Maciej Biernacki, PO: To kolejny akord walki prezydenta z PiS. Szczególnie żenujący, bo dotyczy budżetu obywatelskiego. Powinno się zachęcać do niego mieszkańców, a nie się kłócić.
W zespole ds. budżetu obywatelskiego prezydent chce mieć pięciu na dziewięciu członków. Czyli trzech urzędników i dwójkę radnych ze swego komitetu. Przeciw jest PiS, który ma w zespole tylko jeden głos
Jeśli skład zespołu będzie taki, jak chce tego prezydent rodzi to niebezpieczeństwo, że pomysły mieszkańców popierane przez PiS przestaną mieć szanse na realizację. „Ludzie prezydenta” je odrzucą. Na złość nam - twierdzi Marek Chojnowski, radny PiS.
Prezydent Tadeusz Truskolaski wydał zarządzenie. Tak powołał skład zespołu ds. przyszłorocznego budżetu obywatelskiego. Rada miasta uchwałą z kwietnia rekomendowała do tego ciała siedmiu radnych, w tym pięciu z PiS. A prezydent powołał tylko trójkę - dwóch radnych ze swojego komitetu i jednego z PiS.
Rzeczniczka prezydenta Urszula Mirończuk mówi, że mógł to zrobić. - Uchwała w sprawie przeprowadzenia konsultacji społecznych na temat budżetu obywatelskiego mówi wyraźnie, że zespół powołuje prezydent. A w jego skład wchodzi od trzech do siedmiu przedstawicieli: prezydenta, radnych i organizacji pozarządowych - podkreśla. I dodaje: - Co roku zespół jest powoływany na podstawie uchwały dotyczącej zasad konkretnej edycji budżetu obywatelskiego.
I tak, rok temu zespół liczył aż 21 osób, po siedem z każdej kategorii. PiS miało większość wśród radnych, którzy poparli projekt powstania w Białymstoku strzelnicy. Wbrew władzom miasta, które miały szereg wątpliwości. - Podczas prac zespołu w zeszłym roku pomysłodawcy nie potrafili m.in. określić, jakie mają być koszty eksploatacji strzelnicy. A uchwała wyraźnie stwierdzała m.in., że koszty użytkowania inwestycji nie mogą przekraczać 5 proc. jej wartości - twierdzi Urszula Mirończuk.
Koniec końców strzelnica znalazła się jednak w budżecie obywatelskim. - Obawiam się jednak, że podzieli los fontanny multimedialnej na Plantach i nigdy nie powstanie. A teraz jeśli osoby związane z prezydentem będą miały w zespole większość to tego typu projekty, które jak strzelnica czy fontanna są nieszablonowe i trudne do wykonania, będą od razu odrzucane - podkreśla radny Chojnowski.
Oburzony postępowaniem prezydenta jest też Paweł Backiel, przewodniczący białostockiej Rady Działalności Pożytku Publicznego. Wyłoniła ona, podobnie jak rada miasta, siedmiu przedstawicieli. Prezydent wyciął czterech, m.in. kandydata PiS na radnego w ostatnich wyborach Przemysława Sarosieka.
- Poprzednio było tak, że przedstawiciele pozarządówek starali się, by jak najwięcej projektów mieszkańców było poddawane pod głosowanie. Zaś urzędnicy część z nich starali się utrącić. Mam nadzieję, że prezydent cofnie swoje zarządzenie i znów większość w zespole będą mieli ludzie niezwiązani z władzami miasta - mówi Backiel.
Marek Chojnowski zamierza wystąpić do wojewody, jako do organu nadzorczego, z prośbą o sprawdzenie czy prezydent mógł w zarządzeniu sprzeciwić się woli rady miasta. Nawet jeśli wojewoda - z PiS - uzna zarządzenie za bezprawne, to potrwa. A pierwsze posiedzenie zespołu w składzie powołanym przez prezydenta już dziś.