Proces Gąsiorka. Sąd uchylił gigantyczne poręczenie 4 milionów!
Poręczyciel Tomasza Gąsiorka odetchnie z ulgą. Ale proces o zabójstwo trwa.
- Jest mi przykro, że hipoteka firmy, która poręczyła za mnie, jest wciąż tak bardzo obciążona. A przecież sam się ujawniłem, policja nie musiała mnie szukać - oświadczył we wtorek w sądzie Tomasz Gąsiorek.
Biznesmen oskarżony o zlecenie zabójstwa Piotra Karpowicza, dyrektora z PZU w Bydgoszczy w 1999 roku prosił sąd o cofnięcie poręczenia majątkowego. W 2015 roku, za to, by oskarżony mógł wyjść z aresztu, sąd zażądał zabezpieczenia w wysokości 5 mln zł. Wczoraj na wniosek Gąsiorka i jego obrońców cofnął poręczenie na 4 mln. Biznesmen będzie musiał zamiast tego wpłacić 200 tys. zł.
Wolność za 4 miliony i świadek w strachu
Wczoraj w Sądzie Okręgowym stawiło się tylko dwóch z pięciu oskarżonych w procesie o zabójstwo szefa PZU. Jeden ze świadków prosił o objęcie go ochroną.
- Wysoki sądzie, tylko wobec mojej osoby ustanowiono tak wysokie poręczenie majątkowe - Tomasz Gąsiorek, jeden z oskarżonych w procesie, który trwa w Sądzie Okręgowym w Bydgoszczy, zwrócił się wczoraj do sędzi Anny Warakomskiej. - A przecież nie zostałem doprowadzony przez policję, sam stawiłem się po wydanym wyroku. Jest mi po prostu przykro, że firma, która poręczyła za mnie swoim majątkiem, ma w dalszym ciągu zablokowaną hipotekę.
Tomasz Gąsiorek, biznesmen, były właściciel Autoryzowanej Stacji Obsługi Mercedesa z podbydgoskiej Brzozy, nawiązał do sytuacji sprzed ponad dwóch lat. To wtedy, po tygodniu od wydania przez sąd wyroku skazującego go (i dwóch innych oskarżonych) na 25 lat więzienia, zgłosił się do policji i trafił do aresztu.
Następnie sąd zgodził się na uchylenie aresztowania (w tym czasie Sąd Apelacyjny w Gdańsku rozpatrywał odwołanie od wyroku bydgoskiego sądu, jakie złożył obrońca Gąsiorka). Warunkiem było jednak wpłacenie największego w historii Sądu Okręgowego w Bydgoszczy poręczenia majątkowego.
By Gąsiorek mógł zeznawać w nowym procesie „z wolnej stopy”, konieczne było zabezpieczenie w wysokości aż 5 mln zł. Z tego 4 mln poręczyła firma Altom Tour. Było to zajęcie hipoteczne gruntu nieruchomości hotelu w Brzozie.
Wczoraj skład sędziowski w osobach Anny Warakomskiej i Sławomira Ciężkiego zdecydował, że poręczenie zostanie uchylone, ale pod warunkiem wpłaty innego - w wysokości 200 tys. zł.
Sprawa, w której trwa proces, dotyczy zabójstwa w 1999 roku Piotra Karpowicza, szefa Centrum Likwidacji Szkód i Oceny Ryzyka w PZU w Bydgoszczy. Do dyrektora oddano wtedy dwa strzały z bliskiej odległości. Nie udało się go uratować. W 2006 roku rozpoczął się proces z aktu oskarżenia Prokuratury Apelacyjnej w Lublinie. Śledczy Robert Bednarczyk oskarżył w nim Gąsiorka o zlecenie Henrykowi L. „Lewatywie” (któremu przypisano później kierowanie grupą przestępczą) zabójstwa Karpowicza. Za spust - zdaniem prokuratury - pociągnął natomiast Adam S. „Smoła”, zaufany człowiek „Lewatywy”. W zacieraniu śladów zbrodni pomagać mieli jeszcze Krzysztof B. i Tomasz Z.
Motywem zbrodni - w opinii śledczych - była chęć odwetu na ubezpieczycielu, który miał odmawiać oskarżonym wypłat odszkodowań komunikacyjnych. W 2009 roku zapadł w tej sprawie pierwszy, uniewinniający wyrok. Pięć lat później trzech z oskarżonych skazano na 25 lat więzienia, ale i to orzeczenie zostało uchylone. Trwający proces jest już trzeci w tej sprawie.
Wczoraj składania zeznań odmówił Patryk I., więzień doprowadzony do sądu. - Boję się o moją rodzinę - powiedział i zażądał ochrony. Sąd w tej sprawie zwróci się do Komendy Wojewódzkiej Policji i odroczył sprawę do września.