Prywatna bijatyka w ośrodku wychowawczym w Samostrzelu
Bójka w ośrodku wychowawczym w Samostrzelu niedaleko podbydgoskiego Nakła zakończyła się wizytą policji. - Mam czekać, aż córka wróci w dwóch kawałkach? - pyta jej ojciec.
W Samostrzelu, w Młodzieżowym Ośrodku Wychowawczym przebywają nieletnie dziewczyny, osadzone za przemoc. To trudne podopieczne. Wychowawcy nieoficjalnie przyznają, że niektóre mają cały czas kontakty ze środowiskami przestępczymi.
Z relacji jednego z ojców przebywającej w ośrodku wychowanki wynika, że personel ośrodka nie do końca panuje nad podopiecznymi.
Święta nie jest
- Moja córka została okradziona, zadzwoniła do mnie i o tym powiedziała - mówi nam. - Efekt był taki, że została popchnięta przez jedną z wychowanek i spadła ze schodów. Poszkodowana w tym samym czasie została podobno także jedna z nauczycielek. Dyrekcja ośrodka zamiata wszystko pod dywan.
Według ojca, dwa dni temu jego córce inne osadzone wlały jakąś żrąca substancję do butelki z szamponem. - Ja nie mówię, że moja jest święta, ale tak nie może być, że siedzę w domu i czekam, czy będzie miała złamany kręgosłup albo wróci w dwóch kawałkach...
Przeczytaj dalszą część artykułu.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień