje potrzeby, wyposażyło w niezbędny do terapii sprzęt (oprócz sal lekcyjnych są tu pomieszczenia do integracji sensoryczej, rehabilitacji, kuchnie, siłownia).
W podwórzu przy głównym budynku powstaje mały sklepik z wyrobami podopiecznych. W ogrodzie stoją miniszklarnie, mała tężnia, plac zabaw. Elżbieta Sobolewska pokazuje położony nieopodal teren dawnej oczyszczalni, który już należy do stowarzyszenia. Na ścianie jej pokoju na piętrze w głównym budynku wisi projekt architektoniczny zagospodarowania zielonego terenu.
Miejsce na przyszłość
Ewa Chrobak jest jedną ze współzałożycielek stowarzyszenia „Uczymy się Żyć Razem”, mamą 36-letniego Krzysztofa - jak sama podkreśla - najstarszego chyba zdiagnozowanego autysty. Syn właśnie jest na zajęciach w Kup.
- Oczywiście zastanawiamy się nad przyszłością naszego dziecka. Choć ma starszego brata, to uważamy, że w przyszłości jego rolą będzie opieka nad Krzyśkiem, ale niekoniecznie osobista. Dlatego chcielibyśmy, żeby Krzysiek zamieszkał w Kup, zabezpieczony przez nas finansowo. To miejsce, które zna i w którym czuje się dobrze i bezpiecznie. Jedno i drugie jest ogromnie ważne dla osoby z autyzmem, która lubi funkcjonować w schematach - opowiada pani Ewa.
Krzysztof jest jednym z czterech kandydatów do zamieszkania w Kup. Opolskie stowarzyszenie szuka teraz modelu na utrzymanie tych mieszkań. W specjalistycznych, prywatnych DPS-ach pobyt takiej osoby kosztuje około 6 tys. zł miesięcznie, co przekracza możliwości finansowe większości rodzin. Elżbieta Sobolewska na razie nie chce zdradzać całego swojego zamysłu. Mówi, że bazuje m.in. na trudnych doświadczeniach z Małopolski, gdzie twórcy ośrodka dla dorosłych z autyzmem borykają się z ogromnymi problemami finansowymi i dużą rotacją opiekunów.
- Chcemy stworzyć spółdzielnię socjalną, w której część naszych podopiecznych mogłaby pracować. Mam już obmyślony jej profil i pierwszych chętnych na jej usługi - zdradza. - Ważne jest bowiem nie tylko zapewnienie mieszkania, ale i pracy dla nich. Hasło naszych warsztatów terapeutycznych „Potrafię, jestem potrzebny” chcemy wdrażać też przy systemie wsparcia dla osób dorosłych z autyzmem - mówi prezeska stowarzyszenia. Jest też pomysł na uruchomienie w Kup zakładu opiekuńczo-leczniczego. - Szukamy rozwiązań, które pozwolą nam na tanie funkcjonowanie i takie, które przetrwa przez lata - podkreśla.
Na Opolszczyźnie jest ponad 500 osób zdiagnozowanych z autyzmem. Elżbieta Sobolewska mówi, że kierowane przez nią stowarzyszenie nie jest w stanie objąć opieką wszystkich. - Ale naszą rolą jest też inspirowanie innych do działania na rzecz osób z tą niepełnosprawnością. Dzielimy się naszym doświadczeniem, bo przecież sami korzystamy też z doświadczeń innych organizacji. To u nas gościli i szkolili się liderzy działający teraz w Zielonej Górze czy Kędzierzynie-Koźlu - mówi.