Słupskie starostwo chce przekazać miastu prawie 20 ha tzw. górki narciarza. Robert Biedroń nie chce terenu, bo miasto nie ma pieniędzy na reaktywację wyciąg.
Otrzymaliśmy pismo starosty, które na początku miesiąca wysłał do prezydenta Biedronia. Proponuje w nim, że przekaże teren górki narciarza miastu (formalnie te 19,14 ha jest w granicach miasta Słupska, ale starostwo, wymieniając się na drogi, otrzymało ten teren na własność od lasów państwowych). „Mając na względzie to, że wskazany obszar położony jest na terenie miasta Słupska i zgodnie z planem zagospodarowania ma służyć mieszkańcom jako teren sportowo-rekreacyjny, zasadnym byłoby przejęcie go do zasobu miasta. Stabilny tytuł prawny pozwoliłby miastu na gospodarowanie wskazanej nieruchomości w zakresie kultury fizycznej, rekreacji i sportu” – pisze starosta. W zamian chce pustą szkołę po III LO przy ul. Grottgera i zapowiada dopłatę.
Gdy na poniedziałkowej konferencji Zbigniew Marecki z „Głosu” zapytał prezydenta, ile lat potrzeba na rozmowy o górce narciarza ze starostwem, prezydent Biedroń odkrył karty. Sens jego wypowiedzi był taki, że miasta nie stać na górkę narciarza, więc jej nie będzie. Wiceprezydent Słupska Marek Biernacki widząc, że jego szef się zagalopował, ruszył z odsieczą. Tłumacząc, że rozmowy jednak trwają, ale sprawa nie jest taka prosta. Jest jego zdaniem problem z wylesieniem terenu.
– Miasto miałoby teren, dodatkowo pieniądze za szkołę, która jest teraz pusta, w mieście byłaby nowa szkoła (starostwo chce tam przenieść ośrodek szkolno-wychowawczy z Damnicy) i miejsca pracy – zauważa Aleksander Jacek, który jest orędownikiem powstania wyciągu i reaktywacji górki narciarza w imieniu słupskiego towarzystwa narciarskiego. Z narciarzami ramię w ramię idą przedstawiciele środowisk rowerowych, którzy też chcą z terenu korzystać.
– Wydawało się, że ten serial z wymianą górki narciarza się kończy, a tu taka niespodzianka – zauważa Jacek. W imieniu towarzystwa narciarskiego skierował on do władz miasta petycję o górce narciarza. Tłumacząc genezę pomysłu inicjatywy społecznej i to, że od początku było jasne, że to miasto Słupsk powinno docelowo zostać właścicielem terenu. „...Wnoszę o jak najszybsze rozpoczęcie prac zmierzających do rozpoczęcia tej oczekiwanej przez mieszkańców inwestycji” – kończy się petycja. Swego czasu inicjatorzy chcieli starać się o 300 tysięcy złotych w ramach budżetu obywatelskiego, ale on obejmuje tylko inwestycje na terenie należącym już do miasta.
Zdaniem prezydenta.
Robert Biedroń podczas poniedziałkowej konferencji powiedział:
– Ale górka narciarza nie należy do miasta. Rozmowy, jak pan wie, trwały. Ale możliwości budżetowe miasta nie są z gumy. Naprawdę. Zaszaleliśmy z akwaparkiem. Uprzedzam państwa, mierzmy zamiary na siły i na nasze moce. Rozmawialiśmy z powiatem słupskim. Podobnie jak my powiat boi się tej inwestycji ze względu na brak środków. Utrzymanie górki narciarza będzie kosztowało jakąś kwotę. Konkretną kwotę, na którą ani miasta, ani powiatu nie stać. Z czego mam to utrzymać. Proszę wskazać mi na to środki. No nie mam.