Proboszczowi dali kasę na pomnik, ale jeszcze go nie postawił
Wierni tracą cierpliwość. Mieszkańcy smolnickiej parafii chcą uporządkować miejsce pochówku cenionego duchownego.
Gdzie podziały się składkowe pieniądze na kamień nagrobny? - zastanawiają się parafianie ze Smolnik. - Mogiła zmarłego księdza jest zaniedbana, a o pomniku, który już dawno powinien być zrobiony nikt nawet nie wspomina.
Ale ks. Jacek Chałko ze Smolnik mówi, że wszystko jest pod kontrolą. Nagrobek jest gotowy i czeka na odbiór u kamieniarza.
- Planowaliśmy ekshumować ciało kapłana i stąd wzięła się zwłoka - wyjaśnia rozmówca. - Teraz biskup zdecydował, że przenosin nie będzie. Zamierzamy więc jeszcze uzbierać pieniędzy i rozliczyć się z wykonawcą pomnika.
Kiedy to nastąpi, trudno powiedzieć.
Ludzie chwalą księdza
Chodzi o uporządkowanie miejsca pochówku ks. Ryszarda Łąpiesia. Kanonik przez kilkanaście lat był proboszczem smolnickiej parafii. - Poczciwy człowiek - wspominają wierni. - Bardzo życzliwy i oddany.
Pochodził z rejonu łódzkiego, był osobą samotną. Podobno mówił kilku mieszkańcom Smolnik, że na oleckim cmentarzu, obok nieżyjącej siostry jest dla niego miejsce pochówku. Ale nikt o szczegóły nie dopytywał, bo ksiądz, choć wiekowy i schorowany trzymał się dość dobrze. A przynajmniej nigdy nie użalał się nad sobą.
Tymczasem w czerwcu 2014 roku doszło do nieszczęśliwego wypadku. 75-letni duchowny wracał z rekolekcji i niedaleko Augustowa uległ wypadkowi drogowemu. Po prostu ktoś wymusił pierwszeństwo przejazdu. Ksiądz trafił do szpitala.
- Nie miał żadnych obrażeń, ale po kilku dniach zmarł - dodają ludzie.
Decyzją kurii ełckiej pochówek odbył się na augustowskim cmentarzu. Tymczasem do pracy w smolnickiej parafii został skierowany ks. Jacek Chałko.
Kto pierwszy wpadł na pomysł, aby postawić księdzu Łąpiesiowi pomnik, trudno powiedzieć. Podobno taką inicjatywę zgłosiła rada parafialna. Fakt, że ludzie zebrali pieniądze i przekazali je proboszczowi. W sumie ponad 4 tysiące złotych.
- Parafia niewielka i biedna - dodają ludzie. - Na więcej po prostu nas nie stać.
Tymczasem minął już rok, a nagrobka jak nie było tak nie ma. Ludzie zaczęli się niecierpliwić. Ktoś wysłał nawet skargę na proboszcza do biskupa, ale pod nią się nie podpisał.
- Nie wiem, z jakiej przyczyny pomnika nie ma - mówi Stanisław Pachucki z rady parafialnej w Smolnikach. - Trzeba o to pytać proboszcza.
Dodaje, że ks. Chałko to bardzo aktywny duchowny . Choć parafią rządzi od niedawna to bardzo dużo już zrobił. Zdążył wyremontować kaplicę w Kłaj-pedzie i wyposażyć smolnicki kościół w organy. Podejmuje też wiele inicjatyw. Organizuje różnego rodzaju warsztaty, spotkania, a np. teraz uczestniczy w rekolekcjach na kajakach.
- Być może nie miał czasu, aby zająć się nagrobkiem - dodaje rozmówca. - Ale zainteresujemy się sprawą.
Przenosin nie będzie
Proboszcz Chałko mówi, że nie miał wpływu na to co się dzieje, ponieważ czekał na decyzję biskupa. - Pojawiła się taka inicjatywa, aby ekshumować ciało księdza kanonika i przenieść je do Smolnik, by parafianie mogli pomodlić się nad jego grobem, albo zapalić znicz - wyjaśnia. - Ale tego nie da się zrobić od ręki. Ekshumacja wiąże się z koniecznością załatwienia wielu formalności.
Te trwały, lecz nie zostaną dokończone. Skierowana do biskupa skarga na proboszcza sprawiła, że kuria nie będzie kontynuowała działań związanych z przenosinami. Ciało pozostanie tam gdzie jest.
- Pomnik jest już gotowy i stoi u suwalskiego kamieniarza - dodaje proboszcz. - Jest jednak mały problem. Kosztuje więcej, niż mamy pieniędzy. Musimy więc jeszcze trochę uzbierać.