Mądra, wyważona, tłumacząca Śląsk i jego aspiracje reszcie Polski - tak oceniona została mowa prof. Zbigniewa Kadłubka, przedstawiającego w Sejmie obywatelski projekt ustawy uznającej Ślązaków za mniejszość etniczną. Nawet posłowie partii nieprzychylnych inicjatywie śląskich organizacji zwrócili uwagę na znakomite przemówienie naukowca z Rybnika. Z racji jego wagi i znaczenia, publikujemy je w całości.
Przypominamy: inicjatywa regionalnych organizacji skupionych w Radzie Górnośląskiej, popierana przez kilku parlamentarzystów (m.in. Marka Plurę, Piotra Chmielewskiego i Kazimierza Kutza), ruszyła w kwietniu. Chodzi o nowelizację ustawy o mniejszościach narodowych i etnicznych - pod jej obywatelskim projektem podpisało się ponad 140 tys. ludzi, głównie Ślązaków, ale też mieszkańców innych regionów Polski, w których zbierane było dla niej poparcie. Ustawa, która ma uwzględnić śląską mniejszość etniczną, zapewni Ślązakom pieniądze m.in. na edukację regionalną i działalność kulturalną. Godka zostanie wpisana na listę języków regionalnych, co zapewni jej podobną ochronę, na jaką dziś może liczyć np. kaszubszczyzna. Mimo dotychczasowych niepowodzeń na tym polu (ustawa o języku śląskim na dobre utknęła w komisji, zaś Sąd Najwyższy uznał, że nie ma narodowości śląskiej), śląskie organizacje pojechały do Sejmu z nadzieją. Na przedstawiciela Komitetu Inicjatywy Ustawodawczej wybrano prof. Zbigniewa Kadłubka, cenionego regionalistę, filologa klasycznego UŚ i pisarza. To on przemawiał w parlamencie w imieniu Ślązaków, przed pierwszym czytaniem obywatelskiego projektu.
***
Panie Marszałku! Wysoka Izbo! Szanowni Państwo! Staję przed Państwem jako polites, staję przed Świetnymi Reprezentantami tej ogromnej polis, która nazywa się Rzeczpospolita Polska. Staję jako obywatel przed współobywatelami. Mówię jako część tej wspólnoty, o którą Państwo się troszczycie – i która nas jednoczy.
Patron dzisiejszego dnia, Mistrz Wincenty Kadłubek, biskup i kronikarz, nazwał kilka razy Śląsk w swojej Kronice Polskiej napisanej na początku XIII wieku: Sancta Silentii Provincia – Świętą Krainą Milczenia. Ale dzisiaj jest dzień, w którym to milczenie zostaje przerwane. Nie wypada bowiem, żebym przed Państwem milczał. Mówię bowiem ustami 140 tysięcy obywateli Rzeczpospolitej Polskiej, którzy złożyli swój podpis pod obywatelskim projektem nowelizacji ustawy o mniejszościach narodowych i etnicznych oraz o języku regionalnym. Dlatego proszę przede wszystkim o refleksję, czym ta wspólnota, aspirująca do statusu mniejszości etnicznej, mogłaby się stać dla Rzeczpospolitej Polskiej. Kim mogłaby być dla innych, dla współobywateli, dla swych sióstr i braci? Zapraszam do tego, by spokojną i logiczną głową objąć głębię oraz sensowność śląskości.
Myślimy o ochronie i dobru polskiego państwa
Śląska politeia, śląskie zaangażowanie obywatelskie próbuje sobie odpowiedzieć na dwa podstawowe ludzkie pytanie: Kim jestem? Oraz: Gdzie jestem? Wspólnota mniejszości śląskiej ma swoje korzenie w entuzjazmie obywatelskim. Wspólnota mniejszości śląskiej nie jest wspólnotą dążącą za wszelką cenę do wolności od polskości. Przeciwnie, jest wspólnotą świadomie zmierzającą ku wolności w obywatelstwie Rzeczpospolitej Polskiej. Jest bowiem grupą zmierzającą jedynie do tego, żeby zostać uznana za jedną z mniejszości etnicznych zamieszkujących terytorium Rzeczpospolitej Polskiej obok mniejszości etnicznych Karaimów, Łemków, Romów i Tatarów. Górnoślązacy czy Ślązacy nie aspirują do uznania za mniejszość narodową, bo taką nie są. Pragną jedynie identyfikacji kulturowej jako mniejszość etniczna. Dodajmy: bardzo mała mniejszość, która nawet w województwie śląskim pozostaje mniejszością.
