Problem mieszkańców kamienicy w Kędzierzynie-Koźlu. Lokatorzy boją się, że nowy właściciel chce się ich pozbyć
Część lokatorów sławięcickiej kamienicy przy Wróblewskiego 17 wyprowadziła się już do rodzin. Inni czekają w mieszkaniach bez ogrzewania, aż wróci tu normalność.
Tu się nie da wytrzymać. Najbardziej żal jest dzieci, które marzną niemiłosiernie - mówi pani Krystyna, jedna z mieszkanek. - Najmłodsze z dzieci ma zaledwie pół roku. Temperatura w mieszkaniach niewiele przekracza 10 stopni.
Korneliusz Wojczyk, gospodarz kamienicy, który w imieniu właściciela zbiera czynsze, podkreśla, że przez kilkadziesiąt lat byli tu różni zarządcy. Ale nigdy nie było sytuacji, żeby odcinano gaz, prąd czy wodę.
- Tu mieszkają skromni, ale uczciwi ludzie. Nie rozumiem, dlaczego zostaliśmy tak potraktowani - mówi pan Korneliusz.
Przedwojenna kamienica przy Wróblewskiego 17 znajduje się na skraju zabytkowego parku w Sławięcicach (kiedyś samodzielna miejscowość, dziś osiedle Kędzierzyna-Koźla). Do 1945 roku należał on do rodu Hohenlohe, bogatych niemieckich przemysłowców. W parku stał jeden z najpiękniejszych pałaców na Śląsku. Do Hohenlohe na polowania przyjeżdżał nawet cesarz pruski Wilhelm II. Pałac po wojnie został zburzony, ostał się jednak budynek przy Wróblewskiego 17, gdzie kiedyś mieszkali pracownicy z majątku Hohenlohe.
W czasach PRL mieszkania zakładowe miał tu Montochem, potem nieruchomość trafiła w prywatne ręce. Mieszkańcy mówią, że jako tako dogadywali się z właścicielami. Wszystko miało się zmienić od tego roku, kiedy kamienicę przejął jeden z przedsiębiorców z Małopolski. Lokatorzy twierdzą, że od razu dostali podwyżkę czynszów. Mimo że - jak zaznaczają - nowy właściciel nie dbał już należycie o swoją własność.
Ciemność na klatce, brak gazu i nieczynna kotłownia
- Cztery miesiące na klatce schodowej nie było prądu - opowiada pan Korneliusz. - Rachunki za światło na klatce schodowej mieszkańcy zapłacili z własnych kieszeni i tylko dlatego cokolwiek widać, jak się do nas wchodzi.
Później dowiedzieli się, że grozi im odcięcie wody. Dostali nawet oficjalną informację z Miejskich Wodociągów i Kanalizacji w Kędzierzynie-Koźlu, że mogą liczyć co najwyżej na podstawienie beczkowozu na osiedlu. Ale już w kranach będzie sucho.
Najgorsze stało się trzy tygodnie temu. Tauron z powodu zaległości odciął gaz w kamienicy. Wskutek tego nie działa przydomowa kotłownia.
- W mieszkaniach zrobiło się niesamowicie zimno. Pojawiła się wilgoć, grzyb. Dzieci muszą siedzieć w kurtkach - mówi Agnieszka Kukiełka, mama 6-letniej Dorotki.
Ludzie zaczęli ogrzewać mieszkania tzw. farelkami. Ale te przeciążają instalację elektryczną. Przez wiele godzin ponad 30 lokatorów było pewnego dnia w ogóle pozbawionych prądu i ogrzewania. Od kilku dni ostrożnie korzystają z farelek, włączają po jednej na mieszkanie.
- Jak musisz włączyć pralkę, to jednocześnie musisz wyłączyć ogrzewanie. Ale nawet jeśli dogrzewasz takim elektrycznym grzejnikiem, to i tak jest bardzo zimno - mówi jedna z lokatorek.
A może chcą się nas pozbyć?
Właściciel miał przekazać miejskiemu radnemu, że w przyszłym tygodniu spłaci zadłużenie. Ale już raz to obiecywał
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień