Protest cen nie ruszył
Będą protesty rolników? Niebawem komitet protestacyjny zdecyduje, czy będą strajki.
- Po Bożym Narodzeniu, ale jeszcze w tym roku, członkowie naszego komitetu spotkają się, by zdecydować, czy zorganizujemy kolejne protesty - mówi Tadeusz Pieczywek z Wilkowa (pow. sępoleński) przewodniczący komitetu walczącego o poprawę sytuacji na rynku trzody chlewnej.
W grudniu rolnicy, którzy chcieli zwrócić uwagę na problem związany z brakiem opłacalności w produkcji wieprzowiny, wychodzili na ulice aż trzykrotnie.
- Mam nadzieję, że udało się nam zasygnalizować ten problem - mówi Tadeusz Pieczywek. - I że konsumenci, dzięki temu, dowiedzieli się jaka jest sytuacja rolników. Bo coraz więcej gospodarzy rezygnuje z produkcji trzody chlewnej. Dlatego uważamy, że trzeba działać jak najszybciej, bo za pół roku pogłowie może być tak niskie, że nie będzie szans na jego odbudowanie.
Czy protesty wpłynęły na zmianę cen? - Niestety nie. W skupie za kilogram żywca płacą średnio 3,20 zł - dodaje rolnik z Wilkowa.
- Nie ma oznak poprawy sytuacji nawet na początku przyszłego roku - uważa Jan Biegniewski, rolnik z Wronia koło Wąbrzeźna, wiceprezes Polskiego Związku Hodowców i Producentów Trzody Chlewnej „POLSUS”. - W naszej okolicy stawki w wadzie żywej wynoszą w punktach skupu od 3,20 do 3,40 zł.
- Protesty powinny odbywać się przed zakładami mięsnymi, zamiast na ulicach - twierdzi rolnik z pow. wąbrzeskiego. - Do Polski wjeżdża za dużo elementów mięsnych, gorszej jakości.
Biegniewski tłumaczy, że w Europie Zachodniej ubijają więcej tuczników i towaru jest dużo. Aby pomóc producentom trzody, polski resort rolnictwa wnioskował w Brukseli o szybsze uruchomienie dopłat do prywatnego przechowywania oraz dopłat eksportowych na rynki trzecie.