Każda mniejszość etniczna posiada zazwyczaj wysoko rozwiniętą świadomość odrębności i dumy z tej odrębności. Odrębność nie jest przeciwko czemuś. W odrębności nie ma miejsca na wrogość, izolacjonizm, pogardę. Raczej odrębność jest wyrazem respektu, ale też postawą głęboko szanującą prawdę. Nie można być kimś innym niż się jest. Odrębność lub też różnica jest darem i trzeba ją rozpatrywać jako dar, a nie jako uciążliwość i problem. Dlatego ten śląski charyzmat odrębności powinniśmy rozważać i czytać nie w kategoriach politycznych, lecz etycznych. Gdy myślimy w tej chwili o obywatelskim projekcie zmiany ustawy z 6 stycznia 2005 roku o mniejszościach narodowych i etnicznych oraz o języku regionalnym, w której nie zostali zauważeni ani Ślązacy, ani ich etnolekt, czyli mowa, którą się posługują, myślimy w istocie o ochronie i dobru dużej grupy polskich obywateli, czyli ochronie i dobru polskiego państwa.
Wspólnota śląskiej mniejszości nie jest wspólnotą roszczeniową. Nie rości sobie praw, nie żąda dla siebie praw, ale o prawa prosi. Zauważmy, że prosi w sposób taktowny i zgodny z obowiązującym prawem. Zdaję sobie sprawę, za polską filozof Barbarą Skargą, że dzisiaj słowo „takt” poza dziedziną muzyki nie istnieje. Ale właśnie na taktowność Ślązaków chciałbym zwrócić Państwa uwagę. Na swego rodzaju także delikatność i łagodność, z którymi zazwyczaj nie kojarzy się Ślązaków, przedstawianych, wyobrażanych, zmitologizowanych jako fizycznie pracujących twardych ludzi o twardej, chropowatej i nieprzyjemnej dla ucha mowie.
Śląskości jest więcej, gdy jest więcej demokracji
Proces wzrastania śląskiego społeczeństwa do samoświadomości jest procesem historycznym. Nie chodzi jednak w tej chwili o historię ani o historyczne uzasadnienie śląskiej etniczności. Chociaż dałoby się bez wątpienia na tej drodze doskonale uzasadnić aspiracje mniejszościowe Ślązaków – właśnie poprzez historię i historyczność. Sądzę jednak, że nadmiar świadomości historycznej utrudnia zaangażowanie w świat, czyni wręcz niemożliwym śmielsze kroczeniu ku przyszłości i życiu. Gdybym miał podnieść kwestię historycznej argumentacji, musiałbym wymienić bardzo wiele opracowań historycznych z ostatnich dwu dekad, które prezentują te narracje o górnośląskich losach, o górnośląskich miastach, o górnośląskich przemianowaniach i górnośląskich wykluczeniach.
Będzie miał rację ktoś, kto stwierdzi, że nie sposób zdefiniować tego, co śląskie wyłącznie w kategoriach etnicznych, politycznych, historycznych, państwowych. Zawsze śląskie sprawy wymykają się tym kategoryzacjom. Kto nie zda sobie sprawy z zasadniczego faktu odmienności duchowej Śląska, Śląska jako pewnego projektu duchowego, będzie się gmatwał i coraz bardziej oddalał od zrozumienia, co zaszło na Śląsku i kim są Ślązacy dzisiaj. I dlaczego Ślązacy dzisiaj proszą, by uznać ich za mniejszość etniczną.
Śląsk wszedł w fazę krytyczną postkolonialnego rozwoju na początku lat 90. zeszłego stulecia. Co oznaczałoby, iż na Śląsku rozpoczęły się przemiany i odzyskiwanie własnego głosu wtedy, gdy cała Polska rozpoczynała swą drogę ku demokracji. Demokracja i budzenie się śląskości – to dwie nierozdzielne rzeczy, a jednocześnie – zwracam na to uwagę – warunkujące się procesy: śląskości jest więcej, gdy jest więcej demokracji. Działa to także w drugą stronę. Warto mieć zaufanie do śląskości, bo ona poświadcza rangę i wspaniałość demokratycznych przemian, które doskonały się w Polsce po 1989 roku.
Ślązacy nie chcą czuć się obco
Z historią łączy się zawsze sprawa tradycji i zakorzenienia. Tradycja to komunikatywnie doświadczany świat, który jest nam stale przekazywany jako zadanie. Modelem istnienia tradycji jest przekład, dlatego tradycja działa przeciwko obcości i nierozumieniu. Tradycja to nie kultywowanie czegoś, co przestało znaczyć we współczesności, lecz żywy przekaz i żywy przekład wartości, które znajdują odzwierciedlenie w dzisiejszym stylu życia. Ślązacy dążą w istocie do tego, żeby nie czuć się obco na Śląsku. Ale zdają sobie na pewno świadomość również z tego, że nie można przesadzić ze swojskością. Nie wydaje mi się zresztą, żeby Ślązacy przeceniali korzenie jako psychiczną potrzebę. Jednak takie regionalne zakorzenienie, jak to śląskie, takie zakotwiczenie życia w regionie jest cechą i konstytucją Europy. Bez takich dążeń – jak te śląskie – Europa zniknie i zamilknie. Stanisław Vincenz powtarzał, że „Europa przestanie być Europą, gdy wyczerpią się regiony, przestanie być spontaniczna. Stanie się słaba, wyprasowana, retoryczna, pseudouniwersalna […]”.
W tradycji nie ma miejsca na ponury fatalizm. Istnieje zresztą mądry imperatyw transgresji wszystkiego, co odziedziczone, otrzymane od poprzednich pokoleń. Nieprzekroczenie dziedzictwa może rodzić bezruch. Właściwe pojmowanie tradycji, energia tradycji i patrzenie w przyszłość zapewne skłoniły Ślązaków do ubiegania się o status mniejszości. A czynią to w wielkim zaufaniu do polskiego państwa i polskiego prawodawstwa.
Źródeł tej śląskiej specyfiki i poczucia odrębności można by upatrywać w fenomenie pograniczności. Pograniczność zawsze generuje zachowania podmiotowe. Na pograniczu wykluwa się osobna osoba, pograniczny personalizm, na pograniczu wycina się ostrzejszy kontur egzystencji ludzkiej. Fenomen pograniczności łączy się z tym, co pojedyncze, unikatowe – z jakimś ogromnym wyzwaniem wyboru losu. Podmiot jest dzisiaj w dobie tłumności i tłumienia indywidualizmu czymś najważniejszym, najwznioślejszym. Obywatel podmiotowy, myślący o sobie jako o podmiocie, a nie przedmiocie politycznych działań, jest dla każdego demokratycznego państwa czymś najbardziej pożądanym. Przypomnę tylko, że obywatelska inicjatywa nowelizacji, o której mówię, to nie tylko 140 tysięcy podpisów, ale także alians kilkunastu śląskich organizacji tworzących Radę Górnośląską. Oto szerokie pole konsultacji, negocjacji, dialogu, ustępstw, słowem: wielka szkoła otwartości.
Mała ojczyzna to wyrazistość życia
Dlatego tożsamość śląskiej mniejszości etnicznej godna jest tego, by się nią zaopiekować, by się o nią wreszcie rozsądnie zatroszczyć. Bez legalnej, to znaczy ustanowionej prawem, przyjętej jako prawo, ochrony mniejszości śląskiej, jej kultury, jej mowy, jej tożsamości – dojdzie do korozji i utraty sensu nie tylko pozostawiania i twórczego życia na śląskiej ziemi, lecz także negacji obywatelskiej postawy. Ślązacy przestaną rozumieć sami siebie. Ale rozpadająca się tożsamość, rozpłynięcie się w nijakości globalnego świata i konsumpcji – stanowi zawsze zagrożenie dla postaw demokratycznych. Brak tożsamości był podglebiem wściekłych i zgubnych ideologii. Wiemy o tym w Polsce i w Europie aż za dobrze. Wyjście zatem naprzeciw aspiracjom Ślązaków jest pracą i wysiłkiem dla integralności i ładu, jak również gestem wzmacniającym postawy demokratyczne. Uznanie Ślązaków za mniejszość to uprawianie demokracji, demokracji, która już nie jest tylko piękną ideą, lecz mądrą praktyką i sposobem współistnienia. Chodzi o ludzi, którzy pragną być osobami i żyć jako lojalni obywatele polskiego państwa, co poświadczali niejednokrotnie – aż do przelania krwi. Obywatelami utożsamiającymi się z Rzeczpospolitą Polską, ale poprzez kult odrębności i ciągłe oferowanie bogactwa z niej wynikającej. Nie mówię tego w imieniu 140 tysięcy obrażonych na własne państwo obywateli, lecz w imieniu 140 tysięcy obywateli łaknących podmiotowego włączenia we wspólnotę polskiego państwa. Obywateli odczuwających więź z państwem, w którym żyją. W imieniu 140 tysięcy obywateli chcących dla tego państwa pracować, działać, płacić podatki.
Kraj, mała ojczyzna, region, rodzinne strony jest tym, co oferuje pewien rodzaj konturu i wyrazistości życia. Tożsamość śląska już często bywała oparciem przed utratą tego, co Kenneth White nazywa word-sense. Kraj ograbiony z dziecinnej potęgi kreatorskiego i kreatywnego word-sense nie tylko dziczeje, jest pozbawiany kultury, lecz także przyszłości – jego przeznaczeniem staje się dzikie bezhołowie.
Ślązacy umieją celebrować rzeczywistość – ale umieją ją także zmieniać. Widać do w ich stosunku do słowa. Do żywego, domowego, mówionego, ale coraz częściej także pisanego, publicznego śląskiego słowa. Dlatego obserwujemy istną erupcję twórczości literackiej w śląskiej mowie – od literatury wysokiej do popularnej, od przekładów arcydzieł literatury światowej – po okolicznościowe rymowanki i napisy na śląskich gadżetach. Mowa te doczekała się kodyfikacji, podręczników, naukowych dysertacji. Interesują się nią światowe koncerny. Jest ta mowa śląska odpowiedzią na śląski krajobraz, jest ona zgodna z rytmem miejsca, w którym rozbrzmiewa. Zgodność mowy i miejsca – to swoista ekologia. Dlatego ważnym zadaniem jest ocalenie śląskiego etnolektu.
Większość potrzebuje mniejszości
Dom, czyli home w Stanach Zjednoczonych jest czymś w rodzaju mininarodu. Ale dom, to nie tylko budynek, gmach, to wszystko co wokół niego wraz sąsiedztwem i tkanką łączną między sąsiadami – dom to jakby grecki oikos – gospodarstwo, które kochamy i doglądamy. I tak jest ze Śląskiem i Ślązakami.
Nie zatraćmy wrażliwości, solidaryzujmy się z „mniejszością”, która zawsze niesie z sobą wiele wartości nieznanych większości, barwność i odmienne doświadczenia. Większość potrzebuje mniejszości. Tak samo jak mniejszość – większości. Nie mogę sobie wyobrazić, żeby istniała możliwość większej inwestycji w integralność, spójność i pomyślność polskiego państwa, jak uznanie Ślązaków za mniejszość etniczną, a ich mowę za język regionalny. Polskę stać na to, by uznać Ślązaków za mniejszość etniczną.
Proszę o przychylność. Prosi Państwa o przychylność 140 tysięcy obywateli Rzeczpospolitej Polskiej!