Prezydent Białegostoku chce przekazać 300 tys. zł. dla ofiar burz na Pomorzu. A co z białostoczanami
300 tysięcy zł Pomorzanom, którzy ucierpieli w nawałnicach chce dać prezydent Białegostoku. PiS też ma plan. Też 300 tys. chce przeznaczyć na pomoc. Ale białostoczanom. Licytacja już we wtorek
Na jutrzejszej nadzwyczajnej sesji prezydent Tadeusz Truskolaski zwróci się do radnych o zgodę na przekazanie 300 tys. zł. To ma być pomoc dla Pomorzan.
- Nie negujemy tego. Jednak uważamy, że prezydent powinien przede wszystkim dbać o swoich mieszkańców. Dlatego na sesji nadzwyczajnej zaproponujemy zarezerwowanie takiej samej kwoty na rzecz białostoczan, którzy ucierpieli w wyniku ostatnich dwóch ulew - mówi przewodniczący PiS w radzie miasta Henryk Dębowski.
Prezydent Tadeusz Truskolaski odpiera, że białostoczanie mają do dyspozycji budżet opiewający na 2 mld zł. - W tej kwocie mieszczą się również pieniądze na pomoc poszkodowanym w wyniku ulewy czy wichury. Jest też rezerwa celowa, którą w razie potrzeby można uruchomić.
Według niego, nie ma więc potrzeby przeznaczania jeszcze 300 tys. zł, które trzeba byłoby przesunąć z innych pozycji w budżecie. Tym bardziej, że po lipcowej nawałnicy do Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie wpłynął tylko jeden wniosek - o pomoc w odbudowie zniszczonego przez drzewo dachu.
Złożył go Romuald Knajdek z ul. Wiejskiej. Dostał od miasta tylko 3 tysiące złotych. Dach do dziś nie byłby odbudowany, gdyby nie pomoc kibiców Jagiellonii i innych mieszkańców, którzy zebrali 8 tys. zł.
- W budżecie MOPR na zasiłki celowe mamy 4 mln 850 tys. zł. W przypadku zdarzeń losowych miasto współfinansuje likwidację szkód, a kwota dofinansowania wynika zawsze z oceny konkretnej sytuacji. I tak było tym razem. Na dofinansowanie przeznaczono 3 tys. zł i była to kwota wyższa od standardowej - twierdzi Tadeusz Truskolaski.
Pana Romualda śmieszą takie wyjaśnienia. - Poproszę radnych by powołali niezależną komisję do oceny szkód. Te 3 tysiące to śmieszna kwota. Można co najwyżej kupić za nią deski! - denerwuje się Romuald Knajdek.
Choć dach pokrył już papą to potrzebuje jeszcze pieniędzy na położenie blachy. - Na sesji zamierzałem wystąpić do prezydenta o przeznaczenie 10 tys. zł na ten cel. Jednak skoro PiS chce przeznaczyć 300 tys. zł na rzecz poszkodowanych, to mam nadzieję, że w tej puli znajdą się też te pieniądze - mówi radny SLD Wojciech Koronkiewicz.
Przeciw przekazaniu 300 tys. zł na rzecz białostoczan jest za to radny PO Tomasz Janczyło. - PiS jak zwykle prowadzi licytację. Na zasadzie, skoro prezydent daje tyle, to my damy więcej. Tylko komu? Do miasta zgłosił się tylko pan Romuald. Oczywiście miasto powinno dać mu więcej niż te 3 tys. zł, ale przecież nie 300 tys. - mówi.
Czy prezydencka propozycja pomocy Pomorzanom nie ma przypadkiem charakteru politycznego? Gazety rozpisują się, że rząd Beaty Szydło spóźnił się z pomocą, ludzie przez pierwsze dni musieli radzić sobie sami. Może prezydent chce pokazać, że skoro PiS-owski rząd nie potrafi sprawnie działać to Białystok wesprze poszkodowanych.
- Nie ma znaczenia kto akurat rządzi. To gest wynikający z poczucia solidarności i przyzwoitości - zarzeka się Tadeusz Truskolaski.
Dodaje, że Białystok pomagał takim miastom jak Sandomierz i Racibórz, kiedy PiS był jeszcze w opozycji.
- Zdecydowałem się wystąpić o te 300 tys. zł, bo płynęły do mnie apele białostoczan. Pomoc jest też symboliczna - 300 tys. zł, czyli po złotówce od każdego mieszkańca - wyjaśnia prezydent.
Trzy pytania
Prezydent zarzeka się, że jego propozycja przekazania 300 tys. zł Pomorzanom to gest wynikający z poczucia solidarności. I że nie ma przy tym znaczenia, że rząd PiS spóźnił się z pomocą.
Dr hab. Elżbieta Kużelewska z Wydziału Prawa UwB: Powinno tak być. Musimy jednak pamiętać, że jakakolwiek decyzja jakiegokolwiek polityka nie jest z dala od polityki. Stąd też nic dziwnego, że niektórzy mogą komentować, że prezydent coś chce na tym ugrać.
Stawia w trudnej sytuacji radnych PiS. Jeśli nie zgodzą się na pomoc wyjdą na ludzi pozbawionych empatii. A jeśli się zgodzą to pokażą, że rządowa pomoc jest za mała, skoro dokładać się muszą samorządy z innych części kraju.
To prawda. Jednak jeśli Białystok zdecyduje się pomóc Pomorzanom, to w przyszłości, jeśli taka tragedia miałaby się zdarzyć u nas, może liczyć, że otrzyma pomoc od samorządów z innych części kraju. Na zasadzie solidarności.
Pomoc poszkodowanym to drażliwy temat. Włodzimierz Cimoszewicz wiele stracił mówiąc w 1997 roku do powodzian: „Trzeba się było ubezpieczyć”.
Zaraz potem dodał jednak, że rząd oczywiście pomocy udzieli. Ale tę część wypowiedzi już w mediach ucięto. Również uważam, że ubezpieczenie mienia jest sprawą kluczową. Powinniśmy traktować to jako obowiązek społeczny.