Proroctwa Królowej Saby, zaginiona Arka i król Salomon. Najnowsza powieść Ewy Kassali
Kiedy czytałam proroctwa królowej Saby zrozumiałam, dlaczego to była taka popularna lektura. Dlaczego ludzie tak bardzo w nie wierzyli. I że sądzili, że te przepowiednie na ich oczach się spełniają – mówi Ewa Kassala, pisarka, autorka powieści "Królowa Saby". Książka od kilku tygodni jest dostępna dla polskiego czytelnika. Równolegle wyszła jej hiszpańska wersja, a angielska ukaże się na dniach.
Bestsellerowy kiedyś tytuł "Proroctwa królowej Saby" i pani najnowsza powieść "Królowa Saby" mają ze sobą coś wspólnego? Chodzi o tę samą bohaterkę?
Tak. Pierwsze czego się dowiedziałam, kiedy zaczęłam interesować się tym tematem, to odkrycie, że Saba to nie imię. Wcześniej byłam przekonana że była jakaś królowa Saba. A okazuje się, że Saba to państwo – w czasach kiedy rządziła nim Makeda (nazywana też Sybillą albo Bilkis) - leżące po dwóch stronach Morza Czerwonego, tam gdzie dzisiaj znajduje się Erytrea, Etiopia i Jemen (tak z grubsza). I było jednym z najbogatszych, jeśli nawet nie najbogatszym państwem tamtego czasu i tamtego regionu. Królowa Makeda rządziła Sabą w czasach, kiedy w Izraelu na tronie zasiadał król Salomon. Był od niej trochę starszy.
I oczywiście Makeda i Salomon się spotykają. U pani w powieści król Salomon jest młody, przystojny, mądry, idealny – Makeda w nim się zakochuje. Z wzajemnością zresztą.
W powieści poznajemy króla Salomona, kiedy Makeda ma pięć lat i zaczyna mieć wizje, a Salomon jest młodzieńcem i z woli Boga (o czym zresztą można przeczytać w Starym Testamencie) zasiada na tronie Izraela. Powieść toczy się równolegle w dwóch miejscach: w królestwie Saby i w Izraelu, aż do momentu, kiedy oboje się spotykają. Podglądamy więc najpierw, co się dzieje na dworze króla Dawida, ojca Salomona. Dowiadujemy się, jak wyglądał związek króla Dawida i Batszeby, matki Salomona, przyglądamy się, co się dzieje na dworze Saby, jak zarządza król Nikal, ojciec Makedy, jak ona dorasta, w jaki sposób kapłanki Pani Księżyca pomagają jej się kształcić i dowiadujemy się też, na czym polegały wizje, które miała od dzieciństwa, tylko nie wiedziała że to coś niezwykłego. Jako dziecko uważała, że wszyscy ludzie w nocy śnią i to potem się spełnia.
To w powieści, a jak było naprawdę? Co mówią źródła historyczne?
Mamy podstawowe i bardzo znane źródło – Biblię. W Starym Testamencie jest wzmianka o tym, że króla Salomona odwiedza królowa Saby, że przywozi mu cenne prezenty. Mamy też "Kebra Nagast", w polskim tłumaczeniu "Chwała królom". To bardzo stara etiopska księga, która dotyczy bezpośrednio tego, co się działo w Etiopii i w największym stopniu Makedy. Stamtąd można się bardzo dużo dowiedzieć. A królowa Saby od zawsze wydawała mi się intrygująca, bo kto z nas nie słyszał o przepowiedniach królowej Saby?
Czy pani sprawdziła, w jaki sposób te przepowiednie trafiły do kultury europejskiej? Kiedy i skąd się wzięły?
To już jest obszar legend. A wiadomo jak to jest z legendami – można wierzyć bardziej lub mniej, albo i wcale. Ja nie chciałabym się w ten obszar zagłębiać, bo ja się z Makedą tak bardzo zaprzyjaźniłam, że dla mnie w tej chwili jest już nieważne, czy legendy o przepowiedniach powstały w średniowieczu, czy wcześniej albo później. Kreujemy taką rzeczywistość, która do nas przemawia. Ja zdecydowałam się pokazać taką wersję, która do mnie przemówiła i która wydaje mi się absolutnie prawdopodobna.
Kiedy w Polsce pojawiły się te przepowiednie?
Najbardziej popularne były jakieś 100, 150 lat temu. Przed drugą wojną światową były w tak wielu domach, że jeszcze teraz ludzie znajdują je na strychach. Teraz, kiedy biorę udział w spotkaniach autorskich (a trochę ich już miałam, bo powieść jest od kilku tygodni na rynku) widzę, jak popularna to była lektura. I oczywiście czytelnicy opowiadają mi, jak pierwszy raz się zetknęli z przepowiedniami królowej Saby. Już kilka razy na spotkania autorskie Czytelniczki mi przyniosły te stare przedwojenne egzemplarze. Zresztą, ta książka była wznawiana i po wojnie, chociaż już w okrojonej wersji. To niezwykły oszałamiający świat...
Kiedy te przepowiednie czytałam, uświadomiłam sobie, dlaczego ludzie tak w nie wierzyli. Jak bardzo wiele z nich można sobie wytłumaczyć, zinterpretować, że właśnie się sprawdzają albo już się sprawdziły. I jak wielkie to musiało robić wrażenie na naszych babciach i prababciach, kiedy to czytały. Na przykład to, że przyjdą czasy kiedy ludzie będą wydobywać energię z głębi ziemi, że kamienie będą wykorzystywać do oświetlania świata, że płody ziemi będą bardzo drogie. Albo np takie hasła, że kobiety i mężczyźni będą wyglądać bardzo podobnie, będą się podobnie ubierać i czasami będzie trudno odróżnić kobietę od mężczyzny...
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień