Prokurator oskarża: Grzegorz B. zabił, matka się znęcała. W Rzeszowie rozpoczął się proces o zabójstwo półrocznego Maksa
Na ławie oskarżonych zasiedli Grzegorz B., znajomy rodziców dzieci oraz ich matka, Karina B
Przede wszystkim dobrem małoletniej Lenki tłumaczył Sąd Okręgowy w Rzeszowie decyzję, że proces w sprawie zabójstwa półrocznego Maksymiliana i znęcania się nad jego siostrą, zostanie w całości utajniony.
- Jawność procesu mogłaby obrazić dobre obyczaje przez ujawnienie okoliczności intymnych, dotyczący oskarżonych - przytaczał jeden z argumentów sędzia Mariusz Sztorc. - Nadto drastyczne okoliczności popełnianych czynów nie powinny być poddawane dalszemu szerszemu upublicznieniu.
W piątkowy ranek przed salą rozpraw rzeszowskiego sądu tłumnie zgromadzili się przedstawiciele mediów, bo też tej sprawie towarzyszyło ogromne zainteresowanie społeczne.
W lipcu 2017 r. do rzeszowskiego szpitala trafił półroczny Maks i dwa lata starsza od niego siostra Lena. Lekarze stwierdzili u Maksa obrażenia, które nie mogły być efektem nieostrożności, zabawy czy wypadku; chłopiec miał pękniętą czaszkę w dwóch miejscach, krwiaki wewnątrzczaszkowe, popękane żebra. Zmarł w szpitalu następnego dnia po przyjęciu.
Zaalarmowani śledczy natychmiast zatrzymali matkę rodzeństwa, 24-letniej Karinie B. prokuratura postawiła zarzut zabójstwa półrocznego syna, ale po kilkudziesięciu godzinach jej przesłuchiwania prawda okazała się jeszcze bardziej potworna.
Na ich podstawie prokuratura objęła podejrzeniami także Grzegorza B., przyjaciela rodziny, pracodawcę ojca dzieci i prawdopodobnie konkubenta matki.
Tylko on przebywał z dziećmi w mieszkaniu, kiedy Maks odniósł śmiertelne obrażenia. Wcześniej Karina B. wyszła, by odebrać dla Grzegorza B. przesyłkę i zrobić zakupy. Zdaniem Prokuratury Okręgowej w Rzeszowie, to Grzegorz B. był sprawcą śmierci Maksa oraz psychicznego i fizycznego znęcania się nad obojgiem dzieci.
40-latek przyznał się do spowodowania śmierci dziecka, zapewniając jednocześnie, że to był wypadek.
Akt oskarżenia: Grzegorz B. zabił półrocznego Maksa i znęcał ię nad Leną. Winna znęcania się nad dwojgiem swoich dzieci jest tez ich matka.
Wersję oskarżonego o przypadkowej śmierci Maksa stanowczo wykluczyli biegli sądowi, zaś śledczy ustalili, że mężczyzna co najmniej od sześciu miesięcy znęcał się nad Maksem i Leną.
Prokuratura ustaliła, że oskarżonemu wyraźną przyjemność sprawia to, że dziewczynka się go boi, więc bił ją, podduszał, szarpał za włosy i ucho, przypalał papierosami, podstawiał nogę, by się przewróciła. Sekcja zwłok Maksa określiła, że sprawca uderzał dziecko nieustalonym narzędziem w okolice twarzy, tułowia i głowy.
Mężczyzna w trakcie przesłuchań nie był w stanie wytłumaczyć swojego zachowania. Przesłuchujący ustalili, że prowokował sytuacje, by zostawać z dziećmi w mieszkaniu sam na sam. I Karina B. rzeczywiście często zostawiała dzieci pod opieka mężczyzny.
CZYTAJ TEŻ: Prokuratorka prowadząca sprawę 1,5-rocznej Lenki ma „dyscyplinarkę”
Rzeszowska prokuratura uwolniła Karinę B. od zarzutu zabójstwa, ale kiedy śledztwo przeniesiono do prokuratury lubelskiej, tamtejsi śledczy uznali, iż także ona winna jest znęcania się na obojgiem swoich dzieci i pomocnictwa w zabójstwie syna. Przecież widziała na ciele dziecka obrażenia, a jednak nie reagowała.
CZYTAJ TEŻ: Prokurator: Matka pozwalała przyjacielowi znęcać się nad Lenką i małym Maksem
Karina B. i jej mąż Ryszard mieszkali w Rzeszowie od półtora roku i nie byli dla policji anonimowi. Rodzina miała założoną Niebieską Kartę z powodu podejrzeń o panująca w rodzinie przemoc. Karina B. skarżyła się na agresywne zachowania swojego męża.
Na sali sądowej podczas pierwszego, piątkowego procesu Grzegorz B. nie wydawał się być szczególnie poruszony sytuacją, za to wyraźne przygnębienie widać było po zachowaniu Kariny B.
O wyłączenie jawności rozprawy wnioskowała lubelska prokuratura, obrońcy oskarżonych nie mieli nic przeciwko obecności mediów i publiczności na sali. Swoje stanowisko tłumaczyli tym, że proces zapewne nie ujawni dużo więcej szczegółów ponad to, co wcześnie prokuratura ujawniała podczas postępowania przygotowawczego.
Czteroletnia dziś Lena jest pod opieką rodziny zastępczej.
CZYTAJ TEŻ: Lenka nie wróci do matki. Trafi do rodziny zastępczej
ZOBACZ TEŻ: Śmierć niemowlaka w Rzeszowie. Prokuratura stawia zarzuty
POPULARNE NA NOWINY24: