Odpowiedzią będzie wyrok sądu. Prokurator za zabójstwo żąda dla oskarżonego Andrzeja D. 25 lat, a obrońca wnosi o uniewinnienie.
- Mam wrażenie, że nastąpiła pomyłka. Nie mylmy ofiary ze sprawcą! - grzmiał adwokat Marcin Kurowski. - Oskarżony nie miał obrażeń, a pokrzywdzeni odnieśli rany charakterystyczne dla obrony - padła odpowiedź z ławy naprzeciwko. - Czy to jego wina, że skutecznie się bronił? - pytał adwokat.
Już po mowach końcowych strony wymieniały uwagi, bowiem sprawa nie jest oczywista, a proces, który zakończył się wczoraj w Sądzie Okręgowym w Koszalinie, był trudny i wielowątkowy. Na ławie oskarżonych z zarzutem zabójstwa i usiłowania zabójstwa zasiadł 62-letni Andrzej D. Do dramatycznych zdarzeń doszło 18 października 2015 roku na drodze pomiędzy Wierzchowem a Wierzchówkiem. Marek N. zmarł w kilka minut po ciosie nożem w serce. Artur W. został ugodzony co najmniej raz, Henryk U. przynajmniej cztery razy - w klatkę piersiową i w brzuch, Artur B. co najmniej dwukrotnie. Zdaniem oskarżyciela, gdyby nie natychmiastowa pomoc lekarska, dla trzech poszkodowanych spotkanie z D. mogło zakończyć się tragicznie.
Jak doszło do bójki z użyciem noża? Czy była to obrona, czy atak? Ważne dla sprawy są wcześniejsze godziny. Oskarżony twierdzi, że nóż harcerski z 10-centymetrowym ostrzem wziął z domu, bo poszedł na grzyby. Zanim zaczął je zbierać, wstąpił do kolegi posilić się procentami. W tym czasie, jak określił to obrońca Andrzeja D., czterech mężczyzn zrobiło „klasyczny zajazd” na jego posesję. Miało pójść o teren wpływów kłusowniczych. Żona D. opowiedziała mu o zajściu przez telefon, a ten w drodze do domu natknął się na auto ze wspomnianą czwórką. Panowie zatrzymali się i doszło do konfrontacji.
- Oskarżony nie zatrzymał tego samochodu. Mogli odjechać i nie konfrontować się z nim! - przekonywał obrońca. - Mój klient miał prawo do obrony i obronę tę skutecznie zrealizował.
Adwokat Marcin Kurowski wnioskował o uniewinnienie D. bądź nadzwyczajne złagodzenie kary. Zupełnie inaczej dowody interpretuje oskarżenie. Prokurator Katarzyna Krzywonos podniosła w mowie końcowej, że D. działał z zamiarem zabójstwa i bez ostrzeżenia zaatakował najpierw Henryka U., który wysiadł z auta, a później każdego z mężczyzn - Artura W. i Artura B. w aucie, a Marka N., gdy wysiadł z pojazdu.
Prokurator wnioskowała o karę 25 lat pozbawienia wolności i orzeczenie zadośćuczynienia na rzecz pokrzywdzonych po 10 tys. złotych. - Godził w życie czterech bezbronnych osób, a jego atak był nagły i niesprowokowany - przekonywała Katarzyna Krzywonos.
Wyrok za kilka dni